Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2011, 22:43   #130
Tasselhof
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Heh zostały jeszcze dwa jebane małe stworki, gdzie tego jebanego Gaurima wcięło?

Tass przełknął głęboko ślinę, aż rana po sztylecie na nowo go zapiekła, gdy stwór ciężko wkroczył i przybrał bojową pozycję najwyraźniej za cel obierając sobie małego ludka. Tassowi po części sprawiło to satysfakcję, że bestia obrała sobie właśnie jego za cel, z drugiej strony, paść jako pierwszy, nie zachwycało już tak bardzo. Niziołek spojrzał na Leonarda zmagającego się z futrzastym widmem, nie wiedzieć czemu w jego sercu obudziła się nutka radości, a nawet żałosna chęć rzucenia jakimś żartem. Krzyknął do szlachcica.
- A więc jednak czaszki bracie... heh szkoda, że nie masz wideł, szybciej byśmy to zakończyli.
Greenhill chwycił kolejny bełt i zaczął naciągać kuszę. Zauważył, że jego maleńkie dłonie całe są mokre i drżą. Aż dziw go brał, że jego ciało po tym co przeszedł może uwalniać jeszcze takie pokłady strachu. Czuł również, że z niewiadomych powodów jego mięśnie straciły swoją szybkość i dotychczasową siłę. Nie wielką co prawda, ale wystarczającą do szybkiego załadowania kuszy. Strach na prawdę był potężnym przeciwnikiem, a dla kogoś kto nim umiał władać, mógł stać się bronią doskonałą. Tass podniósł wzrok i skrzyżował go ze spojrzeniem bestii. Szybko tego pożałował i skupił się na załadunku.
- Ja pierdole ... że też takie monstra istnieją na świecie!
Szło mu jeszcze gorzej, z wysiłkiem napiął kuszę i gotową do strzału broń uniósł na wysokość ramienia. Stwór gotowy był do skoku, od Tassa dzieliło go jedynie zamarznięte jezioro. Jeszcze jeden celny strzał, o nic więcej chyba prosić nie mógł, w obecnej sytuacji, wierzył w Leonarda i wiedział, że kamrat sobie poradzi z jednym stworkiem, najważniejsze było pozbyć się drugiego i sprowokować tego wielkiego skurwysyna do ataku. Może lód załamie się pod jego ciężarną dupą. A jak nie to Tass zawsze jeszcze miał miksturkę bumbum. Wciąż jednak zależało mu na wyciągnięciu klienta żywcem z opresji i natłuczenia obsrajowi po ryju za bajzel, którego narobił.
 
__________________
"Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać...
Tasselhof jest offline