Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-03-2011, 17:57   #121
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Leonardo rozglądnął się dookoła. Chciał mieć zawczasu przygotowaną drogę ucieczki, jeśli coś poszłoby nie po jego myśli. Kiedy Tass skończył zagadnął spokojnie Gaurima.
- Słuchaj, amici. Wy krasnoludy znacie się na kamieniu, kopalniach i tak dalej. Jak mocno trzeba huknąć, żeby ta cała jaskinia zwaliła się na łeb temu stworowi? Zawarłeś znajomość z tym kupcem od magicznych cacydupków, może on ma coś, co by nam pomogło?
Na razie czekał na niziołka. Może on rozjaśni trochę sytuację.
 
razdwaczy jest offline  
Stary 19-03-2011, 15:57   #122
 
Nahgraz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znany
- Mym marzeniem wcale nie jest śmierć, to jest coś co po prostu czeka każdego. Myślę, że śmierć to nieodłączny element walki, więc każdy z nas powinien być gotów się z nią spotkać, a gdy to się stanie miejmy nadzieje, że nie będziemy żałować naszych czynów i słów. - Brodacz mówił, to co myślał i mało go obchodziło, że osoba innej kultury i wychowania mogą mieć zupełnie inne poglądy na temat śmierci. - Nie podoba mi się twoje tchórzowskie podejście do sprawy, rozumiem, że swoje przeszedłeś ale niebezpieczeństwom i wyzwaniom trzeba stawić czoło z uśmiechem na ustach i radosną pieśnią w sercu, a nie chować łeb za kamień i liczyć, że ktoś się tym zajmie. Pomyśl, czy Leo był by tu dzisiaj z nami gdybym się wahał w momencie gdy jego życie było zagrożone? Przypomnij sobie ile razy przez zbyt długie zwlekanie ginęli ludzie. - Gaurim mówił dalej, ni to do siebie, ni to do niziołka. - Po akcji u Lorensa i po walce z tym długouchym skurwysynem myślałem, że więcej w tobie z mężczyzny... Rozczarowałem się trochę, ale widzę, że jednak to prawda co mówią o halfingach...

Grundstein nie był zdenerwowany, po prostu czuł się zawiedziony, myślał, że w końcu na swej drodze spotkał ludzi, którzy nie obawiają się niczego i z nadzieja patrzą w kierunku jutra, a tu wielu z nich po prostu się poddało. Khazad nie mógł patrzeć jak kolejny z jego towarzyszy wędrówki mięknie w kolanach jedynie na widok jakichś śmiesznych zjaw, robiło mu się nie dobrze na myśl, że ktoś boi się byle duchów, demon to co innego, ten mógł się okazać potężnym przeciwnikiem, nie mniej jednak przybyli w te pustkowia w jednym celu i sądził, że wszyscy trzej nie będą się wahać w godzinie próby.

Gdy Tasselhof odszedł kawałek od reszty krasnolud zwrócił się do Foxelliniego z zamiarem odpowiedzi na jego pytania.

- Leonardo, nie mogę się wrócić do wsi, zbyt długa to droga. Poza tym gdy tu wrócimy może być już za późno dla kolejnego biedaka. Trzeba skończyć z tym diabłem tu i teraz. Masz przecie wodę święconą, skrop nią sowicie oręż, a będziesz w stanie walczyć z nieumarłymi, do tego masz chyba jeszcze ten fikuśny elficki scyzoryk, o ile się nie mylę jest on chyba magiczny. Jeśli chodzi o twe drugie pytanie... hmm... nie jestem kamieniarzem i choć co nieco wiem na temat tego budulca i nie jedną pieczarę już zwiedziłem, to ciężko mi jednoznacznie orzec czy strop zawali się od byle okrzyków czy hałasu, pewniejsza była by eksplozja, ot na ten przykład tej ognistej mikstury, tyle że ktoś musiał by cisnąć nią w sam strop. Chodźmy za Tassem, nie ma co się ociągać, bestia prędzej czy później wyczuje, że ktoś się zbliża, na ten czas jednak jej uwagę odwrócił Izeray.

Człeczyna wraz z brodaczem podkradli się bliżej niziołka, a gdy byli już dostatecznie blisko Gaurim przyciszonym głosem zwrócił się do halflinga.

- Słuchaj no Panie Tasselhofie, nie myśl, że z gorącą głową i pianą na pysku biegnę bez zastanowienia się do walki, o nie, to jest po prostu mój sposób walki i tyle. Wolę aby ciosy wroga spadły na mnie niźli na was, bo wiem jak walczyć, potrafię unikać i parować ciosy, wiem też jak uporać się z duchami i tego typu marami, więc się nie martw. Umocz swe bełty i oręż w pobłogosławionej przez kapłana wodzie, a powinno być dobrze. Co do mego zachowania, to ważne jest abyśmy w tej chwili odpowiedzieli sobie na jedno pytanie. Czy nie boimy się stanąć twarzą w twarz z pomiotem, który czai się za rogiem oraz ze śmiercią? Ja się nie boję i jestem gotów na wszystko, a wy? - Khazad dał reszcie chwilę na zastanowienie się.

- Może wyda się wam to dziwne z racji mej profesji ale wiem co znaczy współpraca i walka w drużynie. Musimy sobie zaufać i musimy być pewni siebie na wzajem. Tak jak wtedy pod chatą Izaraya. Dlatego pytam, czy jesteście gotowi zawierzyć szalonemu Khazadowi i powierzyć mi rolę tarczy w walce z tym co nas czeka? Ja jestem gotów osłaniać was i stać w pierwszym rzędzie przyjmując razy i ciosy o ile będę mógł liczyć na to, że będziecie mnie wspierać i nie czmychniecie gdzie pieprz rośnie. Wierze jednak, że bełty Tassa będą bezbłędnie mknęły do celu, wszyscy wszak widzieliśmy jak dobrym jesteś strzelcem, wierzę też, że w odpowiednim momencie Leonardo będzie gotów zadać bezbłędny cios bestii. Więc jak zaufacie mi czy nie?

Krasnolud polał swój topór większą częścią uświęconej cieczy, skropił też sztylet, który zaraz na powrót schował w cholewie buta, natomiast resztkę pobłogosławionej wody wylał sobie na łeb, po czym zmówił krótką modlitwę, do Throrina oraz do Morra. Na koniec jeszcze przygryzł wargę aż stróżka krwi pociekła mu po brodzie. Był teraz gotów na wszystko.
 

Ostatnio edytowane przez Nahgraz : 19-03-2011 o 16:41.
Nahgraz jest offline  
Stary 19-03-2011, 18:11   #123
 
zgrzyt's Avatar
 
Reputacja: 1 zgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwu
Tass ruszasz powoli przed siebie. Ostrożnym krokiem wkraczasz na taflę zamarzniętego jeziora. Śnieg skrzypi Ci pod stopami. Za każdym razem gdy robisz krok duża bańka powietrza przemieszcza się złowieszczo pod uginanym lodem. Co raz słychać bulgotanie i odgłosy małych pęknięć. Mijasz metr, drugi, trzeci i dziesiąty. W końcu docierasz do leżącego na środku ciała krasnoluda. Jego zziębnięte, skamieniałe resztki leżą teraz bezwładnie. W dzielnym wojowniku nie ma już krzty życia. Odcięta od reszty głowa i wymieszana ze szronem krew skomle jedynie cicho o pomstę. Obok leży pęknięty i zmiażdżony hełm oraz bojowy topór i drewniana, wzmocniona metalowymi okuciami tarcza. Jest to być może ostatnia szansa by zabrać te przedmioty. Ze znajdującej się za jeziorem jamy dobiega dalsza część kłótni.

- GŁUPCZE! MIŁOŚĆ NIE PRZYCHODZI SAMA Z SIEBIE! TRZEBA JĄ WYWALCZYĆ! WYRWAĆ NA SIŁĘ ZE SZPONÓW PRZEZNACZENIA! MUSISZ ZABIĆ JEJ MĘŻA BY OCZYŚCIĆ DROGĘ DO JEJ SERCA! BEZ TEJ PODPORY STRACI JEDYNY SENS JAKI OBRAŁA W SWYM ŻAŁOSNYM ŻYCIU! JEŻELI TRZEBA TO ZABIJEMY TEŻ JEJ DZIECI, RODZINĘ I PRZYJACIÓŁ! ZNISZCZYMY WSZYSTKICH TYCH KTÓRZY CZYNIĄ JĄ SILNĄ! BO GDY STRACI WSZYSTKO STANIE SIĘ SŁABA, BEZBRONNA I PODATNA NA MANIPULACJĘ! A WTEDY WKROCZYSZ TY! Z NOWYM CELEM I NOWĄ SIŁĄ! POKAŻESZ, ŻE JESTEŚ JEDYNYM, KTÓRY MOŻE ODMIENIĆ JEJ ŻAŁOSNY LOS! DASZ JEJ WSZYSTKO TO CZEGO POTRZEBUJE! SPEŁNISZ JEJ ZACHCIANKI I NAJSKRYTSZE ŻĄDZE! KONKURENTÓW ZAŚ ZLIKWIDUJESZ SZYBKIM CIĘCIEM NOŻA! NIM SIĘ SPOSTRZEŻE WSZYSTKO CO BĘDZIE DAWAŁO JEJ RADOŚĆ BĘDZIE POCHODZIŁO OD CIEBIE! Z CZASEM UZALEŻNI SIĘ OD TEGO TAK BARDZO, ŻE NIE BĘDZIE NAWET POTRAFIŁA WYOBRAZIĆ SOBIE ŻYCIA BEZ CIEBIE! STANIESZ SIĘ PEŁNYM, BEZAPELACYJNYM I JEDYNYM WŁADCĄ JEJ CIAŁA I UMYSŁU! CZYŻ NIE O TO CHODZI W MIŁOŚCI?!

Głos potwora rozbrzmiewa w całej jaskini. Pod wpływem jego potężnego, posępnego tonu, lód pokrywający ściany zaczyna pękać.

- Przeklęty demonie! Nic nie rozumiesz!

Izeraj nie daje się przekonać. Jego słowa wywołują w bestii prawdziwą furię.

- JA NIC NIE ROZUMIEM?! IGNORANCIE! ŚMIESZNA WSZO! ZGNIÓTŁBYM CIĘ JAK ROBAKA GDYBY NIE PAKT, KTÓRY ZAWARLIŚMY! NA PRAWDĘ MYŚLISZ, ŻE ONA GO KOCHA?! TEN ŻAŁOSNY GNIOT TRAKTUJE JĄ JAK SZMATĘ! BIJE, PONIŻA I SPROWADZA DO ROLI SŁUŻĄCEJ! ONA TYMCZASEM JEST MU WIERNA I POSŁUSZNA! NA PRAWDĘ MYŚLISZ, ŻE WIDZI W NIM SERCE I UCZUCIE?! NIE! I PO STOKROĆ NIE! TO CO JĄ W NIM POCIĄGA TO SIŁA! JEGO MOC, WŁADZA I BEZKOMPROMISOWOŚĆ! NAWET TO, ŻE ZLECIŁ BY CIĘ ZABITO JEST DLA NIEJ NA SWÓJ SPOSÓB POCIĄGAJĄCE! TA DZIEWKA JEST SŁABĄ, POZBAWIONĄ GODNOŚCI WYWŁOKĄ! JEST NICZYM GNIDA, KTÓRA ZEŻRE SWOICH BY PRZETRWAĆ! TYLKO SILNI LUDZIE MOGĄ BUDOWAĆ MIŁOŚĆ! BO TYLKO SIŁA STWORZY SOLIDNY FUNDAMENT, KTÓRY PRZETRWA LATA! A ONA NIE MA W SOBIE NAWET KRZTY TEJ MOCY! POTRAFI TYLKO SŁUŻYĆ I WYKONYWAĆ WOLĘ SWEGO PANA!

Młodzieniec próbuje protestować.

- Ale miłość to nie tylko....

Bestia szybko mu przerywa.

- CICHO! KTOŚ TU JEST! PRZEKLĘTE CIENIE WPUŚCIŁY DO ŚRODKA JAKIŚ ŚMIERTELNIKÓW!


Z ciemnej, ogarniętej mrokiem czeluści wyłania się para ogromnych, wyłupiastych oczu. Zaraz potem od ścian jaskini odbija się echo jej ciężkich kroków. Z cienia otaczającego drugi brzeg jeziora powoli wynurza się masywny potwór.

- ZNÓW MAMY TOWARZYSTWO?! CZYŻBY KOLEJNI GŁUPCY WYSŁANI NA RATUNEK?! CIENIE! ZRÓBCIE Z NIMI PORZĄDEK!

Sytuacja robi się bardzo napięta. Przyjazne wcześniej duchy zaczynają zmieniać swoją formę. Pod wpływem jakiegoś czaru przybierają wrogie, potworne kształty. Z niemałym zaskoczeniem obserwujecie jak wijąc się w bólu przeobrażają się w krwiożercze, na wpół eteryczne wilki. Ślepia tych bestii iskrzą się czerwonym, demonicznym światłem. Ich ciała wydzielają z siebie czarny, pochodzący jakby nie z tego świata dym. Zupełnie jakby zjawy płonęły w środku jakimś niewytłumaczalnym, magicznym ogniem. Zaraz potem słychać skomlenie, mlaskanie i kłapanie szczęk. Odgłosy te szybko przeradzają się jednak we wrogie warczenie.


Wasza pozycja taktyczna jest następująca. Tass stoisz na środku jeziora, z którego możesz rozpocząć ostrzał lub zwyczajnie dać dyla. Gaurim znajdujesz się razem z Leonardem na brzegu. Za plecami macie wyjście z jaskini, przed sobą jezioro zaś po waszej prawej stronie znajdują się skały między które możecie się schować. Skały przypominają na swój sposób mały labirynt. Przejścia między nimi są na tyle ciasne, że można tam stworzyć warunki do walki 1 na 1. Z drugiej strony są jednak dosyć niskie toteż trudno przewidzieć czy jakiś sprytniejszy wilk się na nie nie wdrapie. Czasu na myślenie macie niewiele gdyż dwa wilki biegną już w waszą stronę. Najpewniej zechcą się na was rzucić.
 

Ostatnio edytowane przez zgrzyt : 19-03-2011 o 18:31.
zgrzyt jest offline  
Stary 14-04-2011, 00:39   #124
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Nie było nad czym myśleć, sprawa była jasna jak słońce, należało by się wycofać do chłopaków. Najlepiej dać Gaurimowi możliwość do siekania toporem duchów skoro był taki chętny od samego początku, mają te święcone ustrojstwa niech się tłuką, a Leonardo miał te zaczarowane ostrza po skrytobójcy gildii.
Niziołek spokojnie postawił krok do tyłu wciąż nie spuszczając wzroku z cienistych stworzeń.
- Kurwa! Miałem tyle piękniejszych miejsc na śmierć, że chyba tutaj nie zdechnę...
Kątem oka próbował dostrzec co robią towarzysze, prawa ręka po woli udała się w dół dosięgnęła kuszy i delikatnie najciszej jak się da ją odpięła. Tass cały czas starając się uniknąć spojrzeń czerwonych ślepiów patrzył a to w psyk albo łapy stwora. Wyciągnął bełt i po woli nałożył na prowadnice. Przecież to żałosne zaśmiał się sam z siebie w duchu. Od kiedy kawał stali z drewnem niszczy poczwary? Jedyne co mu przychodziło na myśl to wysadzenia zamarzniętego jeziora ale wtedy musiał by się pożegnać z Lorensem na zawsze, a to nie wchodziło w grę, chociaż... chuj z tym wsiurem jeśli mają go tu rozbebeszyć wilki.
- Ej panowie, spokojnie - wyszeptał Tass oblizując wargi - pozwólcie mi przejść nie mam do was żadnych pretensji, chcę jedynie dostać się dalej.
Należało czekać na odpowiedź i póki co kroczyć delikatnie do tyłu.
 
__________________
"Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać...
Tasselhof jest offline  
Stary 14-04-2011, 21:29   #125
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Leonardo rozejrzał się dookoła, żeby sprawdzić czy nikt nie zachodzi go od tylca.
Trzeba było uciekać, kiedy jeszcze miałeś okazję! - pomyślał - Chociaż śmierć może czekać wszędzie, dzisiaj już mogłem umrzeć dwa razy. Mogłem zostać w domu i umrzeć na śmiertelny przypadek sraczki, a tu mogę umrzeć jako bohater.
Si, Leo ale umieranie jako bohater, to wciąż umieranie. - Powiedział mu jakiś wewnętrzny głos. Brzmiał jak głos jego ojca, co dziwnie pokrzepiło Leonarda.
Jednak ciągle bał się jak cholera.
Zaczął wycofywać się, ciągle myśląc o tym jak uniknąć starcia.
- Puzolla! - skarcił sam siebie
Uznał, że jeżeli już ma dojść do walki, to powinien jakoś uciec i spróbować zawalić tę jaskinię za sobą.
Bo cholernie nie widziało mu się umieranie. W duchu wyzywał się od tchórzy bez honoru, ale szczerze mówiąc cóż może człowiek począć, jeżeli staje przed siłą z innego świata.
Wtedy przypomniał sobie że słyszał kiedyś o tym, że demony żywią się strachem. Postanowił nie dać skurwielowi satysfakcji i odeprzeć atak jeśli do niego dojdzie.
Co nie znaczyło, że nie wolałby go uniknąć.
 
razdwaczy jest offline  
Stary 21-04-2011, 16:26   #126
 
zgrzyt's Avatar
 
Reputacja: 1 zgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwu


Potwór wyłania z czeluści całe swe obleśne oblicze. Pierwsze co rzuca się w oczy to jego kościsty, okryty napiętymi do granic możliwości mięśniami szkielet. Wygląda tak jak gdyby ktoś na siłę rozciągał na nim skórę. Aż dziw, że biegnące pod spodem żyły nie rwą się gdy ten wykonuje jakieś ruchy. Powyginane kończyny bestii zakończone są serią ostrych, błyszczących niczym stal szponów. Sprawiają wrażenie bardzo silnych i zwinnych. Podtrzymują cielsko, utrzymując je jednocześnie w równowadze. Głowa demona lustruje otoczenie parą podkrążonych, wyłupiastych ślepiów. Nie mają one powiek a jedynie szpetne okalające je błony. Mimo to, stwór wydaje się bardzo bystry a jego zmysły pracują na najwyższych obrotach. Co raz niespokojnie się szamocze, zupełnie jakby dokuczał mu jakiś nieznośny tik nerwowy. Jego bez przerwy rozdziawiona szczęka ukazuje serię regularnych, pożółkłych kłów z których ocieka wymieszana z juchą ślina. Najdziwniejsze są jednak przerażające zrośnięte z kręgosłupem kolce. Pokrywają one szyję i plecy demona. Na niektóre nabite są czaszki. Najpewniej należą do nieszczęśników, którzy zostali po śmierci zamienieni w cienie. Stwór ma także ogon, którym wywija jak batem.

- NIE MYŚLAŁEM, ŻE WY LUDZIE MOŻECIE BYĆ AŻ TAK GŁUPI! ZABIŁEM PIERWSZĄ GRUPĘ MOTŁOCHU TO ZJAWIŁ SIĘ KOLEJNY! CZY WY NA PRAWDĘ SĄDZICIE, ŻE DACIE RADĘ MNIE UNICESTWIĆ PRZY POMOCY TYCH PARU ZAOSTRZONYCH PATYKÓW?!

Tass wycofujesz się dyskretnie w stronę brzegu. Lód po którym stąpasz jest bardzo cienki. Zdajesz sobie sprawę, że jego rozbicie może wywołać poważną, nie kontrolowaną reakcję łańcuchową. To zaś nie jedyne niebezpieczeństwo jakie tutaj czyha. Równie groźne wydają się spiczaste zwisające z sufitu sople. Drżą niespokojnie przy każdym hałasie, zupełnie jakby tylko czekały by się oderwać i z hukiem runąć na ziemię.

Leonardo postanawiasz walczyć. Wilki nie pozostawiają Ci żadnych złudzeń. Biegną pędem po śniegu po czym w ostatniej chwili jeden z nich rzuca Ci się zajadle na szyję. Wykorzystujesz siłę uderzenia i zwinnym przerzutem zwalasz go z siebie na drugą stronę. Wtedy doskakuje kolejny i w szale próbuje chwycić Cię za nogę (Szansa 50%, rzut 81. Sukces). Na szczęście szamoczesz się i kopnięciem w pysk go od siebie odpychasz. Pojawia się doskonała sposobność by jednego z nich zaatakować.

Gaurim stoisz obok i przyglądasz się całemu zajściu. Podobnie jak Leonardo masz doskonałą okazję do wyprowadzenia natarcia. Musisz się jednak śpieszyć gdyż z oddali nadbiega już kolejny, ogarnięty furią wilk.
 

Ostatnio edytowane przez zgrzyt : 21-04-2011 o 16:47.
zgrzyt jest offline  
Stary 21-04-2011, 18:15   #127
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Tass zastygł w połowie ruchu, spodziewał się bestii rodem z koszmarów, jakiegoś włochatego monstrum, a widząc cieniste wilki gdzieś podświadomie zrodziła się mu w głowie wizja czegoś im podobnego tylko przerośniętego. Bestia okazała się owszem przerośnięte, owszem człapała na czterech kończynach, owszem miała ogon i zapewne równie niebezpieczne kły. Szkoda że tu się podobieństwa kończyły, cokolwiek to było przyprawiało niziołka o obrzydzenie i chęć zwrócenia ostatniego posiłku. Wilki dla halflinga w chwili obecnej przestały istnieć, istniał tylko ten wielki i pokraczny twór chorego umysłu Izareya. Pytanie gdzie delikwent się podział i w jaki sposób udało mu się z tym monstrem porozumieć. Rodziło się też pytanie czym owa istota była, czy był to twór ludzkiego obłąkanego umysłu, czy też kolejny członek drzewa genealogicznego szeroko rozumianego chaosu. Jeśli pierwsze, w co Tass wątpił, bestie da się ubić, jeśli drugie, w co Tass już nie wątpił, mają przejebane.
Niziołek kątem oka dostrzegł Leonarda walczącego z wilkiem, to mu przypomniało o pozostałym mniejszym problemie. Rzucił okiem na krasnoluda, ten zdawał się zamienić w głaz. Wyraz jego twarzy i martwe spojrzenie zdenerwowały niziołka. Tyle krzyku o tym jak jest potężny, ale kiedy przyszło co do czego nie jest w stanie drgnąć żadnym palcem.
- Gaurim! KURWA rusz się i pomóż!!! Inaczej i my stracimy nasze łby, a te...
Łby! Tass przypomniał sobie martwe ciało krasnala pozbawione głowy. Szybko jego wzrok powędrował do pleców bestii. Czy było możliwe załatwienie tego w ten sposób? Należało by spróbować. Halfling, zaskoczony płynnością swoich ruchów uniósł naładowaną kuszę na wysokość oczu. Nogi rozstawił szeroko, mocno zaparł rączkę broni na swym prawym barku. Szyja wciąż go piekła ale nie starał się zważać na to. Przymknął delikatnie lewą powiekę i sponad grotu spojrzał na sterczące w oddali bydle. Głos istoty był donośny i prześmiewczy, co zwiększyło złość w małym człowieczku. Niestety przerażenie i strachy były silniejsze to też zamiast mówić Tass zrobił co wydawało mu się że powinien. Uniósł przód broni lekko do góry i spojrzał na jedną z czaszek utkwionych w jego kolczastych plecach. Nacisnął spust, cięciwa zabrzęczała, a bełt ze świstem pomknął ku swemu przeznaczeniu. Hallfling przygryzł dolną wargę i z lodowatym uciskiem na sercu obserwował lecący pocisk.

(Tass korzysta z umiejętności strzał mierzony)
 
__________________
"Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać...
Tasselhof jest offline  
Stary 26-04-2011, 11:08   #128
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Leonardo z furią rzuca się na wilka, próbując przy okazji zająć pozycję pozwalającą walczyć z nimi jeden na jeden.
- Izeraju, ona ciągle może cię kochać, tylko pokaż jej swoją dobrą wolę! - krzyknął rozpaczliwie.
Zauważył, że Tass zaczyna walczyć z potworem. Patrząc na jego napięte żyły nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jeśli w nie uderzyć to pękną, a potwór się wykrwawi.
- Izeraj, jeśli tylko możesz z tym walczyć, to czas najwyższy!
 
razdwaczy jest offline  
Stary 04-05-2011, 22:56   #129
 
zgrzyt's Avatar
 
Reputacja: 1 zgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwu
Tass zwolniona cięciwa kuszy wypuszcza w powietrze zaostrzony, błyszczący w słońcu bełt. (Szansa powodzenia 80%, Rzut 48. Sukces). Pocisk mknie jakby w zwolnionym tempie śledzony przez Twoje ufne, zastygłe w bezruchu spojrzenie. Przecina mrok by zaraz potem dało się słyszeć pęknięcie i odrywający się z grzbietu potwora kolec. Ten kolec na którym osadzona była jedna z 3 czaszek. W tym samym momencie pędzący w stronę Leonarda wilk dosłownie "pęka" i rozlatuje się na drobne kawałeczki. Na waszych oczach znika z tego świata zostawiając za sobą jedynie kupkę czegoś co przypomina popiół.

Leonardo wykonujesz atak w stronę dwóch pozostałych wilko-cieni. Robisz zamaszyste cięcie (Szansa powodzenia 70%. Rzut 76. Pudło) Stworzeniu udaje się jednak odskoczyć. Znajdujesz się w dramatycznej sytuacji przygotowany na to, że potwory łatwo nie odpuszczą.

Bestia stąpa groźnie. Zuchwały atak Tassa bardzo ją rozzłościł. W pewnej chwili wyskakuje z cienia i ląduje z hukiem na krawędzi lodu. Szykuje się do brutalnej, krwiożerczej szarży.

"WŁAŚNIE NAPISAŁEŚ SWÓJ TESTAMENT!"
 
zgrzyt jest offline  
Stary 05-05-2011, 22:43   #130
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Heh zostały jeszcze dwa jebane małe stworki, gdzie tego jebanego Gaurima wcięło?

Tass przełknął głęboko ślinę, aż rana po sztylecie na nowo go zapiekła, gdy stwór ciężko wkroczył i przybrał bojową pozycję najwyraźniej za cel obierając sobie małego ludka. Tassowi po części sprawiło to satysfakcję, że bestia obrała sobie właśnie jego za cel, z drugiej strony, paść jako pierwszy, nie zachwycało już tak bardzo. Niziołek spojrzał na Leonarda zmagającego się z futrzastym widmem, nie wiedzieć czemu w jego sercu obudziła się nutka radości, a nawet żałosna chęć rzucenia jakimś żartem. Krzyknął do szlachcica.
- A więc jednak czaszki bracie... heh szkoda, że nie masz wideł, szybciej byśmy to zakończyli.
Greenhill chwycił kolejny bełt i zaczął naciągać kuszę. Zauważył, że jego maleńkie dłonie całe są mokre i drżą. Aż dziw go brał, że jego ciało po tym co przeszedł może uwalniać jeszcze takie pokłady strachu. Czuł również, że z niewiadomych powodów jego mięśnie straciły swoją szybkość i dotychczasową siłę. Nie wielką co prawda, ale wystarczającą do szybkiego załadowania kuszy. Strach na prawdę był potężnym przeciwnikiem, a dla kogoś kto nim umiał władać, mógł stać się bronią doskonałą. Tass podniósł wzrok i skrzyżował go ze spojrzeniem bestii. Szybko tego pożałował i skupił się na załadunku.
- Ja pierdole ... że też takie monstra istnieją na świecie!
Szło mu jeszcze gorzej, z wysiłkiem napiął kuszę i gotową do strzału broń uniósł na wysokość ramienia. Stwór gotowy był do skoku, od Tassa dzieliło go jedynie zamarznięte jezioro. Jeszcze jeden celny strzał, o nic więcej chyba prosić nie mógł, w obecnej sytuacji, wierzył w Leonarda i wiedział, że kamrat sobie poradzi z jednym stworkiem, najważniejsze było pozbyć się drugiego i sprowokować tego wielkiego skurwysyna do ataku. Może lód załamie się pod jego ciężarną dupą. A jak nie to Tass zawsze jeszcze miał miksturkę bumbum. Wciąż jednak zależało mu na wyciągnięciu klienta żywcem z opresji i natłuczenia obsrajowi po ryju za bajzel, którego narobił.
 
__________________
"Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać...
Tasselhof jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172