Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2011, 14:29   #69
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
- PA, chłopcy! Wiatr w żagle, Mistress na drogę~! ^.^" - pożegnała piratów i pomachała im na pożegnanie. - A, i pamiętajcie, żeby uważać na drowy, drzewa i inne szczury lądowe!

Już rozstania nadszedł czas. Ponieważ piraci nie zamierzali dotrzeć już do miasta, Magini wzięła ze sobą pierzastego przyjaciela, Roger'a. Papuga podczas pobytu u piratów nauczyła się wielu nowych słów i jeszcze bardziej zaprzyjaźniła się z magiczką. Acz część słownictwa, które pojęła w środowisku pirackim sprawiło, że Roger czasem zwracał na siebie uwagę mieszkańców miasteczka.

- AAAR, RUMU! - kolorowy pierzak skrzeczał czasem na całe ptasie gardło, kiedy R. przedzierała się przez osadę, by dotrzeć do karczmy. - ROGEEAAR PIFFKA! - i gwizdnęła przeciągle.
Później doszły słowa typu "Ahoooj", "Szczury lądowe", "Za burtę", "Kotwica", "drowy", "brudasy" i papuga, będąc piekielnie inteligentnym jak na swój gatunek stworzeniem, stworzyła piosenki i tak się zabawiała przez całą drogę. Kiedy mijali bufiaste panie, Roger gwizdał za nimi i kiwał łebkiem:
- UaaaAA! KRaaa, seniorita! Zapuraaaszaaam na winkoooaAARR!

Roger zawsze wiedział, że jest zdolny do wielkich rzeczy.
Magini natomiast to, że Roger jest także wielkim kombinatorem.


- Roger, masz to i weź siedź cicho - po paru takich zaczepkach ptaszkowi do dzioba wciśnięto kawałek pomarańczy, żeby nie robił zamieszania. Choć może oczarował przy okazji parę kobiecych serc.
Tylko, że nie Magini. R. nigdy nie twierdziła, że ma jakiekolwiek serce. Trzeba było po drodze poprawić część włosów, bo wyglądała trochę jak wiedźma w tych rozczochranych kudłach. Dobrze, że przynajmniej sobie wcześniej manicure zrobiła.
Papuga jak zwykle była kontenta, że jej przypadło kilka pysznych kąsków.
- Robisz mi niezłą siarę, kolego, a ty jeszcze za to dostajesz jedzenie? - spytała arę Magini z lekką dozą ironii.
- RAAA?
- Tak, ty.
- RAAABOOORR!
- Że co ty chcesz, Roger? Ja ci dam zaraz jabola! Jeszcze będzie chciało alkoholu, ptaszysko nieznośne... - zamruczała pod nosem, a jej oczy na moment zalśniły. - Masz jabłko, i weź, na wszystkie zastępy Chaosu, zamykaj częściej ten dziób!
Papuga kręciła łebkiem, przypatrując się owocku.
- Masz królewno Śnieżko. Na zdrowie.
- RaaaAA?
- No, Roger. Otwórz dziób i zjedz owocka.
Tym razem ptaszysko siedziało cicho.
- Hmm, jak chcesz - R. wzruszyła ramionami i już miała ugryźć kawałek jabłka, kiedy Roger zaczął wrzeszczeć po pirackiemu.
- Nie lubię cię, szantażysto... - pani burknęła i oddała jabłko niegrzecznemu ptaszkowi.
Zdobycie jabłka wrzaskiem - bezcenne. Są rzeczy, których kupić nie można, ale wszystkie inne można zdobyć szantażem.
  • Nigdy, ale to przenigdy nie ucz papug mówić. [...] Najpierw przebije cię gadulstwem, a później pokona jabłkiem.
Zapiski z "Księgi pełnej zua"
A teraz pozostała tylko jedna powinność do uczynienia "Pod Gnomim Peryskopem". Trunek po długiej wędrówce zawsze mógł poprawić nastrój. Ba, zawsze poprawiał.
Cel: karczma. Picie.
Cena: kilka sztuczek złota + ew. Roger.
Nie, po krótkim zastanowieniu doszła do wniosku, że zbytnio przywiązała się do pierzaka, aby go tak oddać. Nawet za półdarmo, a w ramach "za darmo" Magini przypieprzyła by tu komuś paroma czarami. Jednymi ukrytymi pod ubraniem, a drugim z rękawa.

Zastała na szczęście karczmę otwartą, nietkniętą przez apokalipsy, konkurencję w branży i inne potwory. W tawernie kilku ludzi: dzikus, łucznik, jakiś paru gości, a później parę znajomych gęb...
Ursuson? Wilczek? Co za niespodzianka! Nie należało przegapić takiej okazji! Ale wspomniała sobie, że przecież z trunkiem się z nikim nie dzieli. A cóż to - wyjątek raz przecież zrobić Może.
- Drogi panie, pi... eeer...
- PIFFaaaa! - Roger ukazał swój absolutny talent to wtrącania swych trzech groszy i skrzeczenia. - RoaaaAAR, UFO, piffa, dRRROOFFÓFF!
Zamiast piwa ptak otrzymał krakersa, by zamknął nim dziób.
- To Może... wódki kieliszeczek, drogi panie! - wygarnęła w końcu zamówienie pani R. po uciszeniu pupilka. I zapłaciła kilkoma szczerozłotymi monetami.

Do Ursusona zaś gwizdnęła i zawołała wesoło:
- HELLo there, Ursuson!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=lvM9Y1MJAII[/media]

- Wódki może? - uśmiechnęła się diabolicznie.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline