Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2011, 20:27   #46
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Część 2

I Douglas ruszył w ich kierunku. Uśmiechnął się na widok Vicky, zmarszczył brwi na widok Davida. Zatkało go z wrażenia jak kelnerbot zaczął wystawiać dania zamówione przez Vicky.
Gdy Douglas podszedł bliżej, czaruś stanął mu na drodze, mówiąc.-To prywatna kolacja.
A Maverick zignorował jego słowa, patrząc na Victorię.
- Musisz sobie krzesełko przystawić, bo tu są tylko dwa. - poinstruowała go dziewczyna zabierając się do pałaszowania pierwszego dania.
-Co to za cyrki?- zmarszczył brwi Douglas i spojrzał na Davida.-I po co ci jestem potrzebny?
Po czym minął zaskoczonego Davida i usiadł biorąc krzesełko. Spojrzał na jej suknię i nachylił się mówiąc szeptem na ucho Victorii.-Wyglądasz jakbyś chciała, by cię rozbierał... wzrokiem
- Kto? - mruknęła pytanie pomiędzy jednym kęsem, a drugim Vicky. - Pycha... nawet Marta tak nie gotuje.
-Niech pan opuści ten stolik, przeszkadza mi pan w kolacji.- niemalże warknął głośno David.
-Przeszkadzam ci w kolacji dzikusko? Bella wręcz twierdziła, że czekasz... żebym przyszedł, że ubrałaś się specjalnie, dla mnie.- wzrok Douglasa znów przesunął się po ciele Victorii.
- Jak nie będziesz mi zabierał mojego jedzonka... to posiedzieć sobie możesz. A Bella znów się czegoś... nać... ekhemmm... naczytała. - i dodała zwracając się do młodego czarusia: - Panie Da... Damianku... niech się pan nie denerwuje, to niezdrowe przed posiłkiem. Proszę sobie usiąść na swoim krzesełku, przecież Doug go panu nie zajął. - machnęła przy tym ręką w kierunku wolnego krzesła.
-David jestem.-czaruś był wkurzony na tą sytuację i usiadł. A Vicky, poczuła czyjąś dłoń na udzie. Zerknięcie w kierunku Douglasa przekonało, że to jego dłoń dotyka jej uda przez sukienkę.
-Naprawdę ślicznie wyglądasz.- szepnął jej do ucha Douglas, po czym odsunął dłoń i zamówił kolację, nie tak obfitą, acz na rachunek Davida.
- Wiem... wiem... Damia... pan David mi już o tym prawił. Jest bardzo uroczy. - odrzekła na komplementy Douglasa Vicky i posłała promienny uśmiech w kierunku Davida.
-Urokiem aż poraża.-odparł Douglas wędrując po udzie Vicky dłonią, zaborczo niemal.
David siedział ponury, jak chmura gradowa i gdzieś ulotniły się jego komplementy. Zerkał na Victorię pojmując, że jest pionkiem w jej gierkach. Co nie bardzo mu zresztą odpowiadało.
Vicky ponownie obdarzyła go promiennym uśmiechem i zabrała się za pałaszowanie kolejnej potrawy. Uniosła do ust kieliszek z winem, aby popić i ręka jej zadrżała, tak że kilka kropel rozprysło się jej na dekolcie wolno spływając w dół. To przyciągnęło wzrok obu mężczyzn. I David spytał.- Dokąd panna jedzie?
- Do tatki. - odrzekła mu dziewczyna, łapiąc opuszkiem palca spływającą kroplę i sunąc nim z powrotem ku górze, po czym wsadzając go do ust i oblizując.
-Mieszka panienka w Londynie?- spytał David gapiąc się w Vicky podobnie, jak Douglas.
- A waćpan gdzie mieszka? I dokąd zmierzał w tym dyliżansie? - odparła pytaniem na pytanie panna von Strom.
-W Londynie.-odparł z dumą David i rzekł.-Ale znam i to miasto w którym jesteśmy, mogę cię oprowadzić... właściwie nie powiedziałaś jak masz na imię, moja droga?
-Nie powiedziałaś?-zdziwił się Douglas.
- Czyli Londyn już niedaleko? - spytała Vicky Davida ignorując pytania obydwu mężczyzn.
-Jutro wieczorem dotrę.-rzekł David, a Douglas niemal jednocześnie dodał.-Jutro wieczorem będziemy w Londynie.
- To dobrze! Czemu nic nie jecie? - spytała dziewczyna pochylając się do przodu, aby sięgnąć po kolejną przystawkę.
To prawda, jedli mało... w stosunku do opychającej się wręcz Victorii. Douglas zerknął na Davida, pytając.-To czym się pan zajmuje.
-Pracuję dla lorda Worchester, wycena nieruchomości i antyków.-stwierdził David odpowiadając na pytanie Douglasa, acz bez entuzjazmu.
- To może wyceni pan Douglasa... on czasem zachowuje się jak antyk i nieruchomość. - wcięła się im w rozmowę Vicky uśmiechając się promiennie i na chwilę przerywając jedzenie.
-Już ja ci pokażę nieruchomość, jak wrócimy do pokoju, razem.- odparł dwuznacznie Douglas, “grożąc” dziewczynie.
- Yhmmmmmmm... pyyyyyyyyyyszności! - przymknęła oczy rozkoszując się kolejnym kęsem: - Chcecie spróbować? - spytała wyjmując widelczyk z ust i nabierając na niego kolejną porcję.
-Ja sobie daruję. Poza tym zrobiłaś mi apetyt na coś innego.- odparł Maverick zaciskając delikatnie dłoń, na nodze dziewczyny. Ale David nachylił się do przodu i rzekł.-A ja chętnie spróbuję.
Vicky pochyliła się więc nad stolikiem i wyciągając ramię wsunęła mu widelczyk z jedzeniem do ust pytając przy tym: - Prawda, że smaczne? Na pewno nie chcesz Doug? - dodała odwracając się w stronę Douglasa.
-Nie...jestem zadowolony z tego, co...- nie powiedział co miał na myśli. Za to bezczelnie wykorzystał rozcięcie sukni, by wsunąć dłoń i pieszczotliwie wodzić palcami po nagiej skórze uda Victorii. Spojrzał na dziewczynę i zerkając jej w oczy rzekł.-A ciebie zadowala ta sytuacja panno von Strom.?
David zaś mruknął.-Zdecydowanie jest u o jedną osobę, za dużo.
- Ta kolacja? Ależ owszem jest wyśmienita. Marta gotuję przepysznie, ale to tutaj to po porostu niebo w ustach - rozpływała się w zachwytach nad zdolnościami kucharza panna von Strom: - Szkoda, że Bella nie może tego posmakować, też by była zachwycona. O wiem! Poczekajcie tutaj a ja zaraz wracam! - Poderwała się z krzesła strącając rękę Douglasa ze swojego uda i popędziła do wyjścia z restauracji. Wybiegła na korytarz i pognała do pokoju aby po paru minutach wrócić ciągnąc za sobą opierającą się Bellę. Bo służka w tym czasie również jadła kolację i jakoś nie miała ochoty na kolejną. W tym czasie obaj mężczyźni patrzyli na siebie, niczym dwa wilki... a raczej dwa koguty.
- I już jesteśmy! Porozmawialiście sobie w tym czasie? - spytała ich Vicky siadając na krześle i zmuszając Bellę do zajęcia wolnego krzesła, które w tym czasie zostało przystawione do ich stolika.
-I co sądzisz o tym hotelu, Bello? Podoba ci się ta restauracja?- Douglas zignorował wprost jej pytanie, a i David jakoś nie garnął się do odpowiedzi. Za to Bella się roztrajkotała zasypując Davida pytaniami o Londyn. I zupełnie zapominając o Vicky i Dougu.
Vicky zabrała się więc za jedzenie przysłuchując się kolejnym pytaniom i odpowiedziom, od czasu do czasu pakując Douglasowi widelec z jedzeniem do ust, pomimo jego protestów.
I czując jego dłoń, znów na swym udzie, delikatnie muskającą skórę palcami. Pomiędzy kolejnymi kęsami pakowanymi do ust Douglas nachylił się i szepnął Vicky do ucha.-Chcesz mnie mieć tylko dla siebie, czyż nie?
Dziewczyna pochyliła się do jego ucha i odszepnęła: - Może... a czemu pytasz?
-Booo chcę cię stąd porwać, dzikusko.- nachyleniu i szeptowi towarzyszyło muśnięcie płatka usznego Vicky, wargami mężczyzny.-Wyglądasz kusząco.
- Nieładnie jest opuszczać proszoną kolacje. A wyglądam tak, bo zakupiłam nową suknię. Jak pytałam o tamte to sam rzekłeś, że mnie w nich nie puścisz. - przypomniała my Vicky przerywając jedzenie.
-Bo chciałem cię mieć tylko dla siebie.-Douglas mruknął znów do ucha Vicky obserwując jak Bella zagaduje konkurencję. Jego dłoń przesunęła się wyżej po udzie angielki.-A kolacja się już chyba skończyła.
- Jak skończyła? - spytała go Vicky.
-A tak.-skinieniem głowy Douglas wskazał na Davida, który o Vicky najwyraźniej zapomniał, rozgadując się z Bellą.
- Chętnie posłucham o cudach Londynu. Będę wiedziała co warto odwiedzić - odrzekła mu Vicky uśmiechając się przy tym zalotnie.
-Pokażę ci je...-szepnął mężczyzna muskając skórę uda Vicky palcami.-I parę innych przyjemnych spraw też.
- Tak... tak... zwłaszcza tych spraw, co? - spytała Vicky i roześmiała się przy tym perliście.
Maverick odsunął dłoń od Vicky czerwieniąc się jak burak i mrucząc pod nosem cichutko.-To przez tą suknię, co ją założyłaś... sprawia, że zbaczam na te tematy.
- Podoba ci się? -spytała go dziewczyna pochylając się w jego stronę z zalotnym uśmiechem.
-Ładnie ci w niej.- mruknął cicho Maverick z wyraźnym rumieńcem na twarzy. Po czym spojrzał na rozgadaną Bellę zajmującą uwagę byłego wielbiciela Victorii. -W tej drugiej też wyglądałaś ślicznie.
- A w której ładniej? - pytała się Vicky cichym zmysłowym szeptem przesuwając wzrokiem po zarumienionej twarzy Douglasa.
-Ta żółta troszkę bardziej...rozpalała zmysły. Ale ta też... kusi.- szeptał cicho Maverick niemalże rozbierając ją wzrokiem.
- Myślisz, że jakbym poszła się w nią przebrać to Damia... ekhem, Davidowi też bym się w niej spodobała? - spytała Vicky w zadumie marszcząc czoło.
-Mam ci pomóc w tym przebieraniu?- szepnął cicho Douglasa do Vicky.
- Sama sobie poradzę, twoja pomoc skończyłaby się zapewne na tych innych przyjemnych sprawach - odrzekła mu na to Vicky muskając palcem jego zarumieniony policzek.
Douglas przybliżył swą twarz do jej twarzy i... musnął jej wargi w pocałunku mówiąc.-Mówisz jakbyś tego nie pragnęła, ale twe usteczka mówiąc co innego.
Przysunęła usta do jego ust i pocierając wargami o jego wargi wymruczała - A co mówią moje usta? - i nie czekając na jego odpowiedź pocałowała go namiętnie.
Łapczywie całował, zachłannie pieścił jej języczek swoim, dłonią pieszczotliwie głaszcząc ją policzku i przyciskając do jej warg. Po tym namiętnym pocałunku szepnął.-Że... chcesz bym, tylko na ciebie patrzył... że pragniesz, bym ciebie całował...wielbił, byś była najważniejsza... i co ty na to dzikusko?
Powoli otworzyła oczy kiedy jego usta odsunęły się od jej ust i zerkając na niego odszepnęła: - A może chcę aby i on to robił? - i wskazała palcem w bliżej nie określonym kierunku.
-O ty mała lubieżna...- zaśmiał się cicho Maverick. Przypomniał sobie jak płakała mówiąc o matce. Więc skoro ją potępiała, czemuż by miała chcieć żyć, tak jak ona? Pogłaskał ją po policzku.-Pocałujesz go ?
Vicky spojrzała z wyzwaniem w oczach na Douglsa, wolno podniosła się ze swojego krzesła, obeszła stolik, stanęła nad Davidem i postukała go w ramie zwracając na siebie jego uwagę. Jeszcze raz zerknęła na Douglasa i wpakowała się młodemu elegancikowi na kolana, ujmując jego twarz w dłonie i przywierając ustami do jego ust. Oderwała swoje usta od ust młodzieńca podniosła się i wróciła na swoje miejsce. Odwracając głowę w stronę Douga pokazała mu język.
David był nieco... bardziej niż nieco zaszokowany zachowaniem Victorii, gapiąc się na pannę von Strom. A Bella się lekko nadąsała mrucząc pod nosem.-Mogłaby się panienka zdecydować.
Douglas zaś spojrzał na nią z lekkim poirytowaniem, po czym nachylił się i szepnął jej do ucha.-Nie pozostawiasz mi wyboru. Będę musiał cię porwać.
- Porwać? - spytała ze zdziwieniem słyszalnym zarówno w głosie jak i widocznym w spojrzeniu, którym obdarzyła Douglasa.
-Porwać, do pokoju... zamknąć wraz z sobą.-Douglas nachylił się, by szeptać i by wodzić wargami po jej płatku usznym.- Co ty na to dzikusko?
- Nie wiem czy ci się to uda Douglasie... potrafię... krzyczeć -odrzekła mu na to Vicky.
Douglas ujął podbródek Vicky i musnął wargami jej usta. Potem pocałował raz pieszczotliwie wodząc językiem po jej usta. Kolejny pocałunek był bardziej zachłanny i spragniony jej dotyku warg. Po nich zaś Maverick wymruczał.-A zamierzasz krzyczeć?
- Mooooooooooże -wymruczała mu w usta dziewczyna, przechylając się w jego stronę i prowokująco wysuwając usta tak jakby zachęcała go do dalszych pocałunków.
Douglas przysiadł się bliżej Victorii, i objąwszy ją w pasie zaczął całować, namiętnie i drapieżnie... językiem wijąc się w ustach dziewczyny. Pomiędzy pocałunkami wymamrotał cicho.-Wiesz, że... robimy z siebie... widowisko?
Kilka siedzących przy posiłku par, rzeczywiście z oburzeniem patrzyło na swobodne zachowanie Victorii. Ale też były to głównie starsi ludzie, którzy poza oburzonymi minami i szeptaniem przy stołach, nie zdobyli się na większą reakcję.

- Yhm... - wymruczała ni to potwierdzenie, ni to zaprzeczenie panna von Strom i entuzjazmem zaczęła oddawać, a może raczej sama całować Douglasa. Odrywając jednak na chwile usta od jego ust spytała: - To mam go pocałować jeszcze raz? A może tym razem kogoś innego? - spytała prowokująco uśmiechając się do Douglasa.
-Mnie i tylko mnie...i nie tylko całować.-mruknął Douglas, cmokając nieobyczajną arystokratkę prosto w czubek jej nosa.
- A co z tym pułkiem co w Londynie miałeś zamiar mi go poszukać? - spytała delikatnie obrysowując koniuszkiem języka jego wargi.
-Ty się martw tym czy cię w Londynie z pojazdu wypuszczę.- odpowiedział cicho Douglas, podczas, gdy Bella dyskretnie oddalała się z Davidem.
- A czemuż to miałbyś mnie nie wypuścić? - spytało rezolutnie dziewczę zaczynając muskać jego wargi swoimi wargami.
-A czemuż miałbym cię... wypuścić?- odparł pytaniem na pytanie Douglas całując delikatnie usta arystokratki.-Wyraźnie lubisz... mój dotyk i towarzystwo.
- Chociażby abym tego pułku sobie poszukała i w ramach sprawdzenie czy inny dotyk i towarzystwo również mi taką przyjemność sprawiać będzie? Czyż nie posmakowałeś nektaru z wielu kwiatuszków zanim moje usta ci zasmakowały i... nie tylko. - odrzekła mu przekornie Vicky.
-A dziś? Czego chcesz zasmakować dziś, dzikusko?-spytał Douglas znów kładąc dłoń na udzie dziewczyny i wślizgując się pod koronkowy materiał sukni, by pieszczotą obdarzyć jej skórę.
Rozejrzała się po pomieszczeniu i podparła brodę na dłoniach. - Może... może... zatańczyć? - odrzekła lekko roztargniona. - Ale chyba wypłoszyłeś tego miłego młodzieńca. - dodała zauważając zniknięcie Belli i Davida.
-To musimy zmienić lokal młoda damo.-rzekł Douglas wstając i podając dłoń dziewczynie. Westchnął cicho pod nosem.-Zupełnie jak mała dziewczynka.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline