Elf słuchał nie przerywając Wiedźmie wykładu. Był on tym bardziej interesujący że w znanych mu elfich legendach ani razu nie przewinęło się pojęcie Elandów. Wnioskował jednak że chodzi o inne, jeszcze bardziej mityczne istoty, których władztwo nad Starym Światem poprzedzało nawet cywilizacje elfów i krasnoludów a o których opowieści ledwo wspominały. Z równym zainteresowaniem słuchał o działaniu sieci Ath'ma ... i zagrożeniach związanych z jej używaniem. Wzmianka o demonie Khorne'a przeszyła go dreszczem. Zamieszkujący Fuin Loren zwierzoludzie nader chętnie oddawali cześć Bogu Krwi i ołtarze i Monolity ku jego czci obficie zraszane były posoką... - Dobrze - skinął głową w odpowiedzi na pytanie Miriam o zioła - nie wątpił że Wiedźma zażyczy sobie niepospolitych gatunków, ale uznał to za uczciwą wymianę. Bardziej interesowało go skąd Wyrocznia wiedziała że ich szlak wiedzie do Hirshenstein - no ale zapewne nie na darmo zwana była jak była zwana. - Przywieziemy żądane przez Ciebie zioła, a jeśli nie byłby to dla Ciebie, pani, kłopot, chętnie posłuchałbym wtedy więcej o Elandach.
Nie wiedział czego się spodziewać po rytuale, dlatego wiernie trzymał się poleceń Miriam. Uważnie obserwował jej poczynania - nie tyle by być w stanie je powtórzyć, bo o tym na razie nawet nie marzył, ale by w ogóle zorientować się co się dzieje. - Zaklinam Cię ujawnij się bez potworności okropnych, ni skazą dotknięty, do odpowiedzi zdolny i mej woli powolny! - zakrzyknęła Wiedźma i Faethor odruchowo napiął mięśnie, mimo transu w jaki wprawiła go ceremonia. Istota ukazała się i w tym momencie elf sięgnął po broń. Miecz i sztylet zabłysły w jego dłoniach, z trudem zwalczył chęć odskoczenia od ohydy w środku kręgu, ale zęby wyszczerzył we wściekłym grymasie, nie wiedząc czy Wiedźma nie zwabiła ich tu podstępem. Z konwersacji wnioskował na szczęście że zdrada nie grozi, ale przerażająca obecność sprawiała że kurczowo zaciskał uchwyt na rękojeści broni. Nie wiedział czy zwykła stal byłaby w stanie wyrządzić krzywdę potworności, ale ... przynajmniej próbowałby.
Dopiero po chwili był w stanie docenić siłę woli Wiedźmy, brawurowo rozprawiającej z demoniczną istotą. Zachodził w głowę czy ta należy do sfory Nurgle'a, na co wskazywałyby przydomki, tak dumnie oznajmione po przybyciu. - Demon! Cholera w moim wieku ... Demon! Szlag by to! - nie prędzej był w stanie się poruszyć nim Miriam pokuśtykała do sąsiedniego pokoju. Spoglądając za nią nie mógł powstrzymać zerknięcia na stal w swoich rękach i plecy wstrząśniętej niewiasty. Demonolog! Elf czy nie, zabobonny lęk przed istotami które nie miały prawa istnieć w świecie rzeczywistym przeszywał go co chwila. A dla Wiedźmy najwidoczniej nie była to pierwsza sposobność "gościć" takową. Przez naprawdę długą chwilę walczył z przemożną chęcią wbicia obu kling w plecy kobiety i dopiero widok Helgi sprawił że rozluźnił kurczowy uścisk na rękojeściach i zmusił się do myślenia. - Helgo, jak się czujesz? - zapytał pospiesznie, bowiem, jeśli jego podejrzenia co do natury dziewczyny były prawdziwe, rytuał mógł być dla niej prawdziwą udręką. - Nic Ci nie jest? - wsunął klingi do pochew, podszedł do niej i przytulił ją mocno. Z niepokojem spojrzał jej w oczy i przesunął dłonią po policzku wojowniczki.
Przeszedł wreszcie za Wyrocznią do drugiego pomieszczenia i czekał na moment gdy Miriam odzyska siły. Niepewność i lęk odbierały mu chęć do rozmowy, zamiast tego zastanowił się nad tym co usłyszeli, skoro już zdobyli jakieś informacje ... w ten czy inny sposób. Zerkał na obie kobiety, nie wiedząc czego się dalej spodziewać. - Powiedziałaś, pani, że ktoś śledzi "panią Annę" za pomocą sieci Ath'ma - odezwał się naraz ponuro gdy przypomniał sobie słowa Miriam skierowane do demona - Czy nas również? Dlaczego ... demon ... miałby się bać kobiety z którą przebywa ta niewiasta?
__________________ Why Do We Fall? So We Can Rise |