Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2011, 13:47   #15
Maxi
 
Maxi's Avatar
 
Reputacja: 1 Maxi nie jest za bardzo znanyMaxi nie jest za bardzo znany
Wszyscy usiedli obok stolika, przy którym siedział dziwny, zakapturzony typ.
Hjalmar zamówił :
- Panie, coś do jedzenia, 6 porcji. I jakąś popitkę !
Niestety nie starczyło, nieznajomy, który siedział obok nich, powiedział że zapłaci. Wszyscy zgodzili się, bowiem byli bardzo głodni.


Po chwili zakapturzony koleś, wyciągnął mapę i szybko schował, nagle do karczmy wszedł żołnierz i zaczęła się awantura.
Żołnierz rzucił się w stronę Assasynów. Podróżnik widząc co się dzieje wyjął swój długi miecz, stanął przed Assasynami udając tarczę i czekał aż podbiegną bliżej by zadać śmiertelny cios. Tak się stało, Templariusze razem z żołnierzem padli na ziemię, a wszyscy pijący w karczmie rzucili się aby przeszukać ich czy nie mają ze sobą pieniędzy. Podróżnik stanął obok stolika odwrócił się w stronę Assasynów, wyjął mapę, a kładąc ją na stolik, zaczął wbijać małe nożyki. W chwili kiedy podróżnik wyciągał plan miasta, kilku pijaków zaczęło świętować po zabiciu żołnierza i 2 templariuszy uderzając kuflem o kufel.
Podróżnik zaczął zadawać trudne pytania, na które nikt z obecnych nie odpowiedział


Hjalmar siedział spokojnie i popijał piwo. Usłyszał rozmowę pomiędzy Mawr, a Żmiją i wtrącił się :
- Hmm... nie można mu ufać, ale może...wystarczy złapać z Nim kontakt,
a wszystkiego się dowiemy.
- Powiedział Hjalmar wyrażnie patrząc się na nieznajomego.
- Jaką mamy pewność, że nie jesteś szpiegiem? - Powiedział do nieznajomego.
- Może jestem może nie, to wasza opinia o mnie i mówcie sobie co chcecie. Starałem się wam pomóc ale jak widać nie oczekujecie pomocy od osób postronnych, tym bardziej że powinniśmy się trzymać razem... - odpowiedział podróżnik Hjalmarowi ironicznie, ale nie było po nim tego widać.
-Powinniśmy? Co to wogle znaczy, jakie My... człowieku, myślisz że zapłacisz za Nas i już jesteśmy razem, nie ma tak, skąd się tu wogle wziąłeś, opowiedz coś o sobie, bo jak mamy Ci ufać. - Powiedział Hjalmar, łapiąc delikatnie, aby nikt nie zauważył za sztylet, nie wyciągał go.

- Może jeszcze poprosisz o o filiżankę herbaty i rozmowę przy świecach? -syknął Żmija.- Nikt kto wie trochę o pracy w ciemności nigdy nic Ci o sobie nie powie, a jeżeli powie będzie to zwykłe kłamstwo.- cień pokręcił z zażenowaniem głową i spojrzał na nieznajomego. - Podaj mi jeden sensowny powód dla którego masz żyć. Jeżeli będzie sensowny, zastanowię się czy jesteś użyteczny.

- Heh, głupcy. Widać że nie jesteście zbyt zgrani [lekki uśmiech]. To że za was zapłaciłem nie znaczy że zacznę z wami rozmawiać według waszych zasad. O tobie Żmija wiele słyszałem z resztą trudno nie słyszeć będąc w miejscach w których już byłeś [uśmiech]. Zastanów się czy chcesz atakować, twoja ręka nie wygląda najlepiej, nawet nie wiesz kiedy ja mogę zaatakować ciebie. Nie będę za dużo wam opowiadał, jeśli chcecie się czegoś ode mnie dowiedzieć, to na pewno nie w taki sposób. Ja mam czas... - położył nogi na stół i kończył swoją fajkę.
-Dobrze.. słuchamy, opowiedz Nam coś o sobie. - Powiedział Hjalmar i zabrał się za jedzenie.
- No cóż, skoro niektórzy z was tylko chcą się czegoś dowiedzieć to niech tak będzie. Jeśli chodzi o moją osobę to nie będę się tu za dużo wypowiadał. Pochodzę z Sycylii, na zachód stąd. Jestem podróżnikiem. Bywam tu i tam, dużo zwiedzam, sporo słyszę. Robie nawet swoje własne plany miast, dużo czasu spędzam w Damaszku więc wiem wszystko co się dzieje. Ten co zginął w egzekucji był to tutejszy kapłan, który tworzył własną sektę, został stracony za herezje i własne poglądy religijne. Nie musicie mi się przedstawiać, wiem o was sporo, aczkolwiek nie wszystko. Po wydarzeniu w karczmie wiem że jesteście Assasynami, domyślam się po co przybywacie. Pewnie nie wiecie dlaczego wam "pomagam" jeśli tak to można nazwać. No więc wam wyjaśnię... od razu widząc was stwierdziłem że nie wyglądacie na tutejszych. Nie należę do żadnego zakonu albo coś z tego typu. Może uważacie mnie za szpiega, ale nic z tych rzeczy. Zostałem poinformowany osobiście że jesteście w mieście, wiadomość dostałem od Altaira przez gołębia pocztowego. Mam wam pomóc w odnalezieniu Edenu, oraz dać wam schronienie. Tutejszy karczmarz to dobry człowiek, napewno nie odmówi noclegu. Nie będziemy obgadywać szczegółów w tym miejscu, ściany mają uszy, a kto wie czy i tutaj nie ma szpiegów. Przejdźmy może do pokoju w którym możecie się przespać, tam omówimy szczegóły i dołączy do nas wasz "fajny" kolega, który już tam jest.

Po tych słowach wszyscy wstali i udali się w stronę pokoju, Hjalmar został w tyle, ponieważ nie chciał zostawiać tego pysznego jedzenia i piwa, gdy dokończył, wszyscy byli już w pokoju i rozmawiali.
Gdy już wszedł do pokoju, nieznajomy prowadził już rozmowę ze wszystkimi :
- No to przejdźmy do konkretów. - mówiąc to podróżnik usiadł na pierwszym wolnym krześle.Szukacie mędrca...? Nie bez powodu zebrałem was tutaj wszystkich, dobrze wiem po co przybywacie do Damaszku. Powiem otwarcie, jeśli mi nie ufacie, proszę bardzo droga wolna, nikogo nie trzymam, możecie sobie pójść i zapominamy o całej sprawie. Możecie też zostać i posłuchać tego co mam wam do powiedzenia. Nie podam wam swojego imienia, gdyż zabrania mi tego kodeks, poza tym nie znamy się jeszcze na tyle dobrze, by móc o sobie szczegółowo opowiadać, z waszej strony również tego nie oczekuję. Zaczniecie współpracować, to nabierzemy do siebie więcej zaufania (patrzy na Żmije). Przejdźmy do sedna sprawy, plan miasta który zabrał wasz kolega to plan robiony przeze mnie, zawiera informacje, co i gdzie znajduje się w Damaszku. Jestem poszukiwanym przez was mędrcem, chociaż nie lubię tej nazwy. Jeżeli myślicie że tutaj w Damaszku znajdziecie Eden, to jesteście w błędzie. Mogę zapewnić wam transport do Wenecji, Sycylii, ewentualnie Egiptu. Dam wam wskazówkę, wiem o Drugim Edenie tylko tyle z legend i opowieści, podobno znajduje się w Bazylice św. Marka w Wenecji, gdzieś w którymś z sarkofagów, tam powinniście się udać, mogę wam załatwić transport, ale jeśli nie chcecie się tam udać, macie własne domysły gdzie szukać Edenu to proszę bardzo. Ja daje tylko wskazówkę. Jeśli macie więcej pytań proszę bardzo, chętnie odpowiem.
-Nie wierzę Ci...Daj Nam jakiś dowód, jestem pewien że mędrzec masz coś, czym udowodnisz Swoją tożsamość - Powiedział Hjalmar zimnym głosem.

- Spokojnie, Hjalmarze - powiedział Pascal do Hjalmara - Moim skromnym zdaniem powinniśmy się rozejrzeć najpierw tu, a wiadomo, może trafimy na jakąś ważną informację, która pomoże nam w Wenecji... Lub podzielmy się na grupy i niech jedna działa tutaj, druga w Wenecji, a trzecia na Sycylii, a czwarta w Egipcie - zaproponował Pascal mówiąc ciągle takim obojętnym, nieco znudzonym tonem - Chyba zadanie poszłoby sprawniej, no i w każdym kraju zapewne działa kryjówka asasynów więc nie będziemy zostawieni sami sobie. Gdybyśmy czegoś się dowiedzieli to wysłalibyśmy gołębia z wiadomością. A co do Ciebie, panie - skierował słowa i wzrok do mędrca - Powiedz mi, czy należałeś do zakonu asasynów? Ot, taka informacja ponieważ chcę wiedzieć czy tylko asasyni są bystrzy i sprytni.
-Hmm... ja jestem za podzieleniem się na grupy, tylko jak się będziemy porozumiewać, aby nikt nie dowiedział się o Nas. - Powiedział Hjalmar myśląc o Mawr.

Nastąpiła mała kłótnia, pomiędzy Pascalem, a żmiją, lecz do niczego nie doszło, okazało się że będą razem w grupie i Hjalmarowi zapaliła się w głowie "świeczka nadziei" że uda mu się dostać do grupy z piękną Mawr.
-Czy Wy cały czas musicie się kłócić? - Powiedział Hjalmar wyraźnie patrząc na Pascala. -Mawr zechcesz być ze mną w grupie?
Mawr nie odpowiedziała na pytanie Hjalmara, dlatego bardzo się zdenerwował
i wyszedł z pokoju, podszedł do barmana i powiedział :-Nalewaj piwo do pełna, albo pożałujesz.
Po słowach Hjalmara, podeszła do Niego grupa pijaków, podając mu kufel pełen piwa.

Hjalmar wypił piwo za jednym pociągnięciem, po czym zaczął imprezować z pijakami, zobaczył Pascala i zaczął wołać go :-EEE Ty cho no tu, popijemy - Powiedział , po czym beknął jak najgłośniej, aby się pochwalić przed wszystkimi.
Hjalmar lubił się zabawić, lecz nienawidził pijaków, odwrócił się do jednego i jakby nigdy nic uderzył go w twarz prosto w nos. Wypił piwo, wyjął nóż i zaczęła się zabawa.
Uderzony pijak, od razu zaczął awanturę, również uderzył w twarz Hjalmara, a widząc co się dzieje reszta pijaków przyłączyła się do tej walki, wyjęty nóż przez Hjalmara wyleciał mu z dłoni po skoku 30 pijaków w jego stronę.
Hjalmar nawet nie zauważył jak wypadł mu z ręki nóż, uderzył jednego pijaka ukrytym ostrzem w brzuch, co sprawiło mu nie samowity ból.
Biegnąc pod ścianę, Hjalmar wyjął rapier, okazał się jednak bezużyteczny. Mędrzec, podszedł do ciebie i patrząc na pijaków rzekł:- Dobra, koniec zabawy. Ja nie ponoszę kosztów, za zdemolowanie karczmy.W tej samej chwili wszyscy pijacy zaczęli wychodzić z karczmy, a stojący za ladą barman kręcił głową z niedowierzaniem.
-Już koniec...co jest do czorta! NIe chcecie się zabawić? -Powiedział Hjalmar po czym zaczął się śmiać na całą karczmę. Podszedł do barmana i powiedział.-Do pełna proszę!!!

Barman zgodnie z życzeniem Hjalmara podał piwo. Mędrzec również poprosił o pełny kufel.Hjalmar pomalutku popijał piwo, gdy już wypił wstał i zaczął śpiewać dziwne piosenki, wymyślone przed chwilą. Nikt ich nie rozumiał.Zawołał do barmana :-Jeszcze więcej piwa!Tym razem barman nie usłuchał prośby Hjalmara i dalej przecierał kufle po piwie.Hjalmar szedł w stronę barmana, wyjął nóż, już miał dźgnąć barmana, lecz jakby nigdy nic, padł na ziemię i zasnął.
 
__________________
Vivere Militare Est

Ostatnio edytowane przez Maxi : 11-05-2011 o 13:50.
Maxi jest offline