Markus skinął głową.
-
Bez wątpienia jesteś w tym lepszy, niż ja. Idź.- Nie dodał "Nie da się złapać". O tym Zacharias wiedział lepiej niż on.
-
W międzyczasie przyszykujemy się do ewentualnej obrony. I spróbujemy złapać nieco sił.- dodał niepisany przywódca.
-
Ja zaś wezmę łuk i zaczaję się w okolicy. W razie, gdyby Cię dostrzegli możesz liczyć, że będę Cię osłaniać.- wtrącił jeszcze elfi łucznik. Mimo iż bardzo chcieli odpocząć, nie mogli zbagatelizować zagrożenia, nawet jeśli były to tylko zwykłe gobliny. Zacharias wraz z Ral'elem opuścili krasnoludzki dom, znikając w ciemności.
-
Bądź ostrożny. W razie czego, uciekaj najszybciej jak tylko się da.- elf jeszcze ostrzegł kompana klepiąc go lekko po ramieniu.
Zacharias
Zacharias czuł się wyróżniony. To od jego zdolności zależał cały zwiad. Świadomość iż elf będzie strzegł jego bezpieczeństwa z półmroku dodawała niziołkowi otuchy. Szedł cicho jak tylko umiał. Gobliny nie potrzebowały światła. Mimo to z łatwością można było stwierdzić, gdzie dokładnie się znajdują, za sprawą ich skrzekliwych głosów. Z przodu szedł ten, który na patyku miał przywiązany kawałek białego płótna, jak gdyby wiedzieli z góry, że przyjdzie im kapitulować. Gobliny dotarły do jeziorka, z którego wcześniej kompani Zachariasa chcieli zaczerpnąć wodę do bukłaków.
Jeden z zielonoskórych pokurczy pochylił się nad taflą zimnej wody, wąchając ją intensywnie. Poczwara warknęła coś do swych paskudnych kompanów, po czym kilkuosobowa grupka ruszyła w kierunku miejsca, gdzie znajdowało się pobojowisko z ciałami orków.
Gdy w końcu dotarli na miejsce zielonoskórzy okrążyli miejsce rzezi burzliwie o czymś debatując. Gobliny zdawały się wykłócać między sobą i trudno było Zachariasowi dostrzec wyróżniającego się przywódcę. Trójka z maluchów rozglądała się po ciałach, jakby szukając czegoś wartościowego. Po kilku dłuższych chwilach ostatecznie gobliny zebrały się w kupę i ruszyły w kierunku z którego przybyły, jednak ich kroki skierowały się w stronę górnych partii jaskini. Dopiero po chwili niziołek zrozumiał, ze gobliny idą w jego kierunku. Przejdą tuż obok domu, w którym się zatrzymali.