Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2011, 06:48   #46
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Argena nie widziała żadnego portretu Adrianny, więc nie mogła z całą pewnością powiedzieć, że kobieta siedząca z nią przy stole jest tym za kogo się podaje.
Osobiście wyglądała jej na wampira, albo nekromantę... choć oczywiście mogła się mylić i nie zdradziła swych podejrzeń.

Kobieta chwyciła podany jej, czy raczej podany na stół pendant i przyjrzała mu się przez chwilę. Trzymając go w dłoni spojrzała na kobietę.
- Jesteś pewna, że chcesz tu zostać? Szczerze mówiąc nie wyglądasz na zbyt zadowoloną? - powiedziała. Wolała zrobić choć ten jeden gest, który okazał by, że los kobiety nie jest jej obojętny. Teraz mogła by jej dać jakiś znak który powiedział by "ratuj mnie". Tak naprawdę Argena nie mogła powiedzieć, że była aż tak troskliwa, po prostu wydawało jej się, że za przyprowadzenie księżniczki mogła się spodziewać lepszej nagrody niż obiecane informacje.
- Nie prowokuj mnie, wszyscy doskonale wiemy kim jesteś i zapewniam Cię, że to nie Ty jesteś tutaj najpotężniejszą istotą - odpowiedziała kobieta podająca się za Adriannę, a w jej głosie brzmiała groźba.
Argena z trudem nie okazała zdziwienia, takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Hrabia zaś uśmiechnął się i ukłonił dwornie. To o nim była tutaj mowa, to on był osobą potężniejszą od niej.
- Może i nie wyglądam ale tutaj przynajmniej jestem sobą. Nie chcę wrócić do ojca i nie wrócę! - dodała kobieta.
- Nie ma powodów się unosić, chciałam się tylko upewnić. Równie dobrze mogłaś być przetrzymywana wbrew swojej woli. Tylko dla twojego dobra, Pani - odparła spokojnie Argena. Jeśli ktoś twierdził, że wie kim ona jest i że jest potężniejszy, to z całą pewnością właśnie tak było. Należało wziąć to pod uwagę i "podkulić ogon" zanim zrobi się coś czego się będzie żałować. Oczywiście w tym przypadku Argena nic takiego nie zamierzała.
Postanowiła zatem zagadać o coś innego.
- Może przydało by się jakieś martwe ciało, podobnej postury. Wtedy mieli by pewność, że księżniczka nie żyje - powiedziała spokojnie.
- Wystarczy wisiorek, tak myślę. Ale jeśli chcesz to złap i wypatrosz jakąś wieśniaczkę. Przecież to pestka dla Ciebie - odparła kobieta.
Księżniczki istotnie zwykle nie przejmowały się losem wieśniaczek... Argena zresztą też nie, choć wolała robić im psikusy, które zapamiętają na resztę życia, niż zabijać. Mimo wszystko zabijanie nie przynosiło takiej frajdy.
- Może to nie będzie potrzebne. Zresztą to dobre dla zwykłych ludzi, nadworny medyk mógłby rozpoznać podstęp po zębach - powiedziała, nie okazując przy tym emocji. Słyszała, że wiele lat po jednej bitwie ciało księcia-generała odnaleziono wśród setek innych ciał, czy raczej już kości, a rozpoznał je medyk, który właśnie leczył jego zęby, bo właśnie to było nie zmienione i unikalne.
Nastąpiła chwila milczenia, podczas której oboje małżonkowie dość dziwnie przyglądali się Argenie. Ta chętnie napiła by się teraz czegoś, ale na stół nie podano absolutnie niczego. Mimo to Kobieta nie poddała się emocjom i nie dała się zdominować. Jak gdyby nigdy nic podjęła dalszą dyskusję.
- Jak działa ten portal? Nie rozgryzłam tego jeszcze, a może to być potrzebne - powiedziała. Tak naprawdę nie sądziła, że będzie potrzebować jakiejś specjalnej wiedzy, ale zawsze warto było spytać.
- Gdy emanuje błękitem jest bezpieczny i prowadzi tutaj - Tym razem na pytanie Argeny odpowiedział hrabia Vincent. - Gdy jego kolor jest czerwony to łączy się z innymi planami i wyrzuca poza osobą, która w niego weszła różne obrzydlistwa. Na przykład hordę orków albo wielkiego czerwonego smoka. Raz się to zdarzyło, w innym miejscu i czasie. Pod nóż poszło całe królestwo, a ja ledwo uniknąłem śmierci. Nie waż się w niego wchodzić gdy jest inny niż błękitny...
- Rozumiem - odpowiedziała w pierwszej chwili. Hrabia, czy kimkolwiek był mężczyzna, wyrażał się jasno i Argena nie miała zamiaru bagatelizować jego ostrzeżenia. - Chętnie jednak dowiem się więcej o jego działaniu. Jak sprawić, żeby kryształy zmieniły kolor? Czy portal może prowadzić jeszcze gdzieś? I dlaczego moja bransoleta na niego zareagowała? Nie był to pierwszy portal z jakim się zetknęłam - powiedziała zaintrygowana. Choć w poprzednim przypadku nie pamiętała czy miała bransoletę na sobie, czy też nie.
- Portal powadzi w różne miejsca. Kolor oznacza kierunek. Jedynie błękit jest bezpieczny, wszystkie inne kolory to zguba dla przechodzącego lub osób w okolicy bramy. Portal się tak zachowuje, bo magia go nasączająca powoli wypromieniowuje. Podejrzewam, że jak był nowy to można było nim zwyczajnie sterować i przenosić się w wybrane przez siebie miejsce - wyjaśnił hrabia.
- A co do Twojej bransolety, to prawdopodobnie zareagowała na kogoś lub coś po drugiej stronie. Dopiero za drugim razem byłem to ja, spójrz - Vincent poruszył dłonią i Argena poczuła jak bransoleta wyraźnie ciągnie jej rękę w stronę hrabiego.
Istotnie musiał być bardzo potężnym czarownikiem i przez moment Argena poczuła się trochę zdominowana. Zastanowiła się też, skąd hrabia wiedział o pierwszym razie, jeśli nie on to spowodował? Przez moment pomyślała, że czyta w jej myślach, ale dość szybko doszła do wniosku, że zapewne "powiedział" mu o tym szary ptak, który ją tu poprowadził.
Argena była jednak trochę zawiedziona, że można ją było od tak wezwać przez bransoletę. To miała być jej magiczna właściwość!? Kolczyki znakomicie się przydawały, a to, choć od kompletu, czyniło ją panienką na posyłki... z drugiej zaś strony, jeśli ci którzy mogli ją wezwać byli aż tak potężni, jeśli potrafili by zamienić człowieka w żabę, albo mysz... wówczas może warto było zrobić to czego chcieli i odebrać odpowiednią do tego nagrodę. To było kwestią na dłuższe przemyślenia.
Tymczasem sama jednak ciekawość wzięła nad Argeną górę.
- Kim jesteś'cie? Powiedzcie mi o sobie - powiedziała zaciekawiona i zdziwiona zdolnościami człowieka... o ile to był człowiek.
- Powiedzmy, że opowiemy jak przekonasz króla, że jego córka nie żyje. Tak, wtedy do tego wrócimy - powiedział hrabia, a jego twarz nie zdradzała emocji.
- Dobrze, zatem ruszę natychmiast - powiedziała Argena wstając z miejsca. - Powinnam wrócić jutro - dodała. Na zamek wróci przed wieczorem, ale do tego miejsca dotarła by późną nocą, więc lepiej było spędzić noc w mieście... zwłaszcza, że tutaj na kolacje liczyć nie mogła.
Hrabia odprowadził Argenę do wyjścia, gdzie oboje pożegnali się w ten sam sposób, jakim było skinienie głowy. Umowa została zawarta.

Argena podeszła do czekającej na nią ekipy.
- Co się dzieje? - spytał Dergo, a jego mina zdradzała tyle samo niepokoju ile zainteresowania.
- Księżniczka nie żyje. Wracamy na zamek zawiadomić króla - powiedziała Argena chowając wisiorek do juków, a następnie wsiadając na konia.
- A co się z nią stało? - spytał Dergo.
Argena zastanowiła się chwilę. Pytania młodzieńca mogły być bardzo przydatne - przygotowały by ja na rozmowę z królem. Musiała wymyślić historię, która wyjaśniałaby brak ciała. Przy odrobinie szczęścia zgarnie dwie nagrody i nie będzie musiała nawet ryzykować życia swojego, ani swoich towarzyszy.

- Została pożarta, przez wielkie nielatające ptaki. Była już martwa gdy ją znalazłam, niestety nie mogłam zabrać jej ciała, gdyż ptaki zabiły by i mnie. Musiałam uciekać, ale wzięłam ten wisiorek na dowód. Wydawał mi się unikalny. Wasza Wysokość - Argena odpowiedziała na pytanie króla i ukłoniła mu się nisko.
Gdy wcześniej okazała wisiorek nadwornemu urzędasowi, udzielono jej audiencji u króla i mogła mu przedstawić dobrze przygotowaną wersję zdarzeń. Była teraz na dworze królewskim, a sala tronowa wydawała się dużo bardziej uroczym miejscem niż tamten zameczek, choć oczywiście wiedziała, że sam wystrój nie stanowi domu.


Król nie była zadowolony z wieści, że jego córka nie żyje i zastanawiał się nad czymś spoglądając na najwyraźniej znajomy mu pendant, który trzymał w dłoni. Spojrzał na Argenę i przyglądał jej się przez chwilę. Kobieta nie okazała jednak strachu, ani innych emocji.


- Kiedy to było? I gdzie? - spytał, dość zimnym głosem.
- Cztery dni temu. W górach, zaraz za Piores, Panie - odpowiedziała Argena. Nie sądziła, że pierzaste nieloty, które zabiły jej źródło informacji przydadzą się aby stworzyć tak wiarygodną historię... Pozostawały jednak dwa pytania: czy król w nią uwierzy jeśli wiedział, że Adrianna chciała uciec, oraz czy wypłaci jej obiecaną nagrodę.
 
Mekow jest offline