Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2011, 13:55   #4
ivox13
 
ivox13's Avatar
 
Reputacja: 1 ivox13 nie jest za bardzo znany
Wilhelm Korek II leniwie człapał drogą wiodącą ku miastu. Siedzący na nim jeździec, bacznie rozglądał się, szukając wzrokiem bramy Usy. Miał tam ważne sprawy do zrobienia i nie pozwoliłby żeby coś go zatrzymało, gdyby nie uczty, fajerwerki czy defilady… Krótko mówiąc kapłan dał się omamić.

Patrzył z zafascynowaniem na sztuczki, wykonywane przez królewskiego maga. Czarodziej był skupiony bardziej na jak najefektowniejszym wyglądzie swoich zaklęć, ba nawet formuł! W najprostszym zaklęciu, musiał dodać pod koniec Abra-Kadabra, Fokus-Marokus, czy „niech się stanie”! każdy kto dostał chociaż ognistą kulą, wiedział, że podczas walki lub gdziekolwiek indziej, mag mógłby zginąć dziesięć razy zanim skończy samą inkantacje. Na pierwszy Żut oka, widać było jak bardzo sili się na widowisko.

Jego uwagę, przykuła także defilada wojsk królewskich. Ze względu na swoją chorobę, nie mógł sobie pozwolić na prace w wojaczce, lub ze względu na pracę, na takie lśniące oprzyrządowanie. Mimo to, nie zamienił by się z nimi miejscami. To właśnie to, z czym się zmagał uczyniło go silnym.

Po zakończeniu pokazów, wyruszył w stronę karczmy. W końcu musiał się wziąć za to, po co tutaj przyszedł. Pewnie biedny paser już sobie poszedł, albo ktoś go rozpoznał, ale zawsze trzeba mieć nikłą nadzieje. By tam dotrzeć, musiał przejść przez slumsy. Dla zwykłego człowieka, mogło by to być niebezpieczne, ale on budził strach i respekt.

Sam jego wygląd, przemawiał za obraniem sobie innego celu na napad, a jeśli już z nim porozmawiają, przekona ich do tego jego głos. Dźwięczny, aksamitny i jakże wymowny. Specjalnie wystylizował swój wygląd aby wyglądał groźnie. Nawet nie koniecznie groźnie, ale chciał budzić szacunek. Czarna zadbana szata, od razu pokazywała go w świetle magii, ale jego twarz… Załatwiała resztę. Nie to, że był zabójczo przystojny, albo cały w szramach, z przepaską na oku i złotymi zębami. On po prostu od razu wywoływał niepokój. Kruczo czarne długie włosy, garbaty nos i blada cera, to atuty działające zawsze, ale wyrachowany wyraz twarzy i widoczne wywyższanie się nad motłochem, Michael zostawia na specjalne okazje. Takie jak ta. Tak naprawdę był wątły i chudy, a bronić się mógłby tylko schowanym scyzorykiem, ale walkę psychiczną zawszę wygrywał. Nie miał z tym najmniejszych problemów.

Ale przebił się przez plebs i był na prostej drodze do karczmy, gdy wtem usłyszał krzyki szczęk oręża. Jako, że nie było innej drogi do karczmy, poszedł zobaczyć zajście. Zauważył czterech mężczyzn. Od razu widać było kto jest z kim. Aby niepotrzebnie się nie mieszać, Michael przystanął za rogiem budynku i przyglądał się zajściu. Już myślał że zlinczują i rozczłonkują żołnierza, gdy nieznana postać wystrzeliła zza węgła. Kilka ciosów i szala zwycięstwa została przechylona na stronę napadniętego. Pierwszy bity dołącza się do gry. Seria ciosów i nagłe olśnienie spływa na medyka. Przecież żołnierze zwykle mają pieniądz. Ten jest na tyle poobijany, że może ten pieniądz ofiarować swojemu wybawicielowi. Żyłka do interesów zaczęła niebezpiecznie pulsować.
 
__________________
Kurcze, nie mogę wymyślić nic kreatywnie fajnego...
To wasza wina!
Foch 4ever!
ivox13 jest offline