Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2011, 23:04   #26
Bachal
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
Aquar wypruł niczym strzała w stronę pasa z nożami. Były krótkie ale to nic. Na nieszczęście zdołała już je pochwycić inna dziewczyna. Ta spojrzała na Aquara i błyskawicznie doskoczyła do niego, perfekcyjnie uderzając w nos, który eksplodował krwią. Z pomocą przyszła mu Evelin, taranując agresorkę. Niestety, ta znalazła się w opałach, bo dziewczyna była widocznie bardzo dobrze wyszkolona w sztukach walki. W tym samym czasie pod nogami Aquara znalazł się jeden z noży.) Podniósł go i ruszył na agresorkę, pomagając Evelin, starał się poderżnąć jej gardło, względnie uszkodzić ją ostrzem. Nóż chłopaka przejechał po gardle dziewczyny, z którego po chwili wypłynęła bordowa ciecz. Właśnie zabił człowieka. W niemym szoku nawet nad tym się nie zastanawiał. Evelin stała obok. Zdrowa, potargana, kilka włosów wyrwanych, w niektórych miejscach obdarta. Wyrwał martwej dziewczynce pas, który przerzucił przez ramie i rozejrzał się za kolejną zdobyczą. Wszędzie wokół trwała zacięta walka. Stwierdził, że nic tu po nim. Złapał Evelin za ramię, szarpnął dość mocno, po czym puścił i wyszarpnąwszy z pasa dwa ostrza, w pozycji modliszki zaczął uciekać na północ. Pas Pas powiesił przez ramię, zatrzaskując sprzączki.
Po przebiegnięciu 6 kilometrów natrafli na rozległe pola uprawne, poprzetykane w niektórych miejscach małymi lasami. Śpiew ptaków, nikogo nie widać. Aquar rozciągnał się, pas przywiązał na prawowitym miejscu.
- Kurwa, nie lubię biegać. – Rzuciła Evelin, stojąc nieopodal.
-Ja również, ale dzięki temu jeszcze żyjemy. Nic Ci nie jest?
- Nie licząc tego, że bolą mnie nogi i tułów to nic. Lepiej martw się o siebie, bo twój nos wygląda, jak rura kanalizacyjna do odpływu posoki.
-Kurwa, faktycznie
- W tym momencie zgiął się w spaźmie bólu. Z trudem wyprostował się i rozejrzał za jakimiś szerokimi liścmi. Nos miał mocno przekrzywiony na lewą stronę, wyglądało to makabrycznie.
-Nie wygląda to za dobrze. Naprostujesz mi go? - Dalej rozglądał się za liśćmi, jednak nic w pobliżu.
- Nie ma sprawy - dziewczyna podeszła do niego i umyślnie wyprostowała go tak, aby chłopak to poczuł.
Ten upadł na kolana, trzymając się za twarz wijąc się w paroksyźmie bólu. Zaczął rzucać się po glebie w lewo i prawo, aby po kilku minutach znieruchomieć. wyrwał kępkę trawy, wytarł w nią krew i rozciągnął się na trawie. Zamyślił się
-Wiesz co sobie uświadomiłem? Zabijanie... Dopiero teraz do mnie dotarło, jakie to łatwe, ale też jakie są tego skutki. Zabiłem ta dziewczynkę. Czułem, jak wiotczała. Gdy zabierałem pas, była jeszcze ciepła. Straszne uczucie... - Wyciągnął się dłużej na trawie i wpatrywał w niebo.
- Fajnie wiedzieć - mruknęła Evelin, podpierając się w biodrach.
- A ty zabrałaś coś z rogu?
- Nie zdołałam. Wszystko było już zaklepane. Poza tym zdezorientował mnie moment, w którym musiałam ratować ci dupę.
-Nie posądzałem cie o taki altruizm. Czyli jesteśmy głęboko w dupie, tak?
- Jeśli spodziewałeś się kokosów, to muszę ci uświadomić, że i tak ustawiliśmy się znacznie lepiej niz niektórzy z trybutów.
-Przez samo to, że żyjemy. A jeśli chodzi o kokosy...
-Tu znacząco, uśmiechnięty zerknął na jej klatkę piersiową - Jakieś tam zamienniki mamy. - Po czym wybuchnął radosnym, lecz dziwnym śmiechem. śmiech ten przerodził się w histeryczny chichot, aż zwinął się w kulkę, cicho łkając. Kurwa. To nie może dziać się naprawdę. Welcome to hell, jak mawiał ich mentor.
- Mięczak - westchnęła, spacerując po polu.
Chwilę zajęło mu dojście do siebie. Wstał, sprawdził swój nos, otarł twarz wyrwaną trawą i powiedział:
-Sorry za to, za dużo na raz... To co teraz zrobimy?- Podszedł do niej, przyglądając się jej uważnie w poszukiwaniu ewentualnych uszczerbków na ciele.
- Na początek polecam znaleźć jakieś schronienie, o ile nie chcesz zamarznąć jeszcze tej nocy. Oprócz tego należałoby coś zjeść.
Udali się na południe w poszukiwaniu jakiegokolwiek źródłą wody.
 
Bachal jest offline