Młot khazadzkiego Zabójcy przy pierwszym ataku przeciął tylko powietrze, nie trafiając w zielonoskórego. Na twarzy Thrunmira zagościła wściekłość. W oczach szalała żądza mordu. Krasnolud i jego młot pragnęli krwi. Goblińskiej krwi.
Khazadzki wojownik zdawał się nie zauważać goblińskich ciosów, które szczęśliwie ominęły jego ciało. Jego młot rozpoczął śmiertelny taniec. Ręce czerwonowłosego wprawnie i pewnie zmieniały uchwyt na rękojeści broni, wywijając nią. Obrał sobie za cel jednego z goblińskich wojowników. Młot zawirował w powietrzu dwa razy z taką prędkością, iż w powietrzu widoczna była tylko smuga rozpędzonej broni. W końcu krasnolud wymierzył potężny cios, trafiając przeciwnika prosto w głowę, która zniknęła po uderzeniu bronią. Po części rozprysła się na około, obrzucając najbliżej stojące postacie mieszanką krwi, mózgu i elementów czaszki. Zabójca zdawał się nie zwrócić na to najmniejszej uwagi. Druga część głowy została wbita w ciało do tego stopnia, iż nie było nic widać. Zupełnie tak, jakby goblin nigdy nie miał głowy.
Krasnoludzki Zabójca wyglądał niczym demon śmierci. Krew ściekała mu po głowie, a trzymany w ręku młot ociekał posoką. W ciemności na moment błysnął szczerbaty uśmiech kazada tuż przed jego kolejnym atakiem.
__________________ "Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski |