Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2011, 14:47   #30
Kizuna
 
Kizuna's Avatar
 
Reputacja: 1 Kizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodze
Była leczona. Zszywana dokładniej. Przez jakąś Dominikę? To chyba słowianka. Rejony dawnego ZSRR? Raczej. Bolało. Cholera, cholera, kurwa mać. Wódka wchodziła gładko, piekąc i upijając równie skutecznie co ta, którą wynosiła z baru zawsze. To była chyba jakaś szkoła. Swoją drogą, ta dziewczyna musiała mieć coś związanego z biologią. Medycyną. Umiała ją pozszywać co raczej nie było dziś umiejętnością posiadaną przez każdego, pierwszego lepszego przechodnia. Ostatecznie, kula ramieniu jest lepsza niż np kula w udzie czy w brzuchu. No bo ręką można nie ruszać i sobie jakoś poradzić. A tak z wyłączona nogą to nie za bardzo. Nie wspominając o tym, że mając dziurę w brzuchu można zapomnieć nawet o samodzielnym pójściu na stronę.

Ranek był koszmarem. Albo wybudzeniem się z większego koszmaru i wpadnięcie w mniejszy. Poza samą świadomością niesprawnej ręki, która na pewno będzie się goić z dwa tygodnie, dochodził jeszcze tzw syndrom dnia wczorajszego. Rana była zszyta, ona leżała na czymś wygodnym. Zdaje się, że łóżku. Ale co teraz robić, jeśli zostało tak niewiele dni? Zapewne nawet nie dotrwa do momentu jak jej ręka wyzdrowieje. Czemu? Nie miała żadnej broni. A nawet jakby miała, strzelać nie umiała. Niby żadna filozofia, wycelować i pociągnąć za spust. Najpewniej upuściłaby broń lub się zlękła i rozstrzelała całą okolicę, poza celem. Zastanawiało ją co stało się z pozostałą trójką. Jedna dziewczyna była niewidoma, druga wydawała się normalna, a trzeci, facet, był całkiem całkiem nieuprzejmy. Ale kto dziś do cholery jest kompletnie miły? Czasy nie najlepsze, a jej jeszcze chodziło jedno pytanie. Gdzie jest jej "wybawca"? Brzmiało to dosyć kulawo, staroświecko. Korzystając ze zdrowej ręki starała się unieść, by dojrzeć miejsce swojej ostatniej libacji. I może nawet kompanów tej zabawy.
 
Kizuna jest offline