Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2011, 12:40   #23
Sierak
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość


Prypeć, 14 grudnia 2018

***
Stan Alexa pogarszał się z chwili na chwilę, ruda już z daleka widziała, że ten traci sporo krwi, jego bluzka już dawno przesiąkła i teraz czerwona posoka spływała swobodnie na podłogę, tworząc wokół skrzypka kałużę szkarłatu. Sam zainteresowany rzucał jedynie co chwila pod nosem przekleństwa po francusku, czego oczywiście sama Sarai wiedzieć nie mogła. Nie za bardzo mógł się z bólu ruszać, nawet minimalne napięcie mięśni brzucha owocowało skurczem i cierpieniem rozchodzącym się na całe ciało. Nawet mimo swojej niezbyt przyjemnej sytuacji, muzyk nie puszczał nawet na sekundę swojego samurajskiego miecza. Dziewczyna podbiegła do niego i nawet nie posiadając zbyt rozległej wiedzy medycznej oceniła stan poszkodowanego jako bardzo poważny, wybijając sobie z głowy wyciąganie pocisku tutaj, w polowych warunkach i na miejscu, poszperała po kieszeniach w poszukiwaniu bandaża. Starając się nie ruszać zbytnio rannym, zrobiła na szybko opatrunek wokół jego brzucha mając nadzieję, że prowizoryczne zatamowanie krwotoku da cokolwiek. Nie zwlekając kucnęła obok Alexa, zakładając jego rękę na swoje ramię i podnosząc go do pozycji stojącej. Skrzypek prawie popluł się z bólu, w ostatnim momencie gryząc się w język, żeby nie wyrazić głośno swojego niezadowolenia obecną sytuacją. Opierając się o bark rudej doszedł jakoś do windy. Mimo, że to nie w nogę dostał, i tak kulał. Ból z brzucha promieniował na miednicę i w górę, do klatki piersiowej, przez co mężczyzna musiał poruszać się bardzo ostrożnie. Po kilkudziesięciu sekundach w okienku pojawiło się światło, dźwig wjechał na górę. Zawoławszy wcześniej Lilianę, Sarai i Alex weszli do środka i nacisnęli przycisk oznaczony jako P. Teraz pozostało mieć tylko nadzieję, że po drodze nie spotka ich żadna niespodzianka i spokojnie dotrą do szpitala.

W dość podobnej sytuacji, aczkolwiek stworzonej bardziej na własne życzenie, znalazł się Strien i Anastazja. Ta nie krwawiła może tak obficie jak Alex, ale dla bezpieczeństwa własnego żołądka wolała nie spoglądać zbyt często na swoje ramię. Owinięta bluzami i kurtkami skończyła na plecach studenta w pozycji zwanej potocznie 'na misia'. Mimo dobrze zbudowanego torsu Kamratov szybko doszedł do wniosku, że pozbywanie się bluzy w zimowej temperaturze najlepszym pomysłem nie było. Odsłonięte ręce piekły go z zimna jak cholera, ale nie dawał tego po sobie poznać i jedyne, co mogło naprowadzić Anastazję na fakt cierpienia towarzysza, to drgawki, które co jakiś czas przechodziły po jego ciele. Akademiki były stosunkowo niedaleko więc przez pierwsze kilkadziesiąt metrów Strien zwyczajnie truchtał, nie zwracając uwagi na gapiących się ludzi. Po chwili biegu złapała go zadyszka, musiał więc zwolnić, ale cel podróży zdawał się być coraz bliżej. Musieli przejść jeszcze przez osiedle znajdujące się obok szkoły i akademików, na ulicach było pusto, większość ludzi chyba odruchowo zwiała do domów słysząc strzały, całe szczęście ani brunet, ani Anastazja nigdzie nie widzieli najemników, dzięki czemu już bez dalszych pocisków w ciele mogli gnać do znanych Strienowi mieszkaniowców. Odzyskawszy nieco sił wbiegł do klatki schodowej, biegnąc przez piętro i wpadając do swojego pokoju, zrzucając Anastazję na łóżko, a samemu starając się złapać nieco oddechu. Dwójka współlokatorów spojrzała niemo po sobie, potem po koledze, na końcu po jego zdobyczy.
- Eee... wiesz, następnym razem weź się zapowiedz, jak będziesz sobie kogoś na noc sprowadzał.
Powiedział ten wyższy, blondyn o imponującej posturze, chłopak po szkole sportowej, pływak. Dymitr dopiero po kilku sekundach dostrzegł przesiąknięty krwią opatrunek, Strien między jednym oddechem a drugim kazał obu przelecieć po akademikach w poszukiwaniu kogoś po kursie pierwszej pomocy lub czymś w tym kierunku. Studentów medycyny ciężko było tutaj szukać, bo wydziału medycyny w Prypeciu zwyczajnie nie było, zbudowana niedawno szkoła uczyła głównie techników, dla których praca po wojnie znajdowała się praktycznie sama i na których było bardzo duże zapotrzebowanie. Dwójka kolegów Kamratova wybiegła i wróciła po kilku minutach, ciągnąc za sobą dziewczynę. Brunetka nie wyróżniała się szczególnie z tłumu, urody też nie była pierwszej. Proste, pozostawione w lekkim nieładzie włosy opadały nierówno ściętą grzywką na brwi, przy gwałtowniejszym ruchu odsłaniając poznaczone pojedynczymi krostami czoło. Na widok rany Anastazji dziewczyna prawie zaniemówiła.
- Popieprzyło was wszystkich? Przecież ona przez najbliższy tydzień nie będzie mogła ruszać ręką!
Krzyknęła z miejsca, krytykując zabieg chirurgiczny doktora Kamratova. Czym prędzej pobiegła do swojego pokoju po apteczkę. Dominika była polskiego pochodzenia, urodziwa szczególnie nie była i po akademiku chodziła plota o jej dziewictwie, była za to cholernie inteligentna i to zazwyczaj od niej ściągało się na kolokwiach i egzaminach. Nie minęła minuta, jak wpadła z powrotem do pokoju wyciągając nożyczki i bandaże, zamykając za sobą drzwi na zamek.
- Dobra, opowiadajcie mi cholera, coście jej zrobili. Hej, hej co ta banda debili ci zrobiła, co? Jestem Dominika, zaraz postaram się coś z tym zrobić...
Zanim skończyła pierwsze zdanie, rozwiązała już opatrunek i czerwona na twarzy zaczęła dezynfekować ranę, Anastazja poczuła lekkie pieczenie w ręce.

Człowieczeństwo nie wymarło chyba jeszcze do końca. Będąca w potrzebie Sarai znalazła kogoś, kto zgodził się podrzucić całą trójkę do szpitala. Czym prędzej wbiegła do środka i zawołała kogoś, kto mógł pomóc Alexowi, nie czekając aż chłopak się wykrwawi, zgarnęli go na nosze i zawieźli na salę operacyjną, trochę krzywo spoglądając na jego katanę.

Dobra, bo się nam wszystko rozjeżdża. Postarajcie się odpisywać w terminie 3 dni po moim odpisie, jak nie dacie rady to maksymalnie 5 dni. W razie czego piszcie do mnie na GG. Trzeba nadać jakiegoś tempa bo się guzdramy...
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline