Zakrwawiony Emil wykazywał się niespotykaną żywotnością, nie chcąc po prostu paść na ziemię i umrzeć. Wręcz przeciwnie, zadana mu rana spowodowała, że odzyskał siły i z furią natarł na krasnoluda. Skalfkrag po raz kolejny
[ zasłonił się: 25] tarczą. Miecz uderzył w nią z taką siłą, że krasnoludowi aż zadzwoniło w uszach.
Na polu walki panował popłoch i rozgardiasz. Jedni uciekali, inni walczyli, jeszcze inni z przerażeniem wpatrywali się w szalejącego demona. Grupka ludzi rzuciła się do ataku, powalając jego dotychczasowego nosiciela. Niezrażony tym faktem demon, za następną ofiarę wybrał sobie doktorka. „No i masz, doigrałeś się. W cyrku ani w kopalni nie skończysz”, pomyślał krasnolud. Sam czym prędzej musiał rozprawić się z Mułem, jego towarzysze potrzebowali pomocy. No bo kto inny, jak nie on, Skalfkrag Hurdorson miał rozprawić się z demonem!
Wychynął zza tarczy, którą uniósł na tyle wysoko aby zasłaniać się przed ciosami Muła. Potężny, zamaszysty cios nadziakiem
[trafił: 48] bandytę dokładnie w prawe kolano. Skalfkrag niemal słyszał chrupot roztrzaskanego stawu i oczami wyobraźni widział upadającego Muła, oraz siebie jak z kpiącym uśmiechem na twarzy przygląda się cierpiącemu, błagającemu o łaskę Emilowi.
Obrażenia: [Rzut w Kostnicy: 7]+4=11.