Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2011, 22:43   #2
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Borya pokręcił głową z niedowierzaniem gdy mówiono o zleceniu. Przecież on od dobrych 20 lat już się nie bawił w najemnika?!
Można powiedzieć, że swego czasu był całkiem znany, ale żaden z tych chłystków raczej o nim nie słyszał. To było niemal dwa pokolenia temu, więc nie ma co się dziwić. Teraz był nauczycielem w Królewskiej Akademii. Ułożył sobie życie. Tylko czemu myśl o tym zleceniu napawała go podnieceniem? Czemu już widział wykrwawiające się wampiry podziurawione srebrnymi kulami?
Z uśmiechem który od lat nie gościł na jego twarzy zanucił piosenkę
"Nie szukaj drogi, znajdziesz ja w sercu
Smutna jest knajpa byłych morderców
Niech Cię nie trwożą, gdy do niej wkroczysz
Płonące w mroku morderców oczy
(...)
Czasem twarz obca mignie i znika
Zaraz się dźwignie ktoś od stolika
Wróci nazajutrz z miną nijaką
Bluźnie na życie, postawi flakon
(...)
I zaraz każdy lepiej się czuje
Jeszcze morderców ktoś potrzebuje
Może nareszcie któregoś ranka
Znowu się zacznie wielka kocanka
I wrócą chwile pełne zazdrości
Znów będą płacić za przyjemności
(...)
Wracajcie słodkie chwały godziny
Sławne gonitwy i strzelaniny
Tak tylko można znowu być młodym
Zabić i z dumą czekać nagrody
W knajpie morderców gryziemy palce
Żądze nas gnębią i sny o walce
Ale któż dzisiaj mordercom ufa
Więc srebrne kule spią w czarnych lufach
(...)
Lecz wśród porcelan i rur niklowych
Człowiek się znowu czuje półbogiem
Bo oto stoi twarzą w twarz z wrogiem
Kula jak srebrna żmija wyskoczy
W lustrze nad kranem zagasną oczy
Ciała morderców skry potu zroszą
Gdy milcząc ciało za drzwi wynoszą
Gdy bije północ."

Opróżnił kufel i uderzył nim o stół. Zacisnął pięści, czuł krew krążącą w żyłach, serce walące w piersi. Od dawna tak nie miał. Jak on mógł żyć bez tego uczucia!? Bez adrenaliny! Phi... Dawno nie podjął decyzji od tak, z miejsca.
Borya... Isidor... Iwanowicz... Wcześniej znany jako Ruka Dʹyavola, Ręka Diabła. To imię budziło strach. Zadrżał wspominając swój ostatni cel.


Równo dziewiętnaście lat, dziesięć miesięcy, trzy dni i noc temu. Północ, pełnia. W świetle księżyca widać stare nagrobki. Co jakiś czas podmuch wiatru zrywa z drzew liście skrzące się w srebrnej poświacie.
Camael Cromwell uciekał. Pierwszy raz od setek lat został zmuszony do ucieczki. Jego sługi są daleko i nie mogą mu pomóc, jego Piątka Nieśmiertelnych okazała się dosyć śmiertelna, a w jego własnych trzewiach tkwił srebrny bełt. Uciekał chcąc uratować swe istnienie już przyrzekał srogą zemstę dla tego najemnika. Na szczęście udało mu się go zgubić. Teraz dostanie się do krypty, zejdzie ukrytym przejściem do większego grobowca, wyrwie bełt i zamknie się w swojej trumnie. Potem wyjdzie, odnajdzie Ruka D'yavola i wyrwie mu oczy. Przedtem wybije całą jego rodzinę i przyjaciół. Jest krypta. Z trudem otworzył stalowe wrota wmawiając sobie, że ból wcale go nie paraliżuje. Odsunął wieko sarkofagu, podniósł jego dno odsłaniając przejście i wszedł do środka. Stęknął gdy zahaczył bełtem o kamień.
Jeszcze chwila i pogrąży się w letargu w którym nie będzie tego paskudnego bólu.
-Co tak długo?
Sparaliżowało go. Na tym co zostało z jego trumny siedział ten najemnik paląc papierosa.
-Ha! Wiedziałem, że warto tutaj przyjść!- Prawda jest taka, że zwalony most nie wystarczy by zatrzymać kogoś pokroju Boryi. Mógł załatwić wampira już dawno, ale nie potrafił sobie odmówić przyjemności zobaczenia wyrazu twarzy który widział teraz. W końcu nie bez powodu bawił się w rozczłonkowywanie Kuana. Jednego z najbardziej zaufanych pomagierów Camaela.
-Dobra, dosyć tych przyjemności
Ruszył szybkim krokiem w stronę wampira który wyglądał jakby miał się zsikać. Cromwell nieporadnie się cofną przewracając
-Nie! Proszę!...
-Zgiń chociaż przyzwoicie, a nie skomlisz jak pies
-Nie

Dziura między oczami zakończyła jego egzystencję.
Za pieniądze z tego zlecenia żył przez 5 lat


Borya wstał
-Piszę się na to, ale muszę przedtem wysłać list z wyjaśnieniem czemu zniknąłem do mojego pracodawcy. To dobry człowiek i należy mu się.

W zasadzie to wyglądało dziwnie. Ciężko było ocenić wiek Boryi, ale to był już stary człowiek. Pięćdziesiąt lat? Sześćdziesiąt? A mimo to widać było na jego twarzy entuzjazm.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 09-05-2011 o 10:50.
Arvelus jest offline