Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2011, 21:04   #12
Rock
 
Rock's Avatar
 
Reputacja: 1 Rock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znany
Backley FenSohn

Nie pieprząc. Backley na początku został wyjebany z pokoju jednego z łowców, który to pełen był szwów i innego tego typu badziewia. Na jego szczęście chwile potem spotkał w miarę tolerancyjną i bratnią duszę tz. Vova a tak wraz ze swoim panem Rucką. Rozmowa wyglądała w miarę ciekawie i obiecująco więc nasz drużynowy "ćwok" postanowił zawszeć z starym diabłem pakt. Przeważnie takie konszachty kończą się śmiercią osoby zawierającej go ale w tym wypadku Backley uznał, że śmierć i tak przyjdzie - prędzej czy później - a ów diabeł może mu uratować tyłek i zapewnić zajebiaszczej rozrywki. Tak więc kiedy już się ugadali i załatwili "biznesy" z starym pierdzielem z grotu, który to przy okazji trafił na listę osób z jajami twardszymi od stali ale też i pustą czachą postanowił zająć się transportem. I tak w tych sprawach nie był on zbyt obeznany i przeważnie lądował na jakimś zadupiu zapomniawszy czegoś napełnić, wlać itd. Tak w sumie jak to było ostatnio przed złapaniem go i wciągnięciem w tą całą zadymę z wampirami. No i tak właśnie dotarł do hangaru.

Backley wyciągnął jedną z Furi, przed hangar. Przyglądał się jej jeszcze przez chwilę po czym zdecydowanie stwierdził, że gówno wie o ścigaczach. Nie, żeby znowu nie umiał na niego wejść i pojechać ale jeśli ta kupa złomu się rozleci? Przecież nie będzie tłukł się po tych piachach z buta. To czyste samobójstwo. Stanął i dalej przyglądał się niepewnie maszynie po czym wrzasnął wkurzony:
- Kurwa! Kurwa, Kurwaaa! - dając upust emocjom. Przy tym powiedział to w tak zastrszajaco szybkim tempie, że nawet w jednej z największych spelun nie miałby się czego wstydzić. Po chwili - na szczęście - wpadł na pomysł. Nie wszyscy w końcu są matołami z mechaniki a on właśnie spotkał Rukę. On musi coś wiedzieć na ten temat:
- Ruka zaczekaj! - krzyknął za powoli idącym staruszkiem, który chciał wziąć zapasy. - mam do Ciebie dwie prośby. Pierwszą tu masz klucz od mojego pokoju, mam wszystko spakowane takim skórzanym plecaku jakbyś mógł wziąć go od razu ze sobą to byłbym wdzięczny. - zrobił chwilę przerwy by przełknąć ślinę po czym dodał - a druga ważniejsza znasz się na tych gruchotach? Wiesz coś o ich budowie co się psuje jest niebezpieczne? Co może się w nich rozwalić i spowodować powolną śmierć na tym pustkowi? Bo wiesz nie zamierzam umrzeć tylko dlatego, że mi się sprzęt rozleci.

Borya odwrócił się i skinął głową
-Dobra. Jeśli nie jest tego zbyt dużo to nie ma problemu. A jeśli chodzi o motocykle... którym będziesz jechał? Ja oczywiście biorę Furię, ale logicznym jest byś wziął coś lżejszego, acz szybszego.
- Chcesz żebym się zabił tamten wygląda stabilniej i masywniej po za tym jest bardziej w moim stylu. - odparł Buckley wskazując na Furię.
-Dobra. Vova, poczekaj.
Podeszli do ścigacza
-Dobra, więc najważniejsze elementy które muszą być w doskonałym stanie i bez długiego wykładu jest się w stanie ogarnąć to na tyle by zauważyć, że coś jest nie tak. Wybacz, ale omówienie budowy całego silnika to kwestia tygodnia, więc ciut przydługo. Na pustyni trzeba bardzo uważać by łożyska się nie zatarły. Pył wchodzi wszędzie. Nie tylko nos, uszy i oczy, ale łańcuch i wszelkie ruchome części. Dla tego będzie trzeba codziennie je czyścić. Inaczej nie dowiozą nas na miejsce. Urok pustyni. Musimy też wziąć spory zapas płynu chłodzącego i co jakiś czas sprawdzać czy wszystkie zbiorniki są całe. Niby są stalowe i wydają się niezniszczalne, ale z doświadczenia wiem, że nawet niewielki kamyczek wyskakujący spod opony z odpowiednią prędkością może wgnieść metalową blachę. Dwadzieścia takich kamyczków w ciagu dnia może spowodować pęknięcie. A wtedy mamy przesrane. Bez płynu chłodzącego nawet przy zerze w nocy silnik się przegrzeje, a przy siedemdziesięciu w dzień...-
- Mówisz o tym zbiorniku? - wskazał paluchem i po czym zaczął go oglądać. - jest jeszcze coś na coś?
-Tak... jeszcze wiele. Motocykl jest prosty dopiero gdy się zrozumie sposób jego działania. Do tego czasu niektórym wydaje się czarną magią
I zaczął dalej. Opowiadając wszystko pokazywał. Kilka razy przeszedł się po śrubokręt czy klucz aby odkręcić jakiś element ukryty pod blachą. Zajęło to blisko kwadrans, ale był z siebie zadowolony. W przypadku uszkodzenia Buckley przynajmniej będzie wiedział, że coś jest nie tak i będzie mógł dać mu to naprawić.
Wywód wydawał się momentami trochę zawiły więc poziom skupienia jakie zamaskowana postać musiała włożyć weń by go zrozumieć był dość duży. I nawet gdy Ruka już skończył ten wydawał się trochę nieobecny, ciągle myśląc o tych wszystkich śrubkach i cewkach. Po chwili odparł:
- Dzięki jeszcze pooglądam go sobie, żeby się oswoić. A tak tu masz klucz, bo bym zapomniał. - podał klucz od swojego pokoju. - to widzimy się za parę minut.

-Trochę dłużej. Muszę zapakować jeszcze zapasy żywności i wody na Vovę, poza tym spróbuję wykabacić od mechanika zestaw narzędzi i części zapasowych na wszelki wypadek. Poza tym jeszcze po butelce płynu hamulcowego i chłodzącego
Po czym poszedł właśnie to wszystko załatwić. Miał całkiem sporo pieniędzy odkąd zainkasował zaliczkę, więc nie ma co prosić, po prostu kupi zapasy.

Backley przyglądał się nadal niepewnie maszynie choć po dłuższych oględzinach stwierdził: "gorzej być już nie będzie bo i kurwa jak?" po czym wsiadł na maszynę i poprzyglądał się licznikom na przemian zerkając na palącego faję śledzia, który to zdecydowanie umiał się targować i stawiać na swoim - co zresztą Backley uznał za przydatne umiejętności a raz zerkając na Vovę siedzącego w przyczepce.
-Zajebiście - mruknął pod nosem po czym oparł się czekając w spokoju na swojego towarzysza i całą pozostałą zgraję.
 
Rock jest offline