Wyszliście przed karczmę. Stoicie. Przez godzinę czy dwie, podczas których jedliście obiad, miasto nie zmieniło się ani o jotę. No, może tylko początkowy chaos związany z pojawieniem się Dereka ustąpił miejsca poddenerwowaniu i niepewności, widocznych w spojrzeniach mieszkańców.
Stojąc tyłem do drzwi karczmy wyglądacie dość głupio. I tarasujecie wejście.
Sądząc po słońcu jest około czwartej-piątej. |