Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2011, 15:15   #34
Sileana
 
Sileana's Avatar
 
Reputacja: 1 Sileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodze
Judy bardzo słabo przykładała się do poszukiwań. Raczej oglądała niż przeglądała dom Wilbury’ego. Nie czuła się dobrze, grzebiąc w cudzych rzeczach, zwłaszcza rzeczach zmarłego. Miało to znamiona pewnego bezczeszczenia jego pamięci. Jego rodzina i przyjaciele nie czuli chyba tego skrępowania aż tak bardzo, ale ją uwierało dodatkowo to kłamstwo. Zresztą, nie znała profesora, skąd więc miała wiedzieć, czy coś należy do niego, czy nie? Czy cos zgadza się z jego nawykami, charakterem? Swoje reakcje dopasowywała po prostu do tych zaobserwowanych u innych.
Kiedy tylko została sama, tak, że nikt nie mógł zobaczyć, co robi, zajrzała do zegara. Dokładnie tak, jak Wilbury napisał w liście, znalazła w nim jakąś książeczkę. Niezbyt dużą, jak na skrywającą najważniejsze notatki profesora, i bardzo starą, wręcz rozpadającą się jej w rękach. Szybko, zanim ktokolwiek zauważył, zamknęła skrzynię zegara i schowała brulion do kieszeni. Miała nadzieję znaleźć chwilę na przejrzenie znaleziska, ale najpierw musiała dalej udawać pomoc w zebraniu rzeczy.
Rozmowa z Jamesem nie potoczyła się po jej myśli, ale mężczyzna był tak przekonany o własnej racji, że nie miała szans przemówić mu do rozsądku. Potem konwersacje przerwał huk z góry i kolejna fala pakowania.

Dziwne odkrycie i widok z okna zainteresowały wszystkich na tyle, że Judy wymknęła się spod ich czujnych spojrzeń i ruszyła do łazienki. Tam mogła spokojnie zaryglować drzwi i nie martwić się, że ktokolwiek zechce ją pogonić.
Wyciągnęła książeczkę z kieszeni i najpierw dokładnie obejrzała okładkę. Nie było w niej nic niezwykłego, obmacała ją dokładnie, sprawdziła każdy szew, ale nie znalazła niczego. Poza napisem w języku, którego nie znała – „Dagboek van mijn leven”. Wyglądał na niemiecki, a kiedy spróbowała przeczytać to zdanie brzmiał bardzo podobnie. Wszystkie notatki w tym notesie napisane były w tym języku. Na kilku stronach znalazła dziwne szkice, coś podobnego do krzyży i tym podobne figury.
Ostatecznie, sztambuch nie przyniósł jej żadnego pożytku. Jej as okazał się marną dziewiątką, z której nie będzie miała żadnej korzyści.
Musiała się mocno zastanowić, co dalej, i, mimo wszystko, łazienka nie była po temu dobrym miejscem. Zbyt długo już tam siedziała. Pamiętała, że przed domem była huśtawka. Kołysanie zawsze koi, matki kołyszą niemowlęta do snu. Miała nadzieję, że ten zabieg uspokoi także i ją i pomoże uporządkować myśli.


Teraz, kiedy rozumiała, że nie ma szans dłużej udawać obeznanej kuzynki Lucy, musiała zdecydować, czy, jak i kiedy powiedzieć reszcie o swoim wybryku. Wcale się jej to nie uśmiechało, ale wiedziała, że nie ma wyboru. Pytanie tylko, jak długo mogła jeszcze przeciągać ten moment. Do wieczora, do jutra? Na pewno miała jeszcze czas, dopóki któremuś ze zgromadzonych w domu nie wpadnie do głowy rzeczywiście zweryfikować jej wiedzę. Na razie mogła zgłosić się do porządkowania i przejrzenia notatek znalezionych w sypialni. Z takimi zadaniami miała do czynienia na co dzień w swojej pracy, a dodatkowo dawało jej to więcej czasu i sposobność dokształcenia się w badaniach profesora.
 
Sileana jest offline