Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2011, 20:32   #47
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Część 3

- Czepiasz się Waść. - odrzekła mu Vicky podając dłoń, wstając z krzesła i wspinając się na palce aby go cmoknąć. - - To gdzie idziemy? Znasz to miasto również?
-Nie bardzo, ale... łatwo będzie znaleźć tawernę z potańcówką. Są głośne.-odparł Douglas obejmując Victorię ramieniem i tuląc do siebie.
- A jak to będzie coś innego głośnego? - dopytywała się Vicky.
-Co, na przykład?spytał Maverick, gdy już wychodzili z hotelu.
- Nie wiem... ty mi powiedz, tyś światowiec nie ja - odrzekła my Vicky wtulając się w niego i rozglądając z ciekawością na boki.
Karczma brzmi...charakterystycznie.-odparł Maverick prowadząc Vicky, do głośnego przybytku, w którym muzycy przygrywali zarówno słuchaczom, jak i ponętnym członkiniom zespołu oraz akrobatkom...też skąpo ubranym.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=cycXIYdFGsQ[/media]

Nie przeszkadzało to jednak pozostałym gościom bawić się w takt nieobyczajnej plebejskiej muzyki.
Vicky z zachwytem wpatrywała się w tancerkę: - Myślisz, że też bym tak potrafiła? - spytała Douglasa unoszą dłonie nad głowę i próbując naśladować ruchy dziewczyny, kręcąc przy tym prowokująco biodrami.
-Tak...wychodzi, ci odpowiednio lubieżnie...-westchnął Douglas zerkając na mężczyzn, których ruchy Victorii niewątpliwie zaciekawiły.
- Jej też? - dopytywała się dziewczyna nie przerywając tańca.
-Jej też, ale tobie... nawet za bardzo.- mruknął Douglas klepiąc dziewczynę w pupę, którą przypadkiem za bardzo wypięła.
- Czyli udaje mi się ją naśladować. - spytała przy kolejnym obrocie Vicki i jeszcze żwawiej zaczęła kołysać biodrami próbując również poruszać i biustem.
-No, no idzie ci dobrze... już nie... powinnaś.-Douglas przyciągnął dziewczynę do siebie, przez co pośladkami ocierała w tym tańcu o niego. I wyczuwała pobudzenie, jakie swym tańcem i ocieraniem wywoływała w ciele Douga.
- Czemu nie powinnam, wszak przyszliśmy potańczyć? - odrzekła mu na to Vicky nie przerywając swojego tańca ocierańca. - Jak nie chcesz to sobie kogoś poszukam, kto ze mną zatańczy - dodała rozglądając się na boki aby ocenić z kim by tu zatańczyć.
-No to zatańczmy, ale... zwyczajnie.-szepnął jej do ucha Maverick. Jednakże niespecjalnie mogąc wytrzymać tego napięcia, objął Victorię w pasie i drapieżnie przycisnął do siebie. A wzrok arystokratki wędrował po mężczyznach... a także kilku kobietach. Dżentelmeni ci zarówno starzy, jak i młodzi zerkali mniej lub bardziej dyskretnie na Victorię. Było z czego wybierać.
- Czyli jak? - spytała się Vicky odwracając się w jego ramionach i tym razem ocierając się biustem o jego pierś, choć i biodra nie pozostały bezruchu.
Ileż można było wytrzymać. ? W Douglasie... już dłuższego czasu gotowała się krew, podgrzewana coraz gorętszymi wyskokami panny von Strom. Douglas dłonie zacisnął na pośladkach arystokratki, ustami przylgnął do ust Victorii, całując je raz po raz zachłannie i namiętnie, próbując zgasić ich miękkością, żar jaki w nim budziła. Kiedy pocałunki nie wystarczyły zszedł ustami niżej, na szyję i dekolt dziewczyny.
- To jest zwyczajnie?- wymruczała dziewczyna pytanie, zatrzymując się na chwilę i przeczesując palcami włosy mężczyzny.
-Nie... przez ciebie, czasem... tracę... panowanie nad... sobą.-wydukał zaczerwieniony Douglas, wtulając twarz w dekolt Vicky. Zdawał sobie sprawę, że zrobili z siebie widowisko.
- To jak z tym tańcem? - spytała panna von Strom uśmiechając się promiennie, jakoś jej nie obeszło kto na nich patrzy i co widzi, za to spodobało jej się to co Douglas powiedział. Z uwagą też przyglądała się na jego zaczerwienione policzki.
Douglas zaciągnął Victorię na parkiet, objął ją powyżej pasa lewą ręką, prawą ujął jej lewą dłoń i zaczął poruszać się z dziewczyną ucząc ją na razie podstawowych kroków.
- A było od razu powiedzieć, że taniec towarzyszki... tak też potrafię - rzekła Vicky dostosowując się do jego kroków: - Tamten był ciekawszy - wymruczała mu w ucho, gdy oparła głowę na jego ramieniu.
-Tamten zatańczymy, gdy będziemy tylko we dwoje...-Douglas szepnął w odpowiedzi do jej ucha, bynajmniej na samym szepcie nie kończąc. Czubek języka mężczyzny, delikatnie popieścił płatek uszny Victorii.
- A kto nam zagra? - wymruczała przytulając się do niego jeszcze bardziej.
-Pożądanie.-odparł Douglas, delikatnie wodząc palcami po pośladku Victorii.
- A jak twoje pożądanie będzie grało w innym rytmie niż moje? - dopytywała się dziewczyna ponownie zaczynając kręcić biodrami.
-A co...już chcesz sprawdzić, dzikusko?-mruknął jej do ucha Douglas.
- Co? - udała zdziwienie i ponownie się o niego otarła prowokująco.
-Czy nasze pożądania...tańczą w tym samym rytmie.-mruknął Douglas i cmoknął dziewczynę w szyję.
- Tak tutaj? Przy wszystkich? - spytała ujmując w palce guzik jego koszuli.
-Szalona jesteś dzikusko...oczywiście, że nie przy wszystkich. I nie tutaj,- odparł nieco zaskoczonym tonem Douglas, zastanawiając się czy przypadkiem nie stworzył jakiegoś sukuba z tej dziewczyny.
- Yhm... a już myślałam, bo to ty jesteś światowiec, nie ja. - odrzekła mu dziewczyna uśmiechając się z przekorą i wtulając ponownie, aby kontynuować taniec.
-To nie Paryż, żeby rozpustę w karczmie szerzyć.- mruknął cicho Douglas cmokając czule dziewczynę w czoło i tańcząc przytulony do nie dalej.
- To my rozpustę szerzymy? - zatrzymała się nagle wpół kroku.
-Teraz akurat nie...-odparł wybity z rytmu Douglas.
- A wcześniej? - dopytywała się z uporem panna von Strom.
-A wcześniej... troszkę.-odparł z zaskoczoną miną Maverick. To ona nie wiedziała, co robi?
- Jaką troszeczkę? - dopytywała się dalej Vicky ujmując się pod boki i robiąc krok do tyłu.
- Te wicie się i podciąganie sukni. Tego panienki z dobrego domu nie robią... na widoku.-rzekł spokojnie Maverick czując, że wizja upojnej nocy się rozwiewa z powodu kapryśnego charakterku Vicky, jak i zmienności jej natury. Ale cóż...
- Czego jeszcze nie robią? - drążyła temat dalej dziewczyna.
-Hmmm... Wielu rzeczy. Panienki z dobrych domów są świętoszkowate i nudne. Przynajmniej dopóty ich matka, lub niania lub ciotka ma je na oku.- stwierdził z pewną rezygnacją Maverick, mając przynajmniej nadzieję, że ten wieczór się zakończy.
- Czyli nie oddają swojego dziewictwa w wannie w automobilu? Czyli nie pozwalają się dotykać? Czyli nie całują się z mężczyzną, który ma je zawieźć do Londynu? Czyli nie oglądają książek takich jak w twej bibliotece? Czyli... - zabrakło jej oddechu na kolejne pytanie, więc tylko czekała na to co jej Douglas odpowie.
-Chodźmy stąd. Porozmawiamy na osobności. Bo panienki z dobrego domu nie roztrząsają takich spraw publicznie.-rzekł Douglas chwytając Vicky za dłoń i ruszając do wyjścia.
- Nigdzie z tobą nie pójdę OSZUKAŁEŚ MNIE! - wykrzyknęła mu na to Vicky wyrywając dłoń z uścisku Douglasa.
-Jak cię oszukałem?!-teraz to Douglas się zdenerwował. Spojrzał na nią z zaskoczeniem w spojrzeniu.-Niby jak?!
- Wiedziałeś co panienka z dobrego domu nie robi i wszystko to ze mną robiłeś! - podparła się pod boki i zerkała na Douglasa spod przymrużonych powiek.
-Ile ty masz lat dzikusko? Nie potrafisz sama podejmować decyzji?- burknął Douglas splatając razem ramiona dodał.-A poza tym... Po co miałem ci mówić, czego nie powinnaś robić. Skoro i tak byś mnie nie posłuchała?!-
- A czy w tej wannie spytałeś czy chcę? Omamiłeś, oczarowałeś i zabrałeś co chciałeś. Bo nie mam matki i niańki! Ot co! - odrzekła mu na to wyginając usta w podkówkę.
-Tak. Tak. Zwal wszystko na mnie. Tylko to umiesz robić w takich sytuacjach zamiast po męsku przyznać się do winy.-burknął poirytowany Douglas, nie zauważając, że wokół ich dwójki robi się zbiegowisko gapiów. I obstawiają zwycięzcę tej kłótni.
Rewolwer przy pasie Mavericka zniechęcał do wtrącania się w tą kłótnię kochanków.
Bo na taką parę wszak wyglądali. A i panna von Strom nie szukała pomocy wśród widzów.
- Ależ proszę bardzo... chcesz po męsku to masz! - odparła mu na to dziewczyna - Przyznaje po męsku że to moja wina iż dałam się ci uwieść i uwierzyłam w twe gładkie słówka! - wydarła się na całe gardło Vicky przekrzykując muzykantów. - Wystarczająco po męsku? Nic dla ciebie nie znaczę... nic a nic - rzucając się na jego pierś i wtulając nos w jego koszulę zaczęła chlipać. - - Nie kochasz mnie... Bella nie miała racji...
-No, no...tego nie powiedziałem.-westchnął cicho Douglas, głaszcząc dziewczynę po głowie.-Bardzo wiele dla mnie znaczysz. Jesteś dla mnie bardzo ważna... dzikusko.
- Mówisz tak bo nie chcesz awantury. Sam mówiłeś, że nie zachowuję się jak panna z dobrego domu. Pooooooooorzucisz mnie... poooooorzucisz! - zaczęła zawodzić. - Jak wiele znaczę? - spytała na chwilę przerywając chlipanie.
-Bardzo dużo. I... lubię cię taką, jaka jesteś dzikusko.-mruknął Douglas głaszcząc dziewczyną po głowie.-Poza tym, to raczej ty ode mnie uciekniesz w Londynie. Niczym ptaszyna uciekająca z klatki.
- I nie przeszkadza ci że szerzę rozpustę? I że do wczoraj byłam niewinna dopóki mi tej niewinności nie skradłeś? I że jestem ciekawa innych rozpust, i że tańczę tak jak dziś, i że chodzę ubrana po automobilu tak jak ci się podoba, a raczej rozebrana, i że... - znów zabrakło jej oddechu by kontynuować.
-Nie przeszkadza... ale nie powinnaś tego mówić, przy innych ludziach.- odparł Douglas tuląc ją mocniej i szepcząc.-Po prawdzie, panienki z dobrych domów też bywają rozpustne... tylko bardziej dyskretne.
- A jak ci się znudzę to mnie porzucisz jak tego kwiatuszka z pikniku? - spytała nagle zadzierając brodę do góry.
-A jak ja nie będę chciał cię wypuścić z rąk?-odparł pytaniem na pytaniem Douglas.
- A jak nie uda mi się dyskrecja? - spytała o kolejną rzecz która ją interesowała.
-To szybko uciekniemy, co by nikt cię nie rozpoznał.-mruknął Douglas tuląc Vicky do siebie coraz mocniej.
- To sam widzisz że nie ma się co przejmować tą rozpustą. -odrzekła mu radośnie dziewczyna i wspinając się na palce przywarła ustami do jego ust.
Całował Victorię przez chwilę smakując jej usta i czując jak pożądanie narasta, zważywszy że suknia jaką nosiła, kusiła do wielu nieobyczajnych zachowań. Vicky przylgnęła do niego niczym druga skora wtapiając się w jego ramiona najbardziej jak tylko mogła. Zapominając gdzie jest i zatracając się w pocałunkach jakimi go obdarzała i jakimi on obdarzał ją.
Przez chwilę się całowali drapieżnie i namiętnie, tracąc nad sobą kontrolę i robiąc za dodatkową atrakcję występu. Potem jednak Douglas się opanował i rzekł muskając wargami ucho dziewczyny.-Już ci lepiej?
- A co? - spytała cicho Vicky wtulając się dalej w niego. Po czym dodała z przekornym błyskiem w oku teatralnym szeptem: - Nie bój się nikomu nie powiem, żeś mi mój skarb skradł.
-Zamierzam całą ciebie skraść. Idziemy stąd? Już się natańczyłaś?-spytał Douglas muskając wargami jej nosek.
- Pooooooorywacz! - odskoczyła ze śmiechem od niego Vicky.
-No dobra księżniczko, na co masz kaprys?- odparł Douglas ciesząc się w duchu, że jej humor wrócił.
- Na spacer w świetle gwiazd! - rozmarzyła się dziewczyna.
-No to chodźmy już, dzikusko.-rzekł podając angielce dłoń.
- Chodźmy! - odpowiedziała mu z entuzjazmem Vicky wsuwając dłoń swoją dłoń w jego.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 13-05-2011 o 21:14.
abishai jest offline