Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2011, 16:52   #199
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Gdy pogasili swoje lampy, zapadły całkowite ciemności. Nikt nie ważył się poruszyć, ani odezwać. Gobliny były coraz bliżej. Zacharias czuł ich charakterystyczny smród, aż kręciło go w nosie. Nie wytrzyma, musi kichnąć. W ostatnim momencie złapał się za nos palcami i powstrzymał kichnięcie. Zdało mu się, że owym ruchem wywołał niezwykłe poruszenie i że wszyscy naokoło to usłyszeli. Aż wstrzymał oddech. Gobliny jednak szły dalej, nie zatrzymując się i mijając pogrążony w ciemności domek. Już po chwili ich głosy i kroki ucichły w oddali. Tym razem elf wyruszył na zwiad, a niziołek, o dziwo, nie zaproponował mu, że dołączy. Chciał odpocząć, przespać się i zjeść coś ciepłego. Był zmęczony całym tym łażeniem po podziemiach. Zwłaszcza, że jak do tej pory nie znaleźli w sumie nic cennego, a ryzykowali już parokrotnie życiem.

Gdy elf wrócił po chwili i zdał relację z tego co dzieje się na zewnątrz, jako pierwszy zareagował milczący krasnolud. Popatrzył na swego pobratymca, a jego spojrzenie wyrażało tylko jedno - „zabić zielone pokraki”. Już po chwili go nie było.
- Idziemy z nim? - zapytał Zacharias. Zapalił pochodnię i zatknął ją w uchwyt w ścianie. Od razu zrobiło się przyjemniej. Z plecaka wydobył koc i rozłożył go pod ścianą. Usiadł na nim i dalej wypakowywał zawartość plecaka. Na ziemi postawił imbryk i kociołek. Obok garnków położył swój prowiant. Z nadzieją popatrzył na towarzyszy. - Trzeba drewna na ogień, żeby co ciepłego przyrządzić i niech każdy rzuci co tam ma dobrego w plecaku. Ja gotuję!
 
xeper jest offline