Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2011, 11:04   #22
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Nie znam takowego - odpowiedział jeździec, słysząc imię krasnoluda. - Ale miano Kloebe mi się o uszy obiło. Pokażcie no się tutaj, ale bystro!
Mężczyzna swoje słowa poparł wymownym ruchem pistoletu. Jorgen z pomocą Johannesa wychynęli na drogę. Khadlin, nie mając innego wyjścia, uczynił to samo. Już po chwili wszyscy trzej byli bacznie lustrowani wzrokiem obu jeźdźców. Najwidoczniej oględziny wypadły pomyślnie, gdyż pistolety zniknęły w olstrach, a mężczyźni zeskoczyli z koni.
- Gobliny... To mniemam, że szanowny, nieznany mi krasnolud rozprawił się z nimi na cacy. Gdzie Wam droga wypada? Do Wurzen, czy może w stronę Middenheim?
- Do Middenheim...
- Do Wurzen...
- dwie odpowiedzi padły niemal równocześnie. Mężczyzna zaśmiał się.
- Tobie krasnoludzie jedynie spokojnej drogi możemy życzyć, a rannemu pomocy udzielim. Tasso, na Twojego konia rannego złożym. Dzieciak pojedzie ze mną. Do zajazdu nie jest chyba daleko. Tam się niechybnie szanownym panem Kloebe zaopiekują. - Rozkazy zostały wydane pewnym, władczym głosem, nawykłym do komenderowania. Tasso z niemałym trudem wciągnął Jorgena na wierzch konia, a Johannes usiadł przed dowódcą. - Jazda! Szerokiej drogi!
- W Wurzen udaj się do Dietera Betzworgenna, powiedz żeś mi pomocy udzielił w potrzebie... Będę do końca życia do bogów modły zanosił w Twej intencji, za to żeś mnie i synka od goblinów wyratował. Dzięki raz jeszcze...
- dodał jeszcze Jorgen i już po chwili dwaj konni, z dodatkowym ładunkiem odjechali traktem ku karczmie. Khadlin został sam. Jeszcze przez chwilę stał na drodze, po czym ruszył w kierunku miasta.

Wedle słów Bretza, do Wurzen miał dwa dni drogi, a na razie pokonał może trzecią część tego dystansu. Było już całkiem ciemno, ale krasnolud nie chciał zatrzymywać się na postój. Szedł przez pogrążony w ciemnościach las, wsłuchując się w dziwaczne odgłosy dobiegające spomiędzy pni. Jakieś szelesty, pomrukiwania i od czasu do czasu, przeszywający, mrożący krew w żyłach krzyk. Krzyk, którego nie mogło wydać gardło żadnej zwyczajnej istoty. Postanowił, że dopóki jest ciemno nie zatrzyma się na odpoczynek.
Dopiero nad ranem, gdy pierwsze promienie słońca rozjaśniły niebo, zmęczony Khadlin zatrzymał się na popas. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa, był też głodny i zmarznięty. Schronienie znalazł w starej szopie stojącej przy drodze. Poza stosem siana i brudnymi futrami leżącymi w kącie, nie było tu nic. A i tak owa szopa zdała się Khadlinowi pałacem, godnym samego krasnoludzkiego króla. Padł na cuchnące, wilgotne futra i niemal natychmiast zasnął.
Obudził się, gdy słońce było już wysoko na niebie i przeświecało przez liście na wierzchołkach drzew. Nic nie mąciło spokoju i majestatu lasu, który przez to wydał się Khadlinowi jeszcze bardziej straszny. Po szybkim zjedzeniu paru kęsów prowiantu ruszył w dalszą drogę.

Już pod wieczór dotarł do miasta. Otoczone było solidnym, kamiennym murem. Mimo iż Burza Chaosu przetoczyła się przez cały Ostland, niszcząc i plądrując, samo Wurzen nie nosiło śladów oblężenia. Mury były nietknięte, okoliczne pola porastało zboże, a na pastwiskach pasły się krowy. Jedyną pozostałością po wojnie był wielki, zatłoczony obóz dla uchodźców, zorganizowany pod murami miasta. Krasnolud nie miał problemów z dostaniem się do środka, po uiszczeniu opłaty w wysokości srebrnego szylinga, pilnujący bram żołnierze przepuścili go.

Teraz szedł w cieniu masywnych murów miejskich, zastanawiając się co robić dalej. Szukać noclegu, czy też od razu udać się do celu swej misji - pałacu barona von Wallensteina, a może poszukać krewnego Jorgena, Dietera Betzworgenna. Musiał szybko podjąć decyzję. Niebo, po słonecznym dniu, wieczorem zasnuło się chmurami, z których właśnie zaczęło padać.

 
xeper jest offline