Karczma sprawiła ciekawe wrażenie. Może nie tyle ciekawe co zaskakujące. Czystość faktycznie była jedną rzeczą której w wielu lokalach brakowało. Wydarzenia w karczmie potoczyły się dość szybko i bardzo niespodziewanie - Amnon w zdecydowanej większości przypadków panował nad swoimi odruchami i takie radosne szturchanie nie leżało w jego naturze. W zasadzie spisałby to na karb niecodzienności całej sytuacji, gdyby nie uwaga Alwina: - Alvin podejrzewa, a właściwie to dobrzy bogowie podejrzewają, że nasz elf, nami manipuluje, używa, albo jakiego mocnego i niewykrywalnego zaklęcia, albo amuletu, który nagina naszą wolę. Alvin chciał go nie spuszczać z oczu, a nagle siedzi z tobą, i w dodatku zamawia piwo. Co o tym myślisz diable? - - Może - odparł patrząc na leżącą na stole monetę. "Po co dziewka ją tu położyła" - pomyślał zanurzając wargi w piwie. Po chwili przerwy dokończył: - Może masz rację. Taka magia to nie moja działka, ale nauczyłem się uważać na wszystko i wszystkich. Na przykład na tą karczmę...
Przerwał kiedy do stolika zbliżał się Drow: - Chcecie może zagrać z nami w karty? Małe stawki, a nudno gra się tylko w trzech.
- To nie jest głupi pomysł. - powiedział Amnon wstając od stołu.
Po chwili, kiedy przy karcianym stoliku Alwin perorował o niczym, on sam ograniczył się do podania imienia i usiadł na jednym z wolnych krzeseł. Wysypał z sakiewki trochę pieniędzy i ułożył w kilku stosikach na stole. Stawki mogły być małe, ale gra była doskonałym sposobem na dowiedzenie się kilku rzeczy:
- Taka karczma i dość pusto. - powiedział od niechcenia ignorując tyradę Alwina o bogach i czym tam jeszcze - zawsze tak tutaj jest?
- A w ogóle to nie słyszeliście o jakiejś robocie dla najemnika? Ten potrafi się zamknąć tylko tylko kiedy ma jakieś zajęcie...
- Kartę proszę... Dorzucę pięć. |