Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2011, 16:58   #45
Aronix
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Według informacji zdobytych przez Irga droga, którą szli nie była wcale dłuższa od tej, którą mieli iść wcześniej, więc według wstępnych wyliczeń powinni dotrzeć do klasztoru za jakieś trzy dni. Nie ociągając się ruszyli przed siebie.

Pierwsze dwa dni zleciały im na podróży po praktycznie płaskiej równinie, droga była cały czas prosta, bez zakrętów. Co jakiś czas napotykali mniejsze, bądź większe wioski. Uzupełniali tam zapasy i starali się uzyskać informację na temat czekającej ich jeszcze podróży. Według opowieści droga ta była praktycznie bezpieczna, z wyjątkiem jednego odcinka drogi- Czarnych Bagien. To właśnie za bagnami, ich ścieżka łączyć się miała z głównym traktem prowadzącym do klasztoru. Same bagna wywoływały w wieśniakach strach. Mówili oni, że co jakiś czas wyprawiają się tam różni ludzie, jednak nikt nie wie czy udaje im się przejść. Prawie wszyscy, od których Irg i Cassandra chcieli wyciągnąć informacje, zarzekali się, że na tych bagnach straszy. Mówili, że zjawy tam chodzą sobie jak by nigdy nic i atakują ludzi. Cassandra wydawała się wierzyć wieśniakom, jednak Irg zupełnie nie przejmował się ich gadaniną. Dopuszczał do świadomości, że na bagnach będzie niebezpiecznie, ale nie uważał, że jakaś zjawa będzie stanowić szczególne zagrożenie.

Był wieczór, gdy zamierzali opuścić ostatnią wioskę przed Czarnymi Bagnami. Kiedy dochodzili do ostatniej chałupy Cassandra złapała Irga za ramię
-Może zatrzymalibyśmy się tu na noc?- zapytała. Irg wyczuł w jej głosie lęk
-Niby dlaczego?- zapytał
-No bo zbliża się noc...a wiesz...w nocy zjaw jest jeszcze więcej...i..- Cassandra wyraźnie bała się nocnej wyprawy na bagna, jednak Irg nie miał czasu na babskie problemy
-Nie, nie możemy zostać.- powiedział
-Chce dotrzeć do klasztoru jak najszybciej, zostanie tutaj na noc było by marnotrawstwem pieniędzy i czasu- wyjaśnił. Cassandra spuściła wzrok
-Nie bój się. Jesteś przecież ze mną!- dodał Irg wyprostowując się i uderzając pięścią w klatkę piersiową. Podziałało, Cassandra uniosła głowę i uśmiechnęła się do krasnoluda
-Wybacz Irgu, nie wzięłam tego pod uwagę- powiedziała już pewnym głosem
-To co ruszamy?- zapytała patrząc na drogę przed nimi
-Oczywiście!- odpowiedział Irg i ruszył przed siebie. Cassandra podążyła tuż za nim.

Gdy doszli do granicy bagien słońce już praktycznie chowało się za horyzontem.



Bagna wyglądały, jak zalany las, widać było unoszącą się mgłę,ale żadnej zjawy, czy ducha.

Nie czekając długo cała dwójka wkroczyła na teren bagien.

Brodzenie po kostki w wodzie nie należało do najprzyjemniejszych. Irg miał nadzieję, że jak najszybciej przejdą przez bagna. Zdążyło się już zupełnie ściemnić. Nagle Irg gdzieś z oddali usłyszał dziwny szum, a potem gwizd. Cassandra też to musiała usłyszeć, ponieważ złapała krasnoluda mocno za ramię. Irg wyciągnął młot i nasłuchiwał. Nastała cisza, po chwili Irg zirytowany ruszył dalej.

W regularnych odstępach czasu Irg i Cassandra mogli dosłyszeć więcej tych dziwnych gwizdów i szumów. Irg zachowywał zimną krew, jednak Cassandra z chwili na chwilę denerwowała się coraz bardziej. Nagle jej krzyk zamącił ciszę panującą na bagnach. Irg natychmiast odwrócił się i spojrzał kierunku, w którym kobieta pokazywała palcem. Z oddali wyłaniała się biała postać kobiety.



Miała długie czarne włosy i biała, poplamioną suknię. Miała opuszczą głowę, z tyłu, nie wiadomo skąd pojawił się zrujnowany dom. Kobieta sunęła powoli ku nim. Nagle podniosła głowę i spojrzała na Irga. Choć „spojrzała” to za dużo powiedziane, bo nie miała oczu, był to najstraszniejszy widok jaki kiedykolwiek widział krasnolud. W tym samym momencie Irg poczuł straszny ból głowy i nagle nie widział nic, tylko ciemność

Siedział na małej polanie, słońce świeciło nad jego głową, ptaki ćwierkały radośnie. Irg miał wrażenie jak by znalazł się w innym świecie. Przeszedł w młodości kilka szkoleń na temat zjaw. Domyślał się, że to wszytko dzieje się w jego głowie i zjawa, którą widział wcześniej będzie chciała go tutaj zdobyć, co oczywiście pociągnie za sobą śmierć krasnoluda.

Nagle z lasu wybiegła Cassandra. Była ubrana w niebieską, bardzo prześwitującą suknię. Irg nie mógł nie zauważyć, że kobieta ma bardzo zgrabne i ładne ciało. Cassandra usiadła obok niego i uśmiechnęła się
-Rozbierz się Irgu i chodź tu do mnie.- powiedziała kładąc się na trawie. Irg już miał zabrać się za zdejmowanie swojego osprzętu, kiedy zorientował się w jakiej jest sytuacji. Otrząsnął się
-Nie będziesz mi rozkazywać zjawo!- krzyknął, Cassandra wyglądała na zdziwioną.
-Jaką zjawą? Ja chce ci tylko umilić naszą podróż- odpowiedziała i uśmiechnęła się, jednak na Irga to nie podziałało
-Wypuść mnie!- krzyknął. Cassandra podniosła się, zrzuciła z siebie suknię
-Jeśli nie chcesz mi dać tego co chcę, wezmę sobie to sama!- krzyknęła. Podeszła do Irga i złapała go za ramiona, krasnolud nie przypuszczał, że jest tak silna. Nie wiedząc co robić uderzył ją w twarz i w tym momencie Cassandra zamieniła się w tą przeraźliwą zjawę. Irg nie czekał, wstał, chwycił za młot i uderzył ducha z całym impetem. Zjawa zawyła przeraźliwie i po chwili dosłownie wyparowała, a Irg znów stracił przytomność.

Obudziło go mocne uderzenie w twarz. Otworzył oczy i zobaczył nad sobą Cassandrę. Leżał do połowy zanurzony w wodzie
-Ocknąłeś się!- wykrzyknęła kobieta z przejęciem
-Gdy zjawa się pojawiła, ty straciłeś przytomność, a po chwili ta zjawa wyparowała. Wybacz, że leżysz w wodzie ale nie ma tu suchego miejsca.- powiedziała do niego. Irg doszedł do siebie i wstał.
-Dziękuję.- wybąknął
-Dlaczego zemdlałeś- zapytała kobieta
-Ta zjawa weszła do mojego umysłu i chciała go opanować, jednak jej się to nie udało.- wyjaśnił z dumą w głosie Irg
-Niesamowite, ty naprawdę zasługujesz na tą koronę władzy!- wykrzyknęła kobieta, Irg uznał, że niegrzecznym by było zaprzeczyć tej tezie.

Nie czekając długo ruszyli w dalszą drogę. Przez resztę podróży nie napotkali już żadnego ducha, a rankiem wyszli na trakt prowadzący do klasztoru

Po odpoczynku ruszyli dalej. Droga dość szybko zaczęła się wić w górę, więc Irg i Cassandra zwolnili kroku. Późnym popołudniem dotarli do potężnej bramy klasztoru. Irg załomotał w nią, a po prawej stornie otworzyły się małe drzwiczki i ukazał się w nich niski, łysawy mnich. Irg wyjaśnił mu cel swojej podróży i już po chwili razem z Cassandrą podążali za mnichem do kwatery przełożonego.
 
Aronix jest offline