Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2011, 10:10   #88
ThRIAU
 
ThRIAU's Avatar
 
Reputacja: 1 ThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znany
Korytarze oplatały siecią cały zamek, co mogło sprawiać wrażenie iż ciągną się w nieskończoność. Endymion przemierzając je podczas porannej przechadzki co i rusz mijał jakieś drzwi, przejścia i rozgałęzienia. Łatwo było tu stracić orientację gubiąc się w jednym z licznych krużganków czy bezkresie korytarzy i przejęć. Po dłuższej chwili zwiedzania zamku Endymion spotkał Golina, który chciał zamienić kilka zdań. Znalazłszy ustronne miejsce strażnicy mogli swobodnie porozmawiać.
Podczas rozmowy Golin potwierdził iż trucizna znaleziona w karczmie Pod Mostem była taka sama jak ta użyta do otrucia lordów. Paradoksalnie można by rzec, że ucieszyło to Endymiona gdyż dając próbki trucizny medykowi mógł w ten sposób pomóc w ratowaniu otrutych. Miał świadomość tego, że jego wiedza z zakresu przygotowywania eliksirów, trucizn i odtrutek nie była zbyt rozległa, a tym samym mógł bardziej zaszkodzić niż pomóc. I w tej sytuacji było to jedyne co mógł zrobić, pozostawiając resztę w rękach znacznie bardziej obeznanych w temacie.
Rozmowa z Golinem dotyczyła jeszcze kilku innych tematów po których Endymion musiał chwilę zastanowić się nad tym co usłyszał. I tak nim się zorientował nadeszła pora obiadowa.
Toteż kaczka z jabłkami podana z winem z miodu czyli miodem pitnym była tym co zaprzątało głowę strażnika w tej chwili najbardziej. Oczywiście były jeszcze bardziej poważne sprawy jak na przykład zawartość tajemniczej szkatuły przyniesionej do zamku, czy groźba nadciągającej wojny. Zaraz po posiłku zjedzonym w swojej komnacie spokój Endymiona zmąciło pukanie do drzwi. Był to Bran, dowódca garnizonu na wyspie. Zaprosiwszy go do środka Endymion postawił przed nim kielich, który do połowy zapełnił ciemno żółtawym trunkiem.

- Zdołaliśmy ustalić, że poszukiwany kupiec jest przyjacielem Dunledingów. Jego żona pochodzi z tamtej krainy a on sam pomimo, iż handluje głównie zbożem od kilku lat systematycznie wchodził w obroty bronią zaciągając bardzo duże kredyty. Jest członkiem Gildii Kupieciej Tharbadu, jednak bez większej pozycji ani znaczenia – rozpoczął Bran

- Udało wam się ustalić gdzie przebywa? – zapytał Endymion.

- Jeszcze nie, obawiam się, że się ukrywają u zwolenników Dunlandu lub u okultystów – odparł dowódca garnizonu, po czym dodał - co ciekawe w piwnicy jego domu znaleziono tajemną, ogromną komnatę, w której na ziemi i kamiennej płycie na kształt ołtarza widoczne były ślady przelanej wielokrotnie w przeszłości krwii. Zupełnie jakby zabijano tam zwierzęta lub może nawet ludzi w krwawych ofiarach.

- Okultyści urośli w siłę – powiedział Endymion – odprawiają swoje krwawe rytuały pod naszym nosem, a nawet maja na tyle odwagi by organizować takie akcje jak ta wczorajsza.

- Tak – przytaknął Bran

- Trzeba go znaleźć, niewiadomo ile udało by się z niego wyciągnąć. Czy jego dom sąsiedzi i współpracownicy są pod obserwacją? – dopytywał się Endymion.

- Obserwujemy dom. Sąsiadów i współpracowników każe zacząć śledzić – odpowiedział dowódca garnizonu.

- Wybierz do tego zadania odpowiednich ludzi, muszą być dyskretni. Jeżeli są jacyś okultyści w najbliższym otoczeniu kupca i jeżeli będą przejawiać jakąkolwiek aktywność, to na pewno zachowają duże środki ostrożności – zauważył Endymion.

- A jeśli nic nie odkryjemy? – zapytał Bran

- Trzeba będzie przesłuchać osoby mające z nim kontakt, sąsiedzi, rodzina, znajomi – odparł strażnik.

- Jeśli nic to nie da, co wtedy? – zapytał Bran – rozumiesz o co pytam, jak daleko możemy się posunąć podczas przesłuchań?

- Musicie ich przyciskać, stanowczo, wiecie czego szukać i o co pytać, ale nie ma powodu żeby być zbyt brutalnym czy demolować doszczętnie przeszukiwane domostwa. Między wywieraniem nacisku a znęcaniem się jest cienka granica, ufam że twoi ludzie jej nie przekroczą – odparł Endymion.

- Hmmyyy to może być trudne – lekko zasępiony Bran wzruszył ramionami.

- Tak, nie wątpię, ale trzeba pamiętać że nie wszyscy są okultystami, i nale…..- odrzekł Endymion, ale nie było dane mu skończyć ponieważ przerwał mu dowódca garnizonu zmieniając temat rozmowy.

- Jest jeszcze jedna sprawa. W mieście zaczyna rozchodzi się plotka o tym, że lord Marrco nie żyje i że został zgładzony przez króla Eldariona i lorda Lond Daer, i że tego ostatniego lojalni Marrocowi gwardziści zdołali ukatrupić.

- Co?, kto to rozpowiada? – Endymion wyraźnie niedowierzał w to co słyszy.

- Nie wiem kto to rozpowiada, ale miasto zaczyna wrzeć po obu stronach rzeki i jeśli dojdzie do oblężenia, obawiam się, że walka z Dunlandczykami i wewnątrz miasta może mieć katastrofalne skutki – odparł Bran, wziął duży łyk trójniaka po czym dodał - zapewniam, że choć straż miejska ma fatalne morale, to na garnizonie wyspy można polegać. Boję się jednak, że jeśli dojdzie do masowej dezercji, bo wielu gwardzistów ma rodziny w mieście i wewnątrz garnizonu to nie będzie w stanie gwarantować bezpieczeństwa Króla.

Zaniepokoiło to Endymiona bardzo gdyż w pamięci miał scenę z placu, kiedy to miejscy strażnicy odkrywają wśród ciał szczątki swoich znajomych.

- Obyś się nie mylił. Czy informowałeś o tym jeszcze kogoś z otoczenia Króla? – zapytał strażnik.

- Tak, raport z tej sytuacji kazałem przedłożyć – tu Bran się zawahał szukając w pamięci imienia – Golinowi jeśli nie przekręciłem imienia.

- Dobrze – rzekł Endymion wiedząc iż Golin na pewno już podjął środki mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa Eldariona.

- Jakby tego było mało nadciągają oddziały Carioca, rozpowiadają ludziom o tym, że Lord Marroc, życzy sobie aby Tharbad z Dunlandem były niezależną potęgą od Zjednoczonego Królestwa i że król zgładził wodza Thruga, który o to zabiegał – dodał dowódca garnizonu.

- Wódz Dunlandu nie zginął z polecenia Króla, tego akurat możesz być pewien, w tej kwestii mam informacje z pierwszej ręki. Chociaż wygląda to na zamierzone to jednak nie było – odrzekł Endymion.

- Zwiadowcy donoszą, że do ich marszu przyłącza się coraz więcej ludności cywilnej i wojów, którzy widzą ich jako sojuszników tej samej sprawy i że w Tharbadzie jest Eldarion, który w tej sprawi autonomii ma właśnie spotkanie z Lordem Marrockiem – powiedział Bran

- A wydawało się że sytuacja w mieście się uspokaja po niespokojnej nocy -westchnął Endymion.

- Najwyraźniej najcięższe może być przed nami - stwierdził Bran

Nastała chwila milczenia, po której dowódca garnizonu wyspy wstał z krzesła podziękował za wino, pożegnał się i wyszedł. Endymion jeszcze przez chwilę się zastanawiała nad sprawami omawianymi z Branem, po czym udał się na wyznaczone spotkanie z królem. Miał ogromną nadzieję, że wyjaśni się sprawa owego potężnego artefaktu. Nie wiedział jak bardzo się mylił, zamiast się wyjaśnić jeszcze bardziej się pogmatwała. Okazało się że szkatułka zawierała dziwną mapę oraz zaszyfrowane wskazówki pozwalające odszukać tajemnicze miejsce ukrycia potężnego przedmiotu. Mając w reku materiały znalezione w szkatule Endymionowi nic do głowy nie przychodziło. Przyglądając się dokładnie mapie próbował rozpoznać topografię przedstawionej krainy, przyglądając się cechom charakterystycznym każdych ziem, takich jak rzeki, szlaki, pasma gór. Jednak nie dawało to żadnych efektów, nic nie mógł skojarzyć.

- Nie mam pojęcia co to za miejsce - odrzekł Endymion podając mapkę dalej.

Nie tylko on miał z tym problem, nikt ze zgromadzonych poza Królem nie potrafił rozszyfrować wskazówek. Eldorion miał już przygotowane mapy przedstawiające Beleriand, krainę o której Endymion nigdy wcześniej nie słyszał. Szybko się wyjaśniło, że jedna z wskazówek dotyczy jedynego miejsca, które ocalało z pogromu tej krainy. Reszty należało szukać w księgach zgromadzonych w Dol Amroth lub Minas Tirith. Endymion był niepocieszony faktem, iż tajemnica ukrycia artefaktu nie rozwiązała się, nie mówiąc o tym, że miał nadzieje, iż ów przedmiot znajduje się w szkatule. Ale to było by za proste.
Król obwieścił, że za kilka dni udadzą się do Gondoru, jednocześnie powierzając znalezione materiały opiece Endymiona. Który to w związku z tym, jak tylko narada się zakończyła, pozbierał wskazówki i mapę zastanawiając się gdzie ją schować. Przydała by się jakaś torba nie duża, taka jaką zazwyczaj mają gońcy królewscy do przechowywania swoich dokumentów. Zaraz po uczcie przygotowanej przez Króla postanowił się tym zająć, na zamku na pewno jedna taka bezpańska torba się znajdzie. Pozwoliło by to mu mieć dokumenty zawsze przy sobie, wszak nie wiadomo co ich może spotkać w drodze do Gondoru.
 

Ostatnio edytowane przez ThRIAU : 15-05-2011 o 10:15.
ThRIAU jest offline