Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2011, 12:35   #120
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Nadchodziła noc. Gwiaździsta noc. Wiatr na tej wysokości świszczał okrutnie i wdzierał się pod skórzane kaftany. Robiło się coraz chłodniej.
Awanturnicy postali jeszcze nad zrujnowanym mostem. Wgapiali się w wielką wyrwę, szukając jakieś pewnego sposobu przeprawy. Padły jakieś niezborne propozycje. Większość drużyny jednak zmilczała problem.

Aler Terez, nie mogąc doczekać się jakiejś konkretnej odpowiedzi od czarodziejki de Noth, kalkulując chłodno wyliczył, że "przepaść" liczy sobie około dziewięciu kroków. Most był szeroki, tak że dwa chłopskie wozy mogły się minąć bez większych przeszkód.

Virana wpatrywała się w czeluść oceniając szansę przeprawy. Bez widocznego rezultatu.

Barbarzyńca aep'Crack przeszukał ślady po drewnianej konstrukcji i doszedł do wniosku, że zawaliła się stosunkowo niedawno. Czy z czyjąś pomocą, tego nie mógł niestety ustalić.

W końcu Fungi nie zdzierżył, zaklął wyjątkowo szpetnie, splunął do wody i przekrzykując wodospad polecił, aby zeszli na dół po kamiennych schodach.

Kompani rozbili obozowisko w młodym brzozowym lasku niedaleko krasnoludzkiej budowli, tak by mieć pieczę nad otaczającą okolicą. Zigildun przy pomocy Oktawiusa przytargali kociołek pełen świeżej wody, zaczęli przygotowywać pierwsze ognisko.
Creap w tym czasie zatroszczył się o drwa na opał. Znanym tylko sobie sposobem szybko rozniecił ogień. I tak po chwili kompani siedzieli przy wesoło pełgających płomykach, mając do dyspozycji już dwa ogniska.
Oktawius wystrugał dwa kijaszki i podpiekał na nich suszoną sarninę, aby nadawała się do spożycia.
Terez wpatrywał się w ogień, jakby szukając wskazówek czy dobrych wróżb na przyszłość wyprawy, od czasu do czasu bacząc na kociołek z wodą.



Czas płynął spokojnie.
 
kymil jest offline