| Część 2 I Douglas ruszył w ich kierunku. Uśmiechnął się na widok Vicky, zmarszczył brwi na widok Davida. Zatkało go z wrażenia jak kelnerbot zaczął wystawiać dania zamówione przez Vicky.
Gdy Douglas podszedł bliżej, czaruś stanął mu na drodze, mówiąc.-To prywatna kolacja.
A Maverick zignorował jego słowa, patrząc na Victorię. - Musisz sobie krzesełko przystawić, bo tu są tylko dwa. - poinstruowała go dziewczyna zabierając się do pałaszowania pierwszego dania. -Co to za cyrki?- zmarszczył brwi Douglas i spojrzał na Davida.-I po co ci jestem potrzebny?
Po czym minął zaskoczonego Davida i usiadł biorąc krzesełko. Spojrzał na jej suknię i nachylił się mówiąc szeptem na ucho Victorii.-Wyglądasz jakbyś chciała, by cię rozbierał... wzrokiem - Kto? - mruknęła pytanie pomiędzy jednym kęsem, a drugim Vicky. - Pycha... nawet Marta tak nie gotuje. -Niech pan opuści ten stolik, przeszkadza mi pan w kolacji.- niemalże warknął głośno David. -Przeszkadzam ci w kolacji dzikusko? Bella wręcz twierdziła, że czekasz... żebym przyszedł, że ubrałaś się specjalnie, dla mnie.- wzrok Douglasa znów przesunął się po ciele Victorii. - Jak nie będziesz mi zabierał mojego jedzonka... to posiedzieć sobie możesz. A Bella znów się czegoś... nać... ekhemmm... naczytała. - i dodała zwracając się do młodego czarusia: - Panie Da... Damianku... niech się pan nie denerwuje, to niezdrowe przed posiłkiem. Proszę sobie usiąść na swoim krzesełku, przecież Doug go panu nie zajął. - machnęła przy tym ręką w kierunku wolnego krzesła. -David jestem.-czaruś był wkurzony na tą sytuację i usiadł. A Vicky, poczuła czyjąś dłoń na udzie. Zerknięcie w kierunku Douglasa przekonało, że to jego dłoń dotyka jej uda przez sukienkę.
-Naprawdę ślicznie wyglądasz.- szepnął jej do ucha Douglas, po czym odsunął dłoń i zamówił kolację, nie tak obfitą, acz na rachunek Davida. - Wiem... wiem... Damia... pan David mi już o tym prawił. Jest bardzo uroczy. - odrzekła na komplementy Douglasa Vicky i posłała promienny uśmiech w kierunku Davida. -Urokiem aż poraża.-odparł Douglas wędrując po udzie Vicky dłonią, zaborczo niemal.
David siedział ponury, jak chmura gradowa i gdzieś ulotniły się jego komplementy. Zerkał na Victorię pojmując, że jest pionkiem w jej gierkach. Co nie bardzo mu zresztą odpowiadało.
Vicky ponownie obdarzyła go promiennym uśmiechem i zabrała się za pałaszowanie kolejnej potrawy. Uniosła do ust kieliszek z winem, aby popić i ręka jej zadrżała, tak że kilka kropel rozprysło się jej na dekolcie wolno spływając w dół. To przyciągnęło wzrok obu mężczyzn. I David spytał.- Dokąd panna jedzie? - Do tatki. - odrzekła mu dziewczyna, łapiąc opuszkiem palca spływającą kroplę i sunąc nim z powrotem ku górze, po czym wsadzając go do ust i oblizując. -Mieszka panienka w Londynie?- spytał David gapiąc się w Vicky podobnie, jak Douglas. - A waćpan gdzie mieszka? I dokąd zmierzał w tym dyliżansie? - odparła pytaniem na pytanie panna von Strom. -W Londynie.-odparł z dumą David i rzekł.-Ale znam i to miasto w którym jesteśmy, mogę cię oprowadzić... właściwie nie powiedziałaś jak masz na imię, moja droga? -Nie powiedziałaś?-zdziwił się Douglas. - Czyli Londyn już niedaleko? - spytała Vicky Davida ignorując pytania obydwu mężczyzn. -Jutro wieczorem dotrę.-rzekł David, a Douglas niemal jednocześnie dodał.-Jutro wieczorem będziemy w Londynie. - To dobrze! Czemu nic nie jecie? - spytała dziewczyna pochylając się do przodu, aby sięgnąć po kolejną przystawkę.
To prawda, jedli mało... w stosunku do opychającej się wręcz Victorii. Douglas zerknął na Davida, pytając.-To czym się pan zajmuje. -Pracuję dla lorda Worchester, wycena nieruchomości i antyków.-stwierdził David odpowiadając na pytanie Douglasa, acz bez entuzjazmu. - To może wyceni pan Douglasa... on czasem zachowuje się jak antyk i nieruchomość. - wcięła się im w rozmowę Vicky uśmiechając się promiennie i na chwilę przerywając jedzenie. -Już ja ci pokażę nieruchomość, jak wrócimy do pokoju, razem.- odparł dwuznacznie Douglas, “grożąc” dziewczynie. - Yhmmmmmmm... pyyyyyyyyyyszności! - przymknęła oczy rozkoszując się kolejnym kęsem: - Chcecie spróbować? - spytała wyjmując widelczyk z ust i nabierając na niego kolejną porcję. -Ja sobie daruję. Poza tym zrobiłaś mi apetyt na coś innego.- odparł Maverick zaciskając delikatnie dłoń, na nodze dziewczyny. Ale David nachylił się do przodu i rzekł.-A ja chętnie spróbuję.
Vicky pochyliła się więc nad stolikiem i wyciągając ramię wsunęła mu widelczyk z jedzeniem do ust pytając przy tym: - Prawda, że smaczne? Na pewno nie chcesz Doug? - dodała odwracając się w stronę Douglasa. -Nie...jestem zadowolony z tego, co...- nie powiedział co miał na myśli. Za to bezczelnie wykorzystał rozcięcie sukni, by wsunąć dłoń i pieszczotliwie wodzić palcami po nagiej skórze uda Victorii. Spojrzał na dziewczynę i zerkając jej w oczy rzekł.-A ciebie zadowala ta sytuacja panno von Strom.?
David zaś mruknął.-Zdecydowanie jest u o jedną osobę, za dużo. - Ta kolacja? Ależ owszem jest wyśmienita. Marta gotuję przepysznie, ale to tutaj to po porostu niebo w ustach - rozpływała się w zachwytach nad zdolnościami kucharza panna von Strom: - Szkoda, że Bella nie może tego posmakować, też by była zachwycona. O wiem! Poczekajcie tutaj a ja zaraz wracam! - Poderwała się z krzesła strącając rękę Douglasa ze swojego uda i popędziła do wyjścia z restauracji. Wybiegła na korytarz i pognała do pokoju aby po paru minutach wrócić ciągnąc za sobą opierającą się Bellę. Bo służka w tym czasie również jadła kolację i jakoś nie miała ochoty na kolejną. W tym czasie obaj mężczyźni patrzyli na siebie, niczym dwa wilki... a raczej dwa koguty. - I już jesteśmy! Porozmawialiście sobie w tym czasie? - spytała ich Vicky siadając na krześle i zmuszając Bellę do zajęcia wolnego krzesła, które w tym czasie zostało przystawione do ich stolika. -I co sądzisz o tym hotelu, Bello? Podoba ci się ta restauracja?- Douglas zignorował wprost jej pytanie, a i David jakoś nie garnął się do odpowiedzi. Za to Bella się roztrajkotała zasypując Davida pytaniami o Londyn. I zupełnie zapominając o Vicky i Dougu.
Vicky zabrała się więc za jedzenie przysłuchując się kolejnym pytaniom i odpowiedziom, od czasu do czasu pakując Douglasowi widelec z jedzeniem do ust, pomimo jego protestów.
I czując jego dłoń, znów na swym udzie, delikatnie muskającą skórę palcami. Pomiędzy kolejnymi kęsami pakowanymi do ust Douglas nachylił się i szepnął Vicky do ucha.-Chcesz mnie mieć tylko dla siebie, czyż nie?
Dziewczyna pochyliła się do jego ucha i odszepnęła: - Może... a czemu pytasz? -Booo chcę cię stąd porwać, dzikusko.- nachyleniu i szeptowi towarzyszyło muśnięcie płatka usznego Vicky, wargami mężczyzny.-Wyglądasz kusząco. - Nieładnie jest opuszczać proszoną kolacje. A wyglądam tak, bo zakupiłam nową suknię. Jak pytałam o tamte to sam rzekłeś, że mnie w nich nie puścisz. - przypomniała my Vicky przerywając jedzenie. -Bo chciałem cię mieć tylko dla siebie.-Douglas mruknął znów do ucha Vicky obserwując jak Bella zagaduje konkurencję. Jego dłoń przesunęła się wyżej po udzie angielki.-A kolacja się już chyba skończyła. - Jak skończyła? - spytała go Vicky. -A tak.-skinieniem głowy Douglas wskazał na Davida, który o Vicky najwyraźniej zapomniał, rozgadując się z Bellą. - Chętnie posłucham o cudach Londynu. Będę wiedziała co warto odwiedzić - odrzekła mu Vicky uśmiechając się przy tym zalotnie. -Pokażę ci je...-szepnął mężczyzna muskając skórę uda Vicky palcami.-I parę innych przyjemnych spraw też. - Tak... tak... zwłaszcza tych spraw, co? - spytała Vicky i roześmiała się przy tym perliście.
Maverick odsunął dłoń od Vicky czerwieniąc się jak burak i mrucząc pod nosem cichutko.-To przez tą suknię, co ją założyłaś... sprawia, że zbaczam na te tematy. - Podoba ci się? -spytała go dziewczyna pochylając się w jego stronę z zalotnym uśmiechem. -Ładnie ci w niej.- mruknął cicho Maverick z wyraźnym rumieńcem na twarzy. Po czym spojrzał na rozgadaną Bellę zajmującą uwagę byłego wielbiciela Victorii. -W tej drugiej też wyglądałaś ślicznie. - A w której ładniej? - pytała się Vicky cichym zmysłowym szeptem przesuwając wzrokiem po zarumienionej twarzy Douglasa. -Ta żółta troszkę bardziej...rozpalała zmysły. Ale ta też... kusi.- szeptał cicho Maverick niemalże rozbierając ją wzrokiem. - Myślisz, że jakbym poszła się w nią przebrać to Damia... ekhem, Davidowi też bym się w niej spodobała? - spytała Vicky w zadumie marszcząc czoło. -Mam ci pomóc w tym przebieraniu?- szepnął cicho Douglasa do Vicky. - Sama sobie poradzę, twoja pomoc skończyłaby się zapewne na tych innych przyjemnych sprawach - odrzekła mu na to Vicky muskając palcem jego zarumieniony policzek.
Douglas przybliżył swą twarz do jej twarzy i... musnął jej wargi w pocałunku mówiąc.-Mówisz jakbyś tego nie pragnęła, ale twe usteczka mówiąc co innego.
Przysunęła usta do jego ust i pocierając wargami o jego wargi wymruczała - A co mówią moje usta? - i nie czekając na jego odpowiedź pocałowała go namiętnie.
Łapczywie całował, zachłannie pieścił jej języczek swoim, dłonią pieszczotliwie głaszcząc ją policzku i przyciskając do jej warg. Po tym namiętnym pocałunku szepnął.-Że... chcesz bym, tylko na ciebie patrzył... że pragniesz, bym ciebie całował...wielbił, byś była najważniejsza... i co ty na to dzikusko?
Powoli otworzyła oczy kiedy jego usta odsunęły się od jej ust i zerkając na niego odszepnęła: - A może chcę aby i on to robił? - i wskazała palcem w bliżej nie określonym kierunku. -O ty mała lubieżna...- zaśmiał się cicho Maverick. Przypomniał sobie jak płakała mówiąc o matce. Więc skoro ją potępiała, czemuż by miała chcieć żyć, tak jak ona? Pogłaskał ją po policzku.-Pocałujesz go ?
Vicky spojrzała z wyzwaniem w oczach na Douglsa, wolno podniosła się ze swojego krzesła, obeszła stolik, stanęła nad Davidem i postukała go w ramie zwracając na siebie jego uwagę. Jeszcze raz zerknęła na Douglasa i wpakowała się młodemu elegancikowi na kolana, ujmując jego twarz w dłonie i przywierając ustami do jego ust. Oderwała swoje usta od ust młodzieńca podniosła się i wróciła na swoje miejsce. Odwracając głowę w stronę Douga pokazała mu język.
David był nieco... bardziej niż nieco zaszokowany zachowaniem Victorii, gapiąc się na pannę von Strom. A Bella się lekko nadąsała mrucząc pod nosem.-Mogłaby się panienka zdecydować.
Douglas zaś spojrzał na nią z lekkim poirytowaniem, po czym nachylił się i szepnął jej do ucha.-Nie pozostawiasz mi wyboru. Będę musiał cię porwać. - Porwać? - spytała ze zdziwieniem słyszalnym zarówno w głosie jak i widocznym w spojrzeniu, którym obdarzyła Douglasa. -Porwać, do pokoju... zamknąć wraz z sobą.-Douglas nachylił się, by szeptać i by wodzić wargami po jej płatku usznym.- Co ty na to dzikusko? - Nie wiem czy ci się to uda Douglasie... potrafię... krzyczeć -odrzekła mu na to Vicky.
Douglas ujął podbródek Vicky i musnął wargami jej usta. Potem pocałował raz pieszczotliwie wodząc językiem po jej usta. Kolejny pocałunek był bardziej zachłanny i spragniony jej dotyku warg. Po nich zaś Maverick wymruczał.-A zamierzasz krzyczeć? - Mooooooooooże -wymruczała mu w usta dziewczyna, przechylając się w jego stronę i prowokująco wysuwając usta tak jakby zachęcała go do dalszych pocałunków.
Douglas przysiadł się bliżej Victorii, i objąwszy ją w pasie zaczął całować, namiętnie i drapieżnie... językiem wijąc się w ustach dziewczyny. Pomiędzy pocałunkami wymamrotał cicho.-Wiesz, że... robimy z siebie... widowisko?
Kilka siedzących przy posiłku par, rzeczywiście z oburzeniem patrzyło na swobodne zachowanie Victorii. Ale też były to głównie starsi ludzie, którzy poza oburzonymi minami i szeptaniem przy stołach, nie zdobyli się na większą reakcję. - Yhm... - wymruczała ni to potwierdzenie, ni to zaprzeczenie panna von Strom i entuzjazmem zaczęła oddawać, a może raczej sama całować Douglasa. Odrywając jednak na chwile usta od jego ust spytała: - To mam go pocałować jeszcze raz? A może tym razem kogoś innego? - spytała prowokująco uśmiechając się do Douglasa. -Mnie i tylko mnie...i nie tylko całować.-mruknął Douglas, cmokając nieobyczajną arystokratkę prosto w czubek jej nosa. - A co z tym pułkiem co w Londynie miałeś zamiar mi go poszukać? - spytała delikatnie obrysowując koniuszkiem języka jego wargi. -Ty się martw tym czy cię w Londynie z pojazdu wypuszczę.- odpowiedział cicho Douglas, podczas, gdy Bella dyskretnie oddalała się z Davidem. - A czemuż to miałbyś mnie nie wypuścić? - spytało rezolutnie dziewczę zaczynając muskać jego wargi swoimi wargami. -A czemuż miałbym cię... wypuścić?- odparł pytaniem na pytanie Douglas całując delikatnie usta arystokratki.-Wyraźnie lubisz... mój dotyk i towarzystwo. - Chociażby abym tego pułku sobie poszukała i w ramach sprawdzenie czy inny dotyk i towarzystwo również mi taką przyjemność sprawiać będzie? Czyż nie posmakowałeś nektaru z wielu kwiatuszków zanim moje usta ci zasmakowały i... nie tylko. - odrzekła mu przekornie Vicky. -A dziś? Czego chcesz zasmakować dziś, dzikusko?-spytał Douglas znów kładąc dłoń na udzie dziewczyny i wślizgując się pod koronkowy materiał sukni, by pieszczotą obdarzyć jej skórę.
Rozejrzała się po pomieszczeniu i podparła brodę na dłoniach. - Może... może... zatańczyć? - odrzekła lekko roztargniona. - Ale chyba wypłoszyłeś tego miłego młodzieńca. - dodała zauważając zniknięcie Belli i Davida. -To musimy zmienić lokal młoda damo.-rzekł Douglas wstając i podając dłoń dziewczynie. Westchnął cicho pod nosem.-Zupełnie jak mała dziewczynka.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |