Górnik nie zdawał sobie nawet sprawy, że wstrzymywał oddech kiedy zielonoskórzy przechodzili obok chaty. Wypuścił więc powietrze z cichym świstem przy okazji w milczeniu przyglądając się oddalającym khazadom. Spodziewał się podobnej reakcji po ich towarzyszu, krasnoludy dostawały napadu szału kiedy przychodziło im spotkać się z orkami czy goblinami. Mieli ich też w końcu za co nienawidzić. Choć miał pewne wątpliwości co do decyzji Thrunmira, to jednak był pewien, że w żaden sposób nie da się go powstrzymać i jednocześnie wiedział, że obaj brodacze dadzą sobie rady.
Kiedy niziołek postanowił zabrać się za gotowanie obiadu górnikowi zaburczało aż w brzuchu. Dawno nie jedli ciepłego posiłku. Wyjął więc z plecaka kawałek mięsa i podrzucił ich kucharzowi. I tak trzeba je spożyć zanim się zepsuje. Równie dobrze więc będzie to zrobić teraz.
Zaraz po tym zmęczony górnik rozłożył koc i posłanie pod jedną ze ścian i usiadł ciężko dając odpocząć strudzonemu ciału. Zaraz po posiłku miał zamiar się przespać. To będzie dobra decyzja. Tymczasem w oczekiwaniu na strawę wyciągnął z kieszeni kurty małą, ubrudzoną książeczkę o lekko wymiętych stronicach z symbolem Sigmara na okładce. Otwarł ją na zaznaczonej stronie i oddał się cichej, powolnej lekturze.
Ostatnio edytowane przez Blackvampire : 06-05-2011 o 17:57.
|