Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2011, 15:24   #24
Bachal
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
Pierwszy krok. Drugi krok. Droga wydawała się dłużyć, zaś temperatura gwałtownie opadała. blondyneczka na plecach i bluzy Striena narzucone na nią nie pomagały mu w marszu. Cóż, przynajmniej jakieś ciepło biło z jej ciała, co ledwo ledwo utrzymywało ciepłotę Striena. Szedł ociężale, powłóczył nogami, gdzieś w oddali majaczyły budynki akademika. Zaczął się trząść. Wydedukował, że nie jest to najlepszy symptom w takich warunkach i jeszcze trochę, a sam będzie potrzebował wsparcia medycznego. Poprawił uchwyt, którym trzymał Anastazję i resztkami sił pospieszył do bezpiecznego miejsca. Na całe szczęście nigdzie wokół nie widział najemników, zapewne zajęci byli pozostałymi, albo już nie żyli. Po tym dupku wszystkiego mógł się spodziewać.
Wreszcie dotarł do domu studenta. Dwóch uzbrojonych, co bardziej przypakowanych młodzieńców sprawdziło jego tożsamość, po czym wpuściło, niespecjalnie przejmując się nadprogramowym bagażem. Wbiegł na swoje piętro, wpadł do pokoju po czym zrzucił ją, w sumie niezbyt delikatnie na łóżko. Otępiali współlokatorzy patrzyli się, co on odpierdalał. Krótka wymiana zdań i już pędzili po korytarzach, szukając kogokolwiek w miare znającego się na rzeczy. Odnaleźli Dominikę. Poczciwa Dominia, miss piękności (politechniki) czym prędzej popędziła do pokoju Striena, aby zając się ranną. Nie obeszło się bez solidnego opierdolu wycelowanego w domorosłego chirurga w trakcie tych wyzwisk Dominika wzięła się za ranę blondynki. W tym czasie Strien był zobowiązany do wyjaśnień:
-Słuchaj, Doma. Bo to było tak. – Wyraźnie miał problemy z mówieniem. Ciężko było mu sklecić kilka zdań, co wydaje się zrozumiałe patrząc przez pryzmat ostatnich wydarzeń. Pochwycił szklankę wódki, którą ktoś mu wspaniałomyślnie podstawił, co postawiło go na nogi. Zapalił papierosa, i zaczął wyjaśnienia. – Byłem w sklepie, kupić coś dla pokoju. W międzyczasie, …pierdolone szczęście…, rozpoczęła się strzelanina, której prowokatorzy mieli chrapkę na asortyment owego marketu. Pochwyciłem jakąś dziewczynę, przedostaliśmy się na zaplecze z kilkoma osobami i tam się zabarykadowaliśmy. Agresorzy jednak nie poprzestali na sklepie, chcieli nas zabić. Uciekliśmy w głąb jakiegoś bloku, każdy w swoją stronę i musiałem skakać z nią przez okno. Pierwsze piętro, nic wielkiego, jednak kulkę podczas lotu zarobiła. Nawiasem mówiąc ona chyba jest niemowa czy jakoś tak – Tu przyjrzał jej się uważnie, nagle jakby o czymś sobie przypomniał i podał swój (uzupełniony już) kubek z wódką. – Pij, złagodzi ból. No więc jakoś na migi prosiła mnie, żebym wyjął ten nabój, czy coś, a ja niewiele myśląc, w szoku zrobiłem to nożem. Efekt, jak widać nie był najlepszy, lecz kulkę wydobyłem. Doma, nie patrz tak na mnie, musiałem coś zrobić. w efekcie mam trochę jedzenia, ujebaną w krwi bluzę oraz pasażerkę do akademika. No chłopaki, bywało gorzej, co nie? Dobra, dajcie mi zebrać myśli. – Olał towarzystwo, które teraz bardziej zainteresowało się (w sumie bardzo ładną) Anastazją, a sam, będący zdecydowanie typem niezbyt towarzyskim, podszedł do okna na korytarzu, otworzył je i zapalając kolejnego papierosa tkwił tak w zamyśleniu, co też kurwa jeszcze im się przydarzy. Czy blondyna przeżyje? Czy będzie miał ją na sumieniu. Pieprzyć to, mógł zginąć. Ciekawe, jak radzi sobie ten dupek…
 
Bachal jest offline