Wśród tłumu nieopodal kata zaczęła się krzątanina. ~ Widać nie tylko Ja próbuję wykonać zadanie ~ Uwagę Zahira przykuło jednak coś niepokojącego, poza dwoma strażnikami za plecami, po niektórych dachach przechadzali się kusznicy. Jeżeli „moi” mają mieć szanse na przeżycie trzeba będzie zrezygnować z osobistej chwały. Najpierw ci dwaj. Obrócił się na pięcie, dobywając jednocześnie szabli. Jedno krótkie cięcie na odlew i obaj przeciwnicy broczyli posoką. Teraz kusznicy. Szabla wylądowała na ziemi. Łuk skierowany w stronę pierwszego kusznika. Napięcie, kontrola oddechu i strzał. Grot przeszył zbroję tuż pod pachą. Kusznik padł. Te same czynności, inne miejsca trafienia. Szyja, mostek, oko... Na dachach zrobiło się pusto. Akcja na ziemi, też musiała zakończyć się powodzeniem. Haqq schował z powrotem broń i nałożył na głowę kaptur. ~Czas trochę powęszyć, ta karczma wygląda naprawdę uroczo~ |