Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2011, 20:20   #18
Ziutek
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Postawa podróżnika wobec rycerzy była co najmniej warta zinterpretowania. Ale Pascal nie chciał się nad tym zastanawiać dopóki jadło nie zniknie z talerza, a alkohol z kufla. Jedzenie okazało się niezbyt dobre. Francuz z niesmaczoną miną kuł widelcem pokarm i jeszcze bardziej skwaszony gryzł go zębami. Wiedział jedno: To nie będzie jego ulubiona kuchnia. Kiedy skończył, odsunął talerz od siebie i dołączył się do rozmowy co jakiś czas przechylając kufel, aby wlać złocisty napój do ust:
- Z mojego doświadczenia ludzie, którzy bardzo dbają o potencjalnych “pracowników” zawsze mają coś na sumieniu i chcą zrzucić swoje winy na te osoby. Ale dobry panie, powiedz nam czego od nas oczekujesz. Być może się mylę co rzadko się zdarza i wtedy będę skłonny oddać Ci utracony honor. Gotów jestem udzielić Ci pomocy jeśli poznam ogóły. Nigdy nie działam w ciemno. I nie próbuj mnie oszukiwać lub kolorować realną sytuację bo wychowałem się na takich rzeczach i znam te sztuczki od podszewki - powiedział Pascal tonem dosyć podobnym do tych jakim posługują się szlachcice.

Styl jedzenia Żmii wcale go nie zadziwił. ~ Jacyś to ludzie potrafią być uparci i zawzięci, żeby nikt ich nie rozpoznał - myślał patrząc z politowaniem na tortury, którymi zamęczał się Żmija.
Kiedy przeszli do pokoju, aby móc swobodnie rozmawiać, po monologu mędrca Hjalmar od razu wyskoczył z podniesionym głosem
- Spokojnie, Hjalmarze - powiedział Pascal - Moim skromnym zdaniem powinniśmy się rozejrzeć najpierw tu, a wiadomo, może trafimy na jakąś ważną informację, która pomoże nam w Wenecji... Lub podzielmy się na grupy i niech jedna działa tutaj, druga w Wenecji, a trzecia na Sycylii, a czwarta w Egipcie - zaproponował mówiąc ciągle takim obojętnym, nieco znudzonym tonem - Chyba zadanie poszłoby sprawniej, no i w każdym kraju zapewne działa kryjówka asasynów więc nie będziemy zostawieni sami sobie. Gdybyśmy czegoś się dowiedzieli to wysłalibyśmy gołębia z wiadomością. A co do Ciebie, panie - skierował słowa i wzrok do mędrca - Powiedz mi, czy należałeś do zakonu asasynów? Ot, taka informacja ponieważ chcę wiedzieć czy tylko asasyni są bystrzy i sprytni.
Oczywiście zawsze są sprzeciwy. Mawr strasznie zależało na tym, aby grupa pozostała w jednym kawałku. Powoływała się na Altaira i na co tylko mogła lecz Pascal wiedział, że rozdzieleni mają większe szanse, aby szybko zakończyć zadanie.
- Mawr, jeśli chciałaś być asasynką to musiałaś się zgodzić na takie warunki. To jest nasza praca, a że czasem trzeba porzucić wygody i przyjaciół dla dobra zadania, z tym musisz sama sobie poradzić. Uwierz mi przyzwyczaisz się. Hjalmarze, a gołębie pocztowe? Zwłaszcza z naszej organizacji są bardzo dobrze wyszkolone do dalekich podróży i nigdy się nie pomylą. Więc jak? Nasz zabójca w metalowej masce zapewne będzie działać sam, nie przeszkadzajmy mu, ja mogę wyruszyć do Wenecji ponieważ jako jedyny chyba znam europejskie zwyczaje. Wybierzcie sobie przydział, tak abyście się dobrze czuli. - Pascal skończył swój monolog i położył lewą nogę na prawym kolanie czekając na odpowiedzi - Ale nadal czekam na odpowiedź naszego... Informatora? Mogę cię tak nazywać, panie? - zapytał się mędrca.
Żmija oczywiście musiał robić wszystko na odwrót i to komplikować. Wymiana zdań coraz to mocniejszych i odważniejszych rozjuszyła nieco Pascala.
~ Nie dość, że arogant to jeszcze niezrównoważony.

Mawr jakby nie słyszała dyskusji prowadziła dalszy ciąg rozmowy o zadaniu.
- Dlatego chcę stworzyć kilka grup, aby zbadała te inne lokalizacje. Kiedy dowiecie się czegoś bardzo konkretnego to wysyłacie gołębie do pozostałych, kiedy się tego nazbiera to wracamy tu i zwołujemy zebranie.Jakieś pytania?
W między czasie usłyszał pochwałę ze strony mędrca - Bardzo cię podziwiam Pascal, mówisz mądrze, według kodeksu, cóż więcej potrzeba aby zrozumieć pracę Assasyna...? Brakuje takich jak ty w zakonie... No więc tak, zgadza się byłem w zakonie Assasynów, tak jak wy, ale ja nie staje się młodszy, a są lepsi ode mnie, więc Al Mualim wydał mi polecenie, abym zamieszkiwał Damaszek. Będąc w waszym wieku, też podróżowałem, o czym z resztą mówiłem wcześniej. Jeżeli Żmija chce udać się do Wenecji to proszę bardzo. Pascal udaj się z nim i miej go na oku, pilnuj go bo wywinie jakiś numer, a widząc jego postawę pewnie nie raz zrobi coś głupiego. - mówił Pascalowi na ucho.
- Dziękuję, panie, zrobię co w mojej mocy - kiwnął głową do mędrca i uśmiechnął się szeroko po odpowiedzi Żmii, która zdradziła jego prawdziwy nastrój.
Hjalmar zaczął się wtrącać więc Pascal kulturalnie go pouczył:
- Hjalmarze, ja się nie kłócę, tylko rozmawiam z przyszłym towarzyszem podróży, a chciałem nadmienić, że kilka minut wcześniej sam podnosiłeś głos i to wcale nie wyglądało na konwersację - uśmiechnął się lekko - tak więc Mawr, zgadzasz się na mój pomysł? Jeśli tak to zgadzasz się na towarzystwo Hjalmara? Jeśli tak to pozwolę sobie wszystko ustalić. Proponuję, abyśmy wszyscy ci co podróżują na Sycylię zabrali się na statek do Wenecji, a potem dopiero na Sycylię. Kiedy wszyscy będą na miejscach, szukajcie budynku z rysunkiem ostrza na dachu. To jest kryjówka asasynów. Tam będziecie mogli zdobyć informacje, wypocząć no i wysyłać pocztę. Teraz druga sprawa, a mianowicie pieniądze. Jako, że był to mój pomysł i wymaga on pewnych pokładów złota to ja muszę się tym zająć. Teraz pytam: kto chce ze mną jechać do Masjafu po fundusze?
Ku zaskoczeniu francuza zgłosiła się Mawr, ale pod warunkiem, że pozostawi Żmiję na miejscu. Dodała również, że rozdzielanie się to jest głupi pomysł.
- Dla mnie każdy człowiek lub nie człowiek o innych poglądach niż moje jest dobrym rozmówcą. Zwłaszcza jeśli mamy porównywalny do siebie intelekt.Dziewczyna powstrzymywała Pascala od kontynuacji rozmowy z Cieniem.
- Ale my nic nie skończyliśmy tylko przerwaliśmy, aby móc wrócić do tego już na miejscu. Cóż panienko, żałuję, że nie mogę wykonać twojej woli, dostałem rozkazy, aby służyć pomocą temu o to człowiekowi w masce - pokazał ręką jak to zwykle bywa na targu kiedy sprzedawcy chwalą swoje towary.
Potem z jej ust usłyszał coś w rodzaju groźby ze Żmiją jako motywem przewodnim. To dźgnęło go w wrażliwy punkt. Odparł:
- Użył? Przepraszam, chyba nie dosłyszałem. Czy panienka sugeruje, że chciałbym sprowokować kogoś tak niezrównoważonego do złapania za narzędzia przeznaczone do zabijania? Nieee, ja tylko rozmawiam, a że pan o którym mówię jest nerwowy i w każdej chwili może zrobić krzywdę i mnie i panience i nam wszystkim to gotów jestem wyzwać go na ewentualny pojedynek lub walkę.
Cień nieoficjalnie przyjął wyzwanie.
Mawr i Hjalmar tak na niego zaskoczyli, jakby przed chwilą zabił Żmiję co chcąc nie chcąc byłoby zbawieniem dla świata, że powiedział tylko:
- Widzę, że zamierzacie brać z niego przykład ponieważ ludzie chcący działać tak , aby na ulicy nie dochodziło do przypadkowych mordów są tu traktowani jak heretycy. Ale uprzedzam, jeśli wasz wielki Zabójca w masce zrobi coś co mi się nie spodoba lub złamie któreś z praw Europejskich lub paragraf z kodeksu Asasynów to obiecuję, że popamięta, nawet jakby to kosztowało najwyższą cenę i może wtedy przemyślicie wszystko jeszcze raz dokładnie - następnie wstał i wyszedł z pokoju.
~ Czy oni poszaleli?! Co takiego jest w nim, ze wszyscy go bronią? Że zabija wszystkich z zimną krwią, że gotów jest zabić nawet ich i nie mrugnąć okiem na znak żalu?! Im szybciej znajdę Eden tym lepiej dla wszystkich...

Kiedy miał bar siedział tam już Hjalmar żłopiąc kufel piwa. Pascal nieco zdziwiony, że go nie zauważył bo zapewne był w swoich rozmyślaniach odpowiedział na próbę namówienia do wspólnej pijatyki nadal zdenerwowany:
- Kiedy szeregowcy się obijają, dowódcy muszą harować - i wyszedł z karczmy trzaskając drzwiami i ruszył w kierunku bramy miasta.

Bez problemów przeszedł przez bramę i złapał swojego rumaka. Nie zwrócił uwagi na kłócących się ludzi. ~ Dopóki nie walczą to nie reaguję - postanowił.

Chwilę później usłyszał tętent kopyt i obok niego pojawiła się Mawr. ~ O to już nie pilnuje swojego zabójcy tylko podróżuje po pieniądze ze złym człowiekiem?
-Uff... ledwie mi się udało.
- Z tego co pamiętam, zobowiązałaś się wyruszyć ze mną jeśli odstąpię miejsca w podróży do Wenecji. Nie dotrzymałem twej woli więc dlaczego jesteś teraz obok mnie - spytał spokojnym głosem lecz takim nienaturalnym, koń szedł teraz powoli.
- Bo chcę - uśmiechnęła się do niego i nie dodała nic więcej na ten temat.
- Dobrze, nie będę zatrzymywać, ale dziwi mnie, że opuszczasz swojego metalowego przyjaciela na tak długo - powiedział złośliwie francuz - Jeszcze sobie krzywdę zrobi - tu mruknął pod nosem.
- Nie martw się nic mu nie będzie, reszta się nim zaopiekuje. A i Wenecji nie powinno być problemów jeśli się o niego zatroszczysz - odpowiedziała reagując na jego złośliwość podobnym tonem.
- Nie wątpię, nałogowy pijak na pewno go przypilnuje. W Wenecji rzeczywiście nie będzie problemów, tak zatroszczę się o niego, jak jego matka, której współczuję - mówił mając co innego na myśli.
- Nie wątpię, że odwdzięczy ci się za twoją troskę z nawiązką- mrugnęła do Pascala porozumiewawczo i zachichotała.
- Nie wiem co w tym śmiesznego - mruknął minę mając odwrotnie proporcjonalną do miny Mawr.
- Dla ciebie faktycznie nic- uśmiechnęła się złośliwie.
- Jedyne co mnie bawi to jego głupota, choć raczej powinienem się za niego modlić - i wykonał znak krzyża prawą ręką - Niech Bóg ma w opiece jego samego i mnie ponieważ ja też mogę zbłądzić krocząc za nim jak ślepiec i wszystkich przypadkowych ludzi, których dorwie.
Mawr posmutniała nieco.
- Zwłaszcza przypadkowych ludzi... Myślisz że nam się uda? Mam na myśli odnalezienie Edenu.
- Bóg wie co my chcemy zrobić z Edenem więc będzie nas wspomagał, templariusze to kłamcy, mordercy i przeciwnicy chrześcijaństwa, mówią tylko, że walczą “ Za Boga i za Chrystusa” a w ich sercach mieszka sam Szatan. Odnalezienie relikwii to tylko kwestia czasu.
- Pokój na świecie to cudowna perspektywa ale dla nas oznacza bezrobocie- zamyśliła się próbując sobie wyobrazić ten nowy odmieniony świat. - Dla Templariuszy też nie będzie już miejsca. Mam nadzieję, że pożałują wszystkiego co zrobili... Swoją drogą zauważyłeś że kiedy tylko jestem w pobliżu rzucają się na mnie?
- Tak, zauważyłem, my, asasyni mamy to do siebie, że nosimy szaty podobne do tych uczonych, a w Europie uczonymi mogą zostać tylko mężczyźni, zdaje się, że uważają Cię za heretyczkę lub członka sekty. Co do nowego świata, i my i templariusze będziemy mogli zaprzestać walk, a Bóg, który ukaże się ukaże swoich fałszywych wyznawców więc to dostateczna kara. Bezrobocie? Czy uważasz, że my pracujemy? Nie, my walczymy jako słudzy Boga, a to różnica. Jeśli to się stanie to podziękuję Bogu, odkupię swoje morderstwa nieważne jak szlachetne i wrócę do Francji. A ty gdzie pójdziesz, jeśli zakończymy zadanie?
Wypowiedź Pascala jej zdaniem brnęła w złym kierunku, nie chciała dyskutować z nim o religii. Za sługę Bożego też się nie uważała, niemal z ulgą przyjęła pytanie o swoją przyszłość. Gdyby jeszcze znała na nie odpowiedź.
- Nie mam bladego pojęcia. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak to będzie. Czym ja się zajmę? - zdawało się, ze pyta sama siebie - Na szczęście na razie nie muszę się tym martwić, zastanowię się kiedy już znajdziemy Eden- “O ile go znajdziemy”, dodała w myślach.
- To może ja powiem, Wyobraź sobie słońce wstające zza zielonego wzgórza i pada na rzędy długich łodyg. Niedaleko jest pełno beczek, a drewniany kołowrót wyciska sok z plonów tych łodyg. Tak winogrona, chcę sadzić te bardzo luksusowe owoce, z których powstanie wyborne wino. Ale nie ma co marzyć tylko trzeba brać się do roboty bo marzenia nigdy się nie spełnią - powiedział nadal trochę bujający w obłokach.
- Tak, musimy się postarać. - również popadła w zamyślenie, nie mogąc pojąć jakimże to zrządzeniem losu dobrobyt całego świata spoczął w ich rękach, między innymi w jej rękach. Przytłoczyła ją odpowiedzialność, odrzuciła więc te myśli skupiając się na jeździe.
 
__________________
"W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym."
Ziutek jest offline