Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2011, 20:06   #10
Eleywan
 
Eleywan's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znany
Zignorował, wredny ton głosu dziadka,ruszył w kierunku wyjścia.
"-Pierdzielone, stare próchno co on sobie myśli, nie dość, że pchamy się dla niego w nie wiadomo co. To na dodatek jest tak opryskliwym, irytującym człowiekiem.Gdybym mógł wsadził bym mu ostrze między oczy!"
"-Ale nie możesz więc się przymknij"
"-Mógłby być chodź trochę wdzięczny, za nadstawianie tyłka."
"-Zacznijmy od tego, iż jesteś tylko gościem w tym ciele Volito. Ale masz rację mógłby". Vergil zauważył, że pasożyt coraz częściej zaczynał konwersację, prawdopodobnie zaczął się asymilować. Mimo to czarnowłosy chłopak, prawdopodobnie nigdy nie przywyknie do jego towarzystwa. Gdy już miał zamiar otworzyć dzrzwi, przyuważył ładną rudowłasą dziewczynę, zazwyczaj trzymał się z dala od łowców, krórym prawdopodobnie była jednak coś go skłoniło mimo wolnie do zaczepki.
-Ty też jesteś łowcą?-Vergil niepewnie zagadnął do nieznajomej.
Dziewczyna podniosła wzrok i zmierzyła rozmówcę od stóp do głowy.
Tak jak przypuszczał, w zasadzie któż inny mógł tu być.
- Na to wygląda - odpowiedziała obojętnie, wzruszając ramionami. Dziewczynka, z którą stała Nancy, stanęła za nią i ostrożnie spoglądała na nieznajomego.
Czarnowłosy chłopak, sięgnął do kieszeni spodni i coś z niej wyciągnął.Ukucnął tak aby jego głowa była na poziomie oczu dziewczynki, wysunął w jej kierunku dłoń na której znajdował się cukierek.
- Poczęstuj się . -Mówiąc to uśmiechnął się.
"-Vergil, nie poznaję cię kutwa, robisz się miły".Młodzieniec zignorował pasożyta.
Dziewczynka niepewnie spojrzała na rudowłosą, która skinęła do niej głową. W końcu, jaki mógłby mieć cel w truciu dziewięciolatki, szczególnie na neutralnym terenie?
Dziecko uśmiechnęło się szeroko, wyciągając rękę i zabierając cukierka.
- Dziękuję - powiedziała dziewczęcym głosikiem i ukłoniła się.
-Jeżeli posmakuję to mam więcej.-Rzucił w stronę małej, po czym wyprostował się.
Zlustrował rudowłosą kobietę wzrokiem. Vergil nie do końca rozumiał powody, dla których kobiety pchają się do tak brutalnego i niewdzięcznego zawodu. Cóż każdy ma swój cel.
-Nazywam się Vergil, miło mi. -Ponownie się uśmiechnął tyle, że tym razem w stronę starszej dziewczyny.
- Nancy - odpowiedziała, odwzajemniając uśmiech. - Hm... A więc szykuje się przyjemne zlecenie w doborowym wręcz towarzystwie - dodała, kiwając głową w stronę ludzi (i nie) siedzących przy stole.
Chłopak przytaknął głową.
"-Taa...Kryminaliści, potwory, być może wampiry...". Vergil usłyszał po raz wtóry tak irytujący go głos wewnątrz głowy, w zasadzie to zawsze pracował sam, jednak teraz przyszła mu do głowy pewna myśl.
-Zlecenia wykonujesz w pojedynkę ? Bo jeżeli nie to chciałbym zaoferować ci współprace, obawiam się, że to zlecenie może wykraczać poza możliwość jednostki.-”Chyba, że jest się wampirem” Vergil skwitował w myślach.
"-No teraz, to już ci chyba słonko przygrzało. MY zawsze robimy sami.Wytłumacz mi o co chodzi?"
Złość, ogarnęła Vergila po tym, gdy jego pijawka wymówiła ostatnie zdanie akcentując to,że robią razem.
"-Nie ma my!Volito po co ja ci to tłumaczyć mam niby? Masz gówno do powiedzenia"
Nancy spojrzała na Vergila swoimi zielonymi oczyma. Nigdy nie potrzebowała czyjejś pomocy, a czy wyśledzenie jakiegoś wampira mogło być aż tak trudnym zadaniem? W końcu już nie z takimi rzeczami miała do czynienia.
- Czemu nie - stwierdziła w końcu, wzruszając ramionami i uśmiechając się delikatnie. - Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Ponownie kucnął i wyciągnął rękę z paczką z takimi samymi cukierkami jakie wręczył dziewczynce wcześniej.Vergil następnie skierował głowę w stronę Nancy
-Wiesz, musisz ją zostawić w bezpiecznym miejscu.... A tak poza tym to masz tu coś jeszcze do załatwienia, czy możemy ruszać?- Zapytał nie pewnie dziewczynę.
- Tak, muszę porozmawiać z właścicielem karczmy. Jest to jedyne najbezpieczniejsze miejsce, w którym mogłabym zostawić Claudię. - Rudowłosa spojrzała z troską na dziewczynkę. - Gdy już to załatwię, możemy wyruszać.
Claudia natomiast z radością w niebieskich oczach sięgnęła po paczkę z cukierkami. Zdecydowanie przepadała za słodkościami.
Wstał, oparł się plecami o ścianę. Czuł coś na rodzaj radości, może to dlatego, że nie będzie musiał podróżować sam.
-Poczekam z tobą, w końcu bezpieczeństwo młodej to rzecz ważna, jak nie najważniejsza .
-Tak dla pewności jesteś człowiekiem? Przepraszam za nie dyskretne pytanie.
Panna Sullivan zaśmiała się pod nosem i odgarniając kosmyki włosów z twarzy, odpowiedziała:
- W stu procentach człowiek. Czyżbyś nie przepadał za nie-ludźmi?
Vergil przeniósł ciężar ciała na drugą nogę, a ręce założył na siebie.
-To nie tak że jestem rasistą, jednak Wampirki zrobiły coś w przeszłości co skłoniło mnie do roboty takiej, a nie innej. Poza tym moje pytanie wynikało z tego, iż wole mieć pewność z kim pracuję.- Gdy skończył wypowiedź ruchem głowy odrzucił grzywkę, która zasłoniła mu oczy. Tak naprawę to nienawidził wampirów, zbyt dużo cierpiał przez nie.
- Rozumiem - odparła. Doskonale wiedziała, co mógł przejść jej rozmówca. Sama wciąż była prześladowana przez przeszłość. - W takim razie... Zaczekaj tutaj z Claudią. Powinnam niedługo wrócić - dodała, wzdychając, po czym ruszyła do barmana, by dowiedzieć się, gdzie przebywa właściciel tego latającego ustrojstwa.
-Dobrze, ale nie powinniśmy stać tak w przejściu. Usiądziemy przy tym stoliku, może być?-Wskazał Claudi stolik palcem.
Dziewczynka skinęła tylko głową i pakując cukierka do buzi, w podskokach ruszyła ku wskazanemu stolikowi. Odsunęła ostrożnie krzesło i usiadła na nim, po czym zaczęła gładzić fałdy na swojej sukience.
- Zaopiekujesz się moją siostrą, prawda? - odezwała się, kiedy podszedł Vergil. - Ona wciąż chce być najlepsza... A ja się tak o nią boję, kiedy wychodzi polować każdej nocy.
Ktoś kiedyś, też tak się bał o Vergila, do czasu. Samotna łza podświadome spłynęła po policzku chłopaka.
"-Jesteś słaby,bardzo... Vergilu, ty beczysz."
"-Co ty, istota bez własnego ciała możesz o mnie wiedzieć.."
"-Duż...."
"-Zamilcz!"

Zanim stracił rodzinę i przyjaciela, jego brat wystosował bardzo podobną prośbę.
Potraktował to bardzo honorowo, wziął nóż i delikatnie naciął kciuk.
-Przysięgam na własną krew,że zrobię wszystko co będę mógł by ją ochronić.-W zasadzie nie wiedział, czemu tak postanowił, coś mu tak kazało.
Claudia uśmiechnęła się do Vergila i wpakowała kolejnego cukierka do ust, nadymając przy tym oba zarumienione policzki.
Przyjrzał się dziewczynce dokładnie była bardzo podobna do Nancy, też bardzo ładna.Próbował poukładać sobie wszystko w głowie.Głownie to co wiedział to,że pcha się na złamanie z karku nie wiedząć gdzie ,ani też w co.
Jednak te pieniądze które zdobędzie, pomogły by mu zrealizować jego marzenie. Tak bardzo chciał pomóc siostrze....
Aby to zrealizować potrzebował multum kasy, dlatego musiał to zadanie wykonać, za wszelką cenę. Vergil obecnie wiedział, iż ma też zobowiązanie chronić Nancy.
A jeśli znów zawiedzie? Nie brał tego pod uwagę, tym razem się uda.
Dla niego i dla lepszego jutra
 

Ostatnio edytowane przez Eleywan : 12-05-2011 o 17:52.
Eleywan jest offline