- Czepiasz się Waść. - odrzekła mu Vicky podając dłoń, wstając z krzesła i wspinając się na palce aby go cmoknąć. -
- To gdzie idziemy? Znasz to miasto również? -Nie bardzo, ale... łatwo będzie znaleźć tawernę z potańcówką. Są głośne.-odparł Douglas obejmując Victorię ramieniem i tuląc do siebie.
- A jak to będzie coś innego głośnego? - dopytywała się Vicky.
-Co, na przykład?spytał Maverick, gdy już wychodzili z hotelu.
- Nie wiem... ty mi powiedz, tyś światowiec nie ja - odrzekła my Vicky wtulając się w niego i rozglądając z ciekawością na boki.
Karczma brzmi...charakterystycznie.-odparł Maverick prowadząc Vicky, do głośnego przybytku, w którym muzycy przygrywali zarówno słuchaczom, jak i ponętnym członkiniom zespołu oraz akrobatkom...też skąpo ubranym.
[media]http://www.youtube.com/watch?v=cycXIYdFGsQ[/media]
Nie przeszkadzało to jednak pozostałym gościom bawić się w takt nieobyczajnej plebejskiej muzyki.
Vicky z zachwytem wpatrywała się w tancerkę:
- Myślisz, że też bym tak potrafiła? - spytała Douglasa unoszą dłonie nad głowę i próbując naśladować ruchy dziewczyny, kręcąc przy tym prowokująco biodrami.
-Tak...wychodzi, ci odpowiednio lubieżnie...-westchnął Douglas zerkając na mężczyzn, których ruchy Victorii niewątpliwie zaciekawiły.
- Jej też? - dopytywała się dziewczyna nie przerywając tańca.
-Jej też, ale tobie... nawet za bardzo.- mruknął Douglas klepiąc dziewczynę w pupę, którą przypadkiem za bardzo wypięła.
- Czyli udaje mi się ją naśladować. - spytała przy kolejnym obrocie Vicki i jeszcze żwawiej zaczęła kołysać biodrami próbując również poruszać i biustem.
-No, no idzie ci dobrze... już nie... powinnaś.-Douglas przyciągnął dziewczynę do siebie, przez co pośladkami ocierała w tym tańcu o niego. I wyczuwała pobudzenie, jakie swym tańcem i ocieraniem wywoływała w ciele Douga.
- Czemu nie powinnam, wszak przyszliśmy potańczyć? - odrzekła mu na to Vicky nie przerywając swojego tańca ocierańca.
- Jak nie chcesz to sobie kogoś poszukam, kto ze mną zatańczy - dodała rozglądając się na boki aby ocenić z kim by tu zatańczyć.
-No to zatańczmy, ale... zwyczajnie.-szepnął jej do ucha Maverick. Jednakże niespecjalnie mogąc wytrzymać tego napięcia, objął Victorię w pasie i drapieżnie przycisnął do siebie. A wzrok arystokratki wędrował po mężczyznach... a także kilku kobietach. Dżentelmeni ci zarówno starzy, jak i młodzi zerkali mniej lub bardziej dyskretnie na Victorię. Było z czego wybierać.
- Czyli jak? - spytała się Vicky odwracając się w jego ramionach i tym razem ocierając się biustem o jego pierś, choć i biodra nie pozostały bezruchu.
Ileż można było wytrzymać. ? W Douglasie... już dłuższego czasu gotowała się krew, podgrzewana coraz gorętszymi wyskokami panny von Strom. Douglas dłonie zacisnął na pośladkach arystokratki, ustami przylgnął do ust Victorii, całując je raz po raz zachłannie i namiętnie, próbując zgasić ich miękkością, żar jaki w nim budziła. Kiedy pocałunki nie wystarczyły zszedł ustami niżej, na szyję i dekolt dziewczyny.
- To jest zwyczajnie?- wymruczała dziewczyna pytanie, zatrzymując się na chwilę i przeczesując palcami włosy mężczyzny.
-Nie... przez ciebie, czasem... tracę... panowanie nad... sobą.-wydukał zaczerwieniony Douglas, wtulając twarz w dekolt Vicky. Zdawał sobie sprawę, że zrobili z siebie widowisko.
- To jak z tym tańcem? - spytała panna von Strom uśmiechając się promiennie, jakoś jej nie obeszło kto na nich patrzy i co widzi, za to spodobało jej się to co Douglas powiedział. Z uwagą też przyglądała się na jego zaczerwienione policzki.
Douglas zaciągnął Victorię na parkiet, objął ją powyżej pasa lewą ręką, prawą ujął jej lewą dłoń i zaczął poruszać się z dziewczyną ucząc ją na razie podstawowych kroków.
- A było od razu powiedzieć, że taniec towarzyszki... tak też potrafię - rzekła Vicky dostosowując się do jego kroków:
- Tamten był ciekawszy - wymruczała mu w ucho, gdy oparła głowę na jego ramieniu.
-Tamten zatańczymy, gdy będziemy tylko we dwoje...-Douglas szepnął w odpowiedzi do jej ucha, bynajmniej na samym szepcie nie kończąc. Czubek języka mężczyzny, delikatnie popieścił płatek uszny Victorii.
- A kto nam zagra? - wymruczała przytulając się do niego jeszcze bardziej.
-Pożądanie.-odparł Douglas, delikatnie wodząc palcami po pośladku Victorii.
- A jak twoje pożądanie będzie grało w innym rytmie niż moje? - dopytywała się dziewczyna ponownie zaczynając kręcić biodrami.
-A co...już chcesz sprawdzić, dzikusko?-mruknął jej do ucha Douglas.
- Co? - udała zdziwienie i ponownie się o niego otarła prowokująco.
-Czy nasze pożądania...tańczą w tym samym rytmie.-mruknął Douglas i cmoknął dziewczynę w szyję.
- Tak tutaj? Przy wszystkich? - spytała ujmując w palce guzik jego koszuli.
-Szalona jesteś dzikusko...oczywiście, że nie przy wszystkich. I nie tutaj,- odparł nieco zaskoczonym tonem Douglas, zastanawiając się czy przypadkiem nie stworzył jakiegoś sukuba z tej dziewczyny.
- Yhm... a już myślałam, bo to ty jesteś światowiec, nie ja. - odrzekła mu dziewczyna uśmiechając się z przekorą i wtulając ponownie, aby kontynuować taniec.
-To nie Paryż, żeby rozpustę w karczmie szerzyć.- mruknął cicho Douglas cmokając czule dziewczynę w czoło i tańcząc przytulony do nie dalej.
- To my rozpustę szerzymy? - zatrzymała się nagle wpół kroku.
-Teraz akurat nie...-odparł wybity z rytmu Douglas.
- A wcześniej? - dopytywała się z uporem panna von Strom.
-A wcześniej... troszkę.-odparł z zaskoczoną miną Maverick. To ona nie wiedziała, co robi?
- Jaką troszeczkę? - dopytywała się dalej Vicky ujmując się pod boki i robiąc krok do tyłu.
- Te wicie się i podciąganie sukni. Tego panienki z dobrego domu nie robią... na widoku.-rzekł spokojnie Maverick czując, że wizja upojnej nocy się rozwiewa z powodu kapryśnego charakterku Vicky, jak i zmienności jej natury. Ale cóż...
- Czego jeszcze nie robią? - drążyła temat dalej dziewczyna.
-Hmmm... Wielu rzeczy. Panienki z dobrych domów są świętoszkowate i nudne. Przynajmniej dopóty ich matka, lub niania lub ciotka ma je na oku.- stwierdził z pewną rezygnacją Maverick, mając przynajmniej nadzieję, że ten wieczór się zakończy.
- Czyli nie oddają swojego dziewictwa w wannie w automobilu? Czyli nie pozwalają się dotykać? Czyli nie całują się z mężczyzną, który ma je zawieźć do Londynu? Czyli nie oglądają książek takich jak w twej bibliotece? Czyli... - zabrakło jej oddechu na kolejne pytanie, więc tylko czekała na to co jej Douglas odpowie.
-Chodźmy stąd. Porozmawiamy na osobności. Bo panienki z dobrego domu nie roztrząsają takich spraw publicznie.-rzekł Douglas chwytając Vicky za dłoń i ruszając do wyjścia.
- Nigdzie z tobą nie pójdę OSZUKAŁEŚ MNIE! - wykrzyknęła mu na to Vicky wyrywając dłoń z uścisku Douglasa.
-Jak cię oszukałem?!-teraz to Douglas się zdenerwował. Spojrzał na nią z zaskoczeniem w spojrzeniu.-
Niby jak?! - Wiedziałeś co panienka z dobrego domu nie robi i wszystko to ze mną robiłeś! - podparła się pod boki i zerkała na Douglasa spod przymrużonych powiek.
-Ile ty masz lat dzikusko? Nie potrafisz sama podejmować decyzji?- burknął Douglas splatając razem ramiona dodał.-
A poza tym... Po co miałem ci mówić, czego nie powinnaś robić. Skoro i tak byś mnie nie posłuchała?!-
- A czy w tej wannie spytałeś czy chcę? Omamiłeś, oczarowałeś i zabrałeś co chciałeś. Bo nie mam matki i niańki! Ot co! - odrzekła mu na to wyginając usta w podkówkę.
-Tak. Tak. Zwal wszystko na mnie. Tylko to umiesz robić w takich sytuacjach zamiast po męsku przyznać się do winy.-burknął poirytowany Douglas, nie zauważając, że wokół ich dwójki robi się zbiegowisko gapiów. I obstawiają zwycięzcę tej kłótni.
Rewolwer przy pasie Mavericka zniechęcał do wtrącania się w tą kłótnię kochanków.
Bo na taką parę wszak wyglądali. A i panna von Strom nie szukała pomocy wśród widzów.
- Ależ proszę bardzo... chcesz po męsku to masz! - odparła mu na to dziewczyna -
Przyznaje po męsku że to moja wina iż dałam się ci uwieść i uwierzyłam w twe gładkie słówka! - wydarła się na całe gardło Vicky przekrzykując muzykantów.
- Wystarczająco po męsku? Nic dla ciebie nie znaczę... nic a nic - rzucając się na jego pierś i wtulając nos w jego koszulę zaczęła chlipać. -
- Nie kochasz mnie... Bella nie miała racji... -No, no...tego nie powiedziałem.-westchnął cicho Douglas, głaszcząc dziewczynę po głowie.-
Bardzo wiele dla mnie znaczysz. Jesteś dla mnie bardzo ważna... dzikusko. - Mówisz tak bo nie chcesz awantury. Sam mówiłeś, że nie zachowuję się jak panna z dobrego domu. Pooooooooorzucisz mnie... poooooorzucisz! - zaczęła zawodzić.
- Jak wiele znaczę? - spytała na chwilę przerywając chlipanie.
-Bardzo dużo. I... lubię cię taką, jaka jesteś dzikusko.-mruknął Douglas głaszcząc dziewczyną po głowie.-
Poza tym, to raczej ty ode mnie uciekniesz w Londynie. Niczym ptaszyna uciekająca z klatki. - I nie przeszkadza ci że szerzę rozpustę? I że do wczoraj byłam niewinna dopóki mi tej niewinności nie skradłeś? I że jestem ciekawa innych rozpust, i że tańczę tak jak dziś, i że chodzę ubrana po automobilu tak jak ci się podoba, a raczej rozebrana, i że... - znów zabrakło jej oddechu by kontynuować.
-Nie przeszkadza... ale nie powinnaś tego mówić, przy innych ludziach.- odparł Douglas tuląc ją mocniej i szepcząc.-
Po prawdzie, panienki z dobrych domów też bywają rozpustne... tylko bardziej dyskretne. - A jak ci się znudzę to mnie porzucisz jak tego kwiatuszka z pikniku? - spytała nagle zadzierając brodę do góry.
-A jak ja nie będę chciał cię wypuścić z rąk?-odparł pytaniem na pytaniem Douglas.
- A jak nie uda mi się dyskrecja? - spytała o kolejną rzecz która ją interesowała.
-To szybko uciekniemy, co by nikt cię nie rozpoznał.-mruknął Douglas tuląc Vicky do siebie coraz mocniej.
- To sam widzisz że nie ma się co przejmować tą rozpustą. -odrzekła mu radośnie dziewczyna i wspinając się na palce przywarła ustami do jego ust.
Całował Victorię przez chwilę smakując jej usta i czując jak pożądanie narasta, zważywszy że suknia jaką nosiła, kusiła do wielu nieobyczajnych zachowań. Vicky przylgnęła do niego niczym druga skora wtapiając się w jego ramiona najbardziej jak tylko mogła. Zapominając gdzie jest i zatracając się w pocałunkach jakimi go obdarzała i jakimi on obdarzał ją.
Przez chwilę się całowali drapieżnie i namiętnie, tracąc nad sobą kontrolę i robiąc za dodatkową atrakcję występu. Potem jednak Douglas się opanował i rzekł muskając wargami ucho dziewczyny.-
Już ci lepiej? - A co? - spytała cicho Vicky wtulając się dalej w niego. Po czym dodała z przekornym błyskiem w oku teatralnym szeptem:
- Nie bój się nikomu nie powiem, żeś mi mój skarb skradł. -Zamierzam całą ciebie skraść. Idziemy stąd? Już się natańczyłaś?-spytał Douglas muskając wargami jej nosek.
- Pooooooorywacz! - odskoczyła ze śmiechem od niego Vicky.
-No dobra księżniczko, na co masz kaprys?- odparł Douglas ciesząc się w duchu, że jej humor wrócił.
- Na spacer w świetle gwiazd! - rozmarzyła się dziewczyna.
-No to chodźmy już, dzikusko.-rzekł podając angielce dłoń.
- Chodźmy! - odpowiedziała mu z entuzjazmem Vicky wsuwając dłoń swoją dłoń w jego.