Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2011, 01:49   #134
Tasselhof
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Tass skinął głową na wychodzącego przyjaciela, spojrzał na chłopaka. Nie mógł uwierzyć i poczuł śmieszny gniew na Leonarda. Ten bydlak, jak on mógł to zrobić i kazać decydować jemu? Niziołek spojrzał w oczy umierającego chłopaka. Już dawno wiedział co zrobi i za co siebie nienawidził. Podszedł do chłopaka i wyciągnął jeden ze sztyletów zdobytych na skrytobójcy. Zamachnął się i rozciął koszulę chłopaka i spojrzał na ranę.
- Baranie! Podobno kochasz sercem a nawet nie wiesz gdzie jest?!
Spojrzał na głębokie cięcie, być może chłopak nie trafił przełyku ani tchawicy, w sumie nie zauważył Tass by ranny pluł krwią.
- Będziesz żył młody, byłeś idiotą i zapewne nim zostaniesz, ale powiem ci coś co być może cię pocieszy. Tam w karczmie jest dziewczyna, która samotnie ją prowadzi i mam wobec niej dług. Więc nie myśl że darowałem ci twoje winy, o nie wyświadczam jej tylko przysługę. Zabiorę cię do niej, niech cię wyleczy, obiecaj mi tylko że to koniec z twojej strony z lekkomyślnością.

***

Leonardo trochę się naczekał zanim radosne szczekanie Avro zapowiedziało powrót niziołka. Tass nie wyszedł sam, a z dwoma towarzyszami. Obok niego szedł wielki Lorens cały poobijany, brudny i ze skwaszoną miną niosący na rękach rannego Izareya. Gdy ujrzał spojrzenie kamrata tylko wyrzucił z lekkim uśmiechem.
- Nie pytaj ty mały gnojku.
Po czym z promiennym uśmiechem ruszył w dół ścieżki co chwila ostrzegając Lorensa co mu zrobi gdy nie dotrzyma obietnicy.
 
__________________
"Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać...
Tasselhof jest offline