Część 4 Noc była dość chłodna, dlatego Maverick przytulił do siebie Victorię obejmując ją ramieniem. Wędrowali przez puste i ciche ulice miasteczka, które niemal wymarłe się wydawało.
Naverick milczał, zerkając od czasu do czasu na twarz Victorii, by upewnić się, że jest zadowolona. Vicky szła wtulona w Douglasa opierając mu głowę na ramieniu i zerkając w świecące na niebie gwiazdy. Na ustach błąkała jej się rozmarzony uśmiech.
Szli w ciszy. Maverick bowiem nie chciał zakłócać tej chwili spokoju, jakimiś uwagami. Wiedział bowiem, jak żywiołową dziewczynę tulił do siebie. - Dooooooooooooug... -Co dzikusko?-spytał Douglas. - Byłeś zakochany? - spytała. -Jestem.- rzekł. Po czym dodał.-Też i dawno temu. - Jaka ona jest i jaka byłą tamta? - dopytywała się dalej przymykając oczy. -Chyba się domyślasz, jaka jest. A tamta. Miała ciemną dość karnację, czarne włosy i oczy koloru migdała.-odparł Douglas. - A czemu już jej nie kochasz? - spytała szeptem. -To... niezbyt przyjemne wspomnienie.-odparł Douglas i zmienił temat.-A jaki jest ten, którego ty kochasz? - Miły, opiekuńczy, całuśny, traktuje mnie jak kogoś najważniejszego na świecie. - odrzekła mu na to. -To muszę mu spuścić lanie, bo strasznie zaborczy jestem o ciebie.-odparł żartobliwie Maverick tuląc mocniej Vicky do siebie. - Czemuż to jesteś zaborczy? - spytała spoglądając na jego profil spod przymrużonych powiek. -Bo muszę cię chronić. Nadal jesteś dość... niewinna.-odparł Maverick. - Przed ukochanym? - spytała z lekkim zdumieniem w głosie. -Przed nim nie.-mruknął całując usta Vicky delikatnie.
Odwzajemniła pocałunek i wyszeptała mu w usta kolejne pytanie: - To czemu chcesz mu spuścić lanie? -Żartowałem dzikusko.-mruknął Maverick, głaszcząc ją po głowie.-Chcesz już wracać do pokoju? - Yhm... - mruknęła w odpowiedzi.
Ruszyli więc do hotelu przytuleni do siebie i również rozkoszując się nocną ciszą i spokojem.
Na miejsce dotarli dość późno. Wchodzili po schodach i... dotarli do pokojów. Douglas wskazał na dwoje drzwi. Do pokoju Vicky i do swego pokoju. -Do którego chcesz zawitać?
- Ja tu... -wskazała na drzwi do swojego pokoju , a potem na drzwi do jego pokoju - … ty tam. -I to jest ten moment w którym cię porywam.-odparł żartobliwie Douglas obejmując mocniej Vicky i idąc z nią do swojego pokoju. - Nie wiem czy się dam... tak bez krzyków. - odrzekła mu Vicky stając na środku korytarza.
Douglas nagle przycisnął swym ciałem Victorię do ściany, całując drapieżnie w usta, pieszcząc językiem wargi. Widać miał swój pomysł na zduszenie krzyków, tak jak i... na coś innego. Poprzez rozcięcie w suknie wsunął dłoń na nagie udo dziewczyny i wędrując palcami po skórze kierował się w stronę majteczek. Zapewne w niecnych zamiarach.
Odwzajemniała pocałunki zarzucając mu ramiona na szyję i wtulając się w jego ciało. Wymruczała mu w ucho gdy jej usta dotarły do niego: - To twój sposób na porwanie mnie? -Też... a co, działa?- mruknął Douglas wędrując ustami po szyi i barku i... palcami chwytając rąbek koronki, którą powoli zsuwał na uda pozbawiając Vicky osłony z dolnej części bielizny. - To muszę ci powiedzieć, że... - wywinęła się z jego ramion i skończyła: -... z porwania nici idę do siebie - i roześmiała się przy tym perliście. -Przez ciebie...-mruknął cicho Douglas.-Będę potrzebował zimnego prysznica. I to porządnego.
Vicky wsunęła dłonie pod sukienkę aby podciągnąć bieliznę, którą jej Douglas zsunął i kręcąc przy tym biodrami spytała: - Czemu?
Maverick spojrzał na spodnie w których niewątpliwie była gwałtowna reakcja na niedawną chwilę namiętności i potem na Victorię.-Naprawdę musisz pytać?
Dziewczyna podążyła wzrokiem za jego spojrzeniem i przyglądała się z uwagą wybrzuszeniu w spodniach, zrobiła krok do przodu i przycisnęła dłoń do wzgórka z zainteresowaniem czekając na reakcję Douglasa. - Przecież to ty mnie chciałeś porwać, nie ja ciebie. - odrzekła mu z uśmiechem zerkając w oczy. -To czemu robisz wszystko, żeby mnie skusić do porwania?- spytał Douglas chwytając za ciekawską dłoń, ale nie mając dość siły by odsunąć ją od siebie. - Ja? Ależ skąd. - przesunęła dłonią po nim i cmoknęła go w usta. -Vicky... bo cię tu rozbiorę do naga i wezmę.- z ust Douglasa wymknęła się cicha groźba. - Chcesz na korytarzu rozpustę szerzyć? - roześmiała się dziewczyna. -A ty? Dzikusko? Wolisz szerzyć tu, czy w moim pokoju?-Doug naparł ciałem na Vicky, ponownie lekko ją przyciskając, a obszar ciała mężczyzny pod paluszkami Vicky, stał się wyraźniejszy w zarysie. - Wooooooooole u siebie... sama. - roześmiała się odsuwając. -To nie kuś mnie... bo cię siłą wezmę.- odparł Douglas dając klapsa w pośladek dziewczyny. - Yhmmmmmmm... – mruknęła, pocałowała go i ruszyła w stronę drzwi do swojego pokoju.
Po wejściu do pokoju Victoria zastała już śpiącą w łóżku pijackim snem Bellę. Widać David i z nią nie miał szczęścia.
Powinna położyć się już spać, ale... miała inne plany na tę noc.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |