Kościół! Tak, kościół, to świetne schronienie! Ale z drugiej strony, tu na pewno bedą mnie szukać. Nie, to nie jest dobre wyjście, musze ich zmylic, nie ma siły już biec.
Zdając sobie sprawę z tego, że ludzie musza na mnie dziwnie patrzeć, podbiegam do kościoła i specjalnie przewracam się tuż przed wejściem, imitując prawdziwy upadek aby zmylić pościg. Rzucam w tym miejscu czapkę, że niby mi spadła przy przewróceniu się, po czym wstaję i podchodzę do drzwi. Nie, jestem głupia, to zbyt oczywiste! Wracam po czapkę i zabieram ją ze sobą. Zostawiam jednak ślad krwi ze zranionej szczęki. Trochę czasu zajęły mi te zabiegi, i bardzo możliwe, że ludzie wygadają wszystko policji, ale może chociaż raz uśmiechnie się so mnie szczęście? Staram sie robić wszystko jak najszybciej, zanim przybiegna te wredne typy. Wchodzę do kościoła i szukam innego wyjścia, by opuścić kościół niepostrzeżenie i skierować się w stronę bloków, a tam ukryć się w jakiejś klatce i zadzwonić po pomoc, jeśli moja komórka jest jeszcze cała.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |