Wątek: Psy Wojny
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2011, 23:32   #15
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nie szło dobrze. Orkowe pancerze okazały się warte więcej niż Wolfgang przypuszczał. Strzały z muszkietów i kusz jakkolwiek celne, nie zebrały satysfakcjonującego żniwa. Orkowie z impetem wpadli na tarczowników. Dla wielu z nich było to ostatnie w życiu osiągnięcie, ale i po stronie ludzkiej piechoty padły pierwsze trupy. Zdecydowanie nie szło dobrze.

Sytuacja początkowo zbiła Wolfganga z tropu. Nie był co prawda żółtodziobem, ale prawdziwego doświadczenia w boju, szczególnie z tak potężnym przeciwnikiem nie miał. Przez chwilę rozglądał się tylko niezbyt przytomnie i przeklinał w duchu. Potem jednak wziął się w garść. Przede wszystkim musiał ratować swoich ludzi.

- Zewrzeć szereg! - ryknął Schnitze, przekrzykując harmider bitwy. - Tarczownicy, walka defensywna! Wciągać rannych jak się da! Muszkieterzy, bagnet na broń! Do ataku! Kusznicy, strzelać bez rozkazu!

Hochlandczycy błyskawicznie wyciągnęli bagnety i umocowali je na lufach muszkietów. Stojąc blisko za tarczownikami oba szeregi mogły kłuć orków w głowy i korpusy, pozwalając tym pierwszym skupić się wyłącznie na parowaniu i unikaniu orczych ataków, co przecież i tak nie było proste.

Kusznicy przeładowywali swoją broń najszybciej jak mogli. Każdy strzelał we własnym tempie i praktycznie żaden bełt się nie marnował. Część pocisków szybowała nad głowami ludzi, a pokaźny wzrost orków okazywał się w tej sytuacji przekleństwem. Reszta pozbawiała życia, albo przynajmniej zapału to walki te z goblinów, które podeszły za blisko.

Wolfgang przyglądał się wszystkiemu uważnie. Bez pośpiechu przeładowywał swój własny muszkiet i posyłał pocisk tam, gdzie akurat było jego zdaniem najgoręcej. Spokojnym (mimo mocnego podenerwowania), ale silnym głosem kazał żołnierzom powoli się wycofywać i trzymać zwarty szyk.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline