Leonardo nie tracił czasu na zbędne wahanie. Wyciągnął do tej pory pieczołowicie trzymaną w kieszeni wodę święconą i polał nią ostrze swojej broni. - Jesteś pewien? - zapytał - może najpierw chciałbyś się pomodlić, albo coś, może przekażemy coś twojej ukochanej?
Czekał na odpowiedź. I nagle zdał sobie sprawę, że nie potrafi. - Merda! - zaklął - wybacz amici.
Skinął na Tasselhofa, że będzie czekał przy wyjściu.
Kiedy spojrzał na panujące przy wyjściu z jaskini warunki pogodowe zaklął znowu. - Merda! Il tempo e incanzatta! |