Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2011, 10:28   #91
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Po wizycie u księcia elf zdecydował się trochę pomedytować. Następnie wyczekał do momentu rozpoczęcia się narady i poszedł na nią. Sama w sobie przebiegła tak jak sobie wyobrażał. No może wskazówki były ciut bardziej zawiłe. Ale życie aż takie proste być nie mogło. Wiedzieli że by wiedzieć więcej trzeba udać się do stolicy. Elf z uporem maniaka starał się wypychać ze świadomości myśl. Że te szczątki na dole, należały do osoby która dała mu w pewnym sensie życie... Po naradzie poszedł na spotkanie z królem. Wziął ze sobą księgę jak mu kazano. Pewnie każą mi ją spalić. Jako niebezpieczny okultystyczny i mroczny przedmiot. I tyle będzie z mocy w niej zawartej... Elf miał już gotowy fortel. A ściślej rzecz biorąc fortel i kilka niezłych pomysłów. Niezłych bo uznał dwie rzeczy za istotne... Ostatnio miał sporo dylematów wewnętrznych. Po długich walkach uznał że interesuje go głównie dobro jego rodziny. Oraz w szerszym kontekście dobro Haradczyków i samego Haradu. W przyszłości istniała też hipotetyczna szansa że będzie im przewodził. Sam elf w to nie wierzył. Jego ojciec ma jeszcze przed sobą duży kawał życia. A teorie skrytobójców mało go obchodziły... Nadciągająca wojna będzie miała jednak na końcu dwie strony. Zwycięzców i pokonanych. Elf korzystając z rozwoju sytuacji postanowił zabezpieczyć się u drugiej strony barykady. Wiedział że Perła go sypnął przed królem. Podejrzewał też że może on być królewską wtyką, inaczej skąd wziąłby się na zamku. Niezależnie od tego co sam mówi... A skoro był królewskim z pewnością już powiedział o wszystkim swemu chlebodawcy. Zatem by przekuć ryzyko, bycia wziętym za szpiega w korzyść. Należało wyłożyć karty na stół. Nie było wyjścia. Pewność że został zdekonspirowany, pogłębiała analiza. Pierwszej wizyty u umierającego księcia. Na jego sugestię o wzmocnieniu straży, żołnierz nie zareagował. Chwilę potem jednak przybiegli przed komnatę dodatkowi strażnicy. Chwila ta zaś pokrywała się z pewnym momentem... Gdy on wyszedł do księcia, Valamir poszedł rozmawiać z Golinem w cztery oczy. Tylko tak można było tłumaczyć nagły bieg strażników do drzwi. Skoro biegli rozkaz musiał zostać wydany przed momentem. Z klauzulą jak najszybszej wykonalności... Elf w głębi serca czuł niechęć do orków. Ale jednocześnie nie kochał zjednoczonego królestwa jakąś specjalną miłością. Miał naturalną słabość do cywilów i niewinnych. Ale i miał swoje priorytety. Czas na przedstawienie pomyślał wchodząc do komnaty. Wziął ze sobą najlepsze Haradzkie wino. Pił je ilekroć zżerały do nerwy. Miało go uspokajać. I choć samo wino jak i każdy alkohol nie działo na niego w najmniejszym stopniu. Samo picie i ten smak zapamiętany lata temu było swoistym rytuałem... I to właśnie on nie zaś alkohol go uspokajały. Można to też nazwać siłą sugestii. Jego ojciec pił wino gdy elf był młody. Mówił że jest dobre na nerwy i gdy trzeba być zrelaksowanym. Elf wziął tą radę do serca. Na tyle mocno że faktycznie mu to pomagało...

Przy wejściu do komnaty nakazano mu zdać broń. Nie protestował. Wszak takie zwyczaje były i w pałacu jego ojca.

Gdy wszedł w pierwszej kolejności bo grzecznościowych powitaniach nalał wina. Król naturalnie odmówił. Widać wino źle mu się kojarzyło po śmierci lordów. A może on zwyczajnie nie miał takiego rytuału.

-Panie chciałbym porozmawiać swobodnie. O rzeczach ważnych to fakt. Ale może bez tych całych podchodów i fanfar. Jak przyjaciele przy lampce wina. Najlepsze Haradzie podkreślił elf.

-Na początek może przedstawię się do końca wcześniej uszu było zbyt wiele. Jam jest Andaras przybrany syn Muthanna wodza klanu Assin. Narzeczony jego córki Xante a co za tym idzie przyszły dziedzic tej rodziny mój panie. Jak zapewne wiesz panie moi bracia dążą do zjednoczenia. Najpierw bliskiego a potem całego Haradu. Mój ojciec jest o krok od tego celu, jak również o krok od wojny domowej. Wiesz zapewne również że Haradczycy są w komitywie Herumorem. Można to nazwać póki co cichym sojuszem. Jeśli nie wiedziałeś tego natomiast. Cieszę się iż mogłem poszerzyć tą wiedzę.- skoro wiedzieli gdzie mnie szukać i kim jestem. A Perła przecież wiedział to i o tym wiedzą. No ale przecież sam to mówie niczego nie "ukrywa". Ale i niczego nie ujawniam czego już by nie wiedzieli.
-Ja jestem jednak krwi elfiej leży mi na sercu dobro mieszkańców Haradu. A wiem że ni na krótką ni na długą metę ciemność im nie pomoże. Stąd też moja obecność w śródziemiu szukam rozwiązania panie.-choć może być ono różne pomyślał. Zjednoczone królestwo wielką potęgą jest. Jednak jest przeżarta przez kulty, korupcje chciwość. W większej mierze pewnie niż obecnie myślisz panie. Gdy ruszy na nawałnica... Jeden sojusznik więcej bądź mniej może być na wagę złota. A sojusznik odebrany wrogowi... Wart jest przecież podwójnie więcej. Na początek chciałbym podkreślić. Do tej pory robiłem wszystko co w mojej mocy, by pomóc królestwu. I choć nie chciałbym psuć opinii o Endymionie w królewskich oczach. To za moja sprawą i pod moim naciskiem wytropiliśmy orków w lesie. Gdyby to od innych zależało zawrócilibyśmy... A był to mój dyskretny sposób na ostrzeżenia was panie... Bez potrzeby ujawniania się. Co prawa obecnie nie ma to znaczenia, ale wtedy wydawało się rzeczą ważna. Kolejnymi rzeczami świadczącymi o mojej pomocy wam, jest fakt zabicia kultysty. Gdy na dole Endymion był zajęty zabijaniem posłów ja panie dopadłem kultystę. Kto wie może dzięki temu zamach do końca na zamku się nie udał.... Ostatnią i najważniejszą rzeczą jest to iż przyniosłem i oddałem wskazówki. Dotyczące tak ważnej rzeczy jaką jest artefakt. I to mimo iż już w karczmie się dowiedziałem że sprawa dotyczy wielkich mocy. Uciec bym uciekł mam swoje sposoby. A wyście panie zostaliby z niczym. Pudełko natomiast nie otwarte zostało wam dostarczone... Gestów zatem uczyniłem dostatek by udowodnić swoją przydatność.- cóż wzmianka o Endymionie była konieczna. Przepraszam druhu ale teraz waży się moja głowa. Czy będzie bliżej czy dalej od szyi.

Co proponuje i z czym przychodzę panie pewnie myślisz. Otóż panie wersji dla Haradu obecnie jest kilka: Może on zostać zjednoczony przez mego ojca samodzielnie. Bądź z pomocą Herumora a co za tym idzie przeciw śródziemiu. Może on pogrążyć się w wojnie domowej. Która również zostanie zakończona z pomocą Herumora, z efektem jak wcześniej. Mój ojciec może go zjednoczyć korzystając z pomocy Herumora i twojej królu bądź tylko twojej. Wtedy będzie bardziej niezależny i może nie ruszyć na śródziemie za synowską radą. A skupić się na Dalekim Haradzie i Khadzie. Co sprawi że nie tylko nie zaatakuje śródziemia a w pewnym stopniu stanie się nieświadomym sojusznikiem panie. Gdybym kiedyś zastąpił go a nastąpi to wcześniej czy później patrząc na to że jestem jak ty panie pół-elfem. Mógłbym nawiązać sojusz z królestwem... Nie wspominając już o tym że szpiegowski siatki Haradu i Herumora wzajemnie się przenikają i pokrywają. Co sprawia że osoba z odpowiednim dojściem mogłaby pomóc królestwu więcej niż nie jedna armia.

Reasumując. Pomogłem mogę pomóc więcej. W zamian oczekuje tego samego.- jak na początek myślę że argumenty mam dobre.

- Andarasie. - powiedział poważnie Eldarion wysłuchawszy spokojnie przemowy animisty. - Teraz i ty mnie wysłuchaj. Wiem kim jesteś i znam twojego ojczyma ambasadora Muthanna. On stara się od lat zjednoczyć tereny Bliskiego Haradu. Po śmierci Nizara cel ten skomplikował się on rzeczywiście stoi na krawędzi wojny domowej. - dodał król.

Po chwili milczenia mówił dalej.

- Jeśli ojczym nie wtajemniczył cię w swoje sprawy, to wiedz, że jest on sługą Herumora. Razem z nieżyjącym już Nizarem porwali w niewolę Uthara szantażując jego ojca Lorda Amon Eithel, który karmił ich informacjami przez kilka ostatnich lat, których żądał Herumor... Tylko za cenę kupienia czasu na umocnienie pokoju nie wystąpiłem zbrojnie przeciwko twemu ojcu. W zamian Herumor karmił się tym czym chciałem. - westchnął i powiedział przyjaźnie ze smutkiem. - Przykro mi, że jestem tym, który musi ci w takim świetle stawiać twego przybranego ojca, którego z pewnością kochasz miłością synowską... Wiem od lat o jego planach uderzenia na Południowy Gondor i wchłonięciu Umbaru. Dziękuję ci za ofertę pomocy, ale obawiam się, że może już być za późno. Jesli Muthann zjednoczy pięć północnych klanów to nigdy nie uda mu się pokojowo wchłonąć dzikich plemion Dalekiego Haradu. Nigdy samodzielnie. Tylko u boku Herumora, który ma największy wpływ na te dzikie tereny, liczy to osiągnąć. Może nie widziałeś, że Herumor w czasie Wojny o Pierścień był lordem. Wraz ze swoim starszym bratem Fuinurem prowadzili u boku Saurona armie Haradu. Tylko dzięki wieloletnim wyprawom mojego ojca ci Czarni Numenorejczycy zostali odsunięci ostatecznie od władzy. Twój ojczym mój drogi Andarasie wywodzi się z klanu, którego przodkowie zawarli pokój z Gondorem wyrzekając się ciemności. Funkcja ambasadora jest dziedziczna i jego córka lub ty, któreś z was jeśli przyjęło by ten tytuł, byłoby nim również po śmierci Muthanna. Ale wracając do tematu, to obawiam się, że twój ojczym nie posiada wyboru. Jeśli pozwoli sobie na neutralność będzie ryzykował. Jeśli nie bezpośrednim atakiem Herumora, to z pewnością gdy tamtemu uda się osiągnąć swój główny cel, czyli podbój Śródziemia, później zgładzi Muthanna za zdradę.- Właśnie jeśli was pokona pomyślał elf w trakcie przemówienia króla.
-Herumor spędził zbyt wiele lat w Dalekim Haradzie zatruwając myśli i serca tego ludu, żeby to odmienić. Zaraz po Orkach i Variagach to jego wierna armia, która tak jak kiedyś i dzisiaj za nim pójdzie.- tu elf zastanowił się również po słowach króla. Herumora od dziesięcioleci nie było na terenach Haradu. Ziemie jego ludu od lat były otwarte przenikały się z innymi kulturami. Owszem kultyści pewnie nie radzili sobie najgorzej. Ale twardzi Haradczycy po latach na pewno są po jednej stronie, swojej własnej. Za Herumorem pójdą z konieczności i potencjalnych korzyści.

Tymczasem król kontynuował.
- Twoje czyny "Pod Ostatnim Mostem" jak również tutaj w Tharbadzie świadczą o tobie drogi Andarasie. Posiadasz w sobie dziedzictwo elfów, lecz los ukształtował twoje serce w dużej mierze po ludzku. W oderwaniu od naszej kultury, wierzeń i praw. - dodał smutno. - Nie jest jednak za późno, abyś dokonał wyboru. A może już go dokonałeś? - powiedział raczej do siebie. - Przychodzisz do mnie oferując mi sojusz, nie będą władcą. Czy twoje słowa są wolą Muthanna? Andarasie kiedyś ciemność zaleje Śródziemie wszystko co dobre i sprawiedliwe utonie w morzu krwi i spłonie w ogniu nienawiści. Czy to jest świat w którym chcesz żyć? Myślisz, że będzie w nim miejsce dla ciebie? Pół elfa? Czy jest to w planach Herumora? Ja nie sądzę. - dodał poważnie.

- Obdarzam cię zaufaniem doceniając twoje czyny i oferuję przyjaźń. Na dowód moich słów jeszcze dzisiaj dowiesz się o tym co skrywała ta szkatułka. Jej zawartość jest znana Herumorowi. Beleg miał mu dostarczyć artefakt, do którego kluczem jest jej zawartość. Teraz Król Orków wiedząc o niepowodzeniu misji syna Adrahilasa, zrobi wszystko by w inny sposób go zdobyć. Ty Andarasie pamiętaj jednak, że być może stoisz przed największym wyborem swojego życia. To, że nie działasz przeciwko mnie i wolnym ludziom Śródziemia już pokazałeś. Ale czy potrafisz, gdy zajdzie potrzeba stanąć przeciwko przybranemu ojcu i swojej miłości do Xante? - zapytał smutno. - Cóż jeśli nie odmienisz zamiarów Muthanna? Jeśli się to stanie i wygramy tę Wielką Wojnę to obiecuję wspomóc lojalnych Haradrimów w zaprowadzeniu porządku i zjednoczeniu całej ich krainy. Dlaczego jednak Muthann, któremu na sercu leży to od lat pierwszy i już dawno do mnie z tym nie przyszedł? Zamiast tego wybrał Herumora. Sługę Saurona i wyznawcę Morgotha...

-Panie. Mój ojciec to mistrz jeśli chodzi o intrygi i zakulisowe sztuczki.- to akurat było prawdą.
-Potrafi wyczuć ludzi i nimi pokierować.- tu elf również widział wiele dowodów na swe słowa.
-Ci którzy są prawdziwie wierni Herumorowi zapewne nie mają dostępu do władzy.- pierwsze kłamstwo i zapewne mało udane. Elf jednak chciał pokazać że sytuacja nie jest taka zła. W rzeczywistości Herumor z pewnością swoje wpływy wśród Haradrimów miał. I to pomimo śmierci Nizara jego zagorzałego zwolennika. Wpływy wcale nie mniejsze zresztą niż Muthann.
-Ojciec z pewnością na każdego z nich ma haka, albo kimś już go zastąpił bądź zastąpi. Grają przed czarnym władcą. Oczywiście pewnie nie wszyscy ale on jest w tym naprawdę dobry. To dzieło jego życia panie! Trzydzieści lat przygotowań! Bliski Harad będzie wierny tak naprawdę jemu. Sojusz z Herumorem był konieczny panie ze względu na Nizara. To on parł do zjednoczenia razem z nim. Jego następnym krokiem była wojna przeciw śródziemiu. Ojciec jednak nie jest głupi. W świecie opanowanym przez Uruk-Hai nie będzie miejsca dla ludzi. Myślę panie że on gra, patrzy mierzy alternatywy. Teraz Nizar nie żyje. Herumor jest niezbędny do zjednoczenia dalekiego Haradu. Ale gdy to nastąpi ojciec będzie przekupywał,mordował kombinował by większość z nich była wierna jemu. Zresztą to będzie ich główny argument na moje oko. Oni nie chcą zabijać południowców w wojnie zjednoczeniowej. Oczywiście pewna ilość krwi i tak zostanie przelana. Mamić ich będą wizją zjednoczonego Hardu. Zatem przysięgi wierności słać będą memu ojcu. A on już zadba by byli jego...- elf w cześć tego co mówił wierzył. Cześć kłamał choć nie do końca świadomie a cześć spekulował.

-Nie przemawiam w jego imieniu ale moje wstawiennictwo może wiele znaczyć. Myślę że sam Herumor nie docenia mego ojca.- to akurat pewnie było prawdą. Ci na górze z ogromną władzą i mocą często nie doceniają tych z ich cienia.
-Oczywiście południowy Harad to dla nas za dużo jak już mówiłem Od tak z marszu bez pomocy, jest to oczywiste. Południowcy ugną się ze względu na Herumora. Ojciec najpewniej zajmie tereny Bliskiego i Dalekiego Haradu oraz Umbaru. Z minimalną walką... W tym czasie tu wojna będzie już trwała na całego. Tam będzie jednoczenie zbieranie sił. To zajmie kilka lat. Południowcy mają zapewne być asem z rękawa którego Herumor użyje w odpowiednim momencie. A co jeśli ów As wbije mu nóż w plecy. Póki co mówię to jako ja. Ale i mój ojciec jak mówiłem jest człekiem otwartym zależy mu na zjednoczeniu rozbitego ludu.

-By jednak móc go przekonać muszę mieć coś więcej niż rację moralną. Coś więcej niż czcze gadanie. Pomyśl panie ja się aż tak na polityce i układach nie znam. Czy jest coś co możesz dać mi bądź nam co w odpowiednim momencie użyte wspomoże naszą sprawę tam na południu?- elf liczył na jakiś konkret. Podobno wśród Haradrimów byli i tacy którzy wojny ze zjednoczonym królestwem nie chcieli. Może mieli oni jakieś kontakty z królestwem. Może jakiś klan był bardziej po stronie Eldariona niż sądził Andaras. Warto było to sprawdzić.

- Twój optymizm jest godny podziwu i wiele dobrego dałby scenariusz skreślony w twoich słowach dałby dla wolnych ludzi Śródziemia. - powiedział król spokojnie. - Słowa danego dotrzymam i jeśli twój ojczym odmieni swe serce i odwróci się od ciemności, to jemu i wszystkim Haradrimom zapierającym się Morgotha i jego psów, Saurona i Herumora, pomogę oczyścić Harad z plugastwa wypaczenia i zła i dołożę wszelkich starań, aby zjednoczyć te tereny, co nie udało się jeszcze na trwałe w historii nikomu.- to już było coś powiedział elf. Alternatywa zabezpieczona, plecy kryte.

Wyciągnąwszy rękę odebrał z rąk Andarasa księgę i otwierając ją przyjrzał się jej w milczeniu.

- Co zamierzasz z nią uczynić? - zapytał poważnie mierząc wzrokiem Andarasa. - Wiele zła w niej drzemie. Wiesz o tym?

-Panie jak mówiłem księga może się nam przysłużyć. Jeśli jest prawdą to co mówisz. To że mój ojciec i Haradczycy w mrok podążą. Oraz to że nie ma szans by mój ojciec zaryzykował starcie z Herumorem. Nawet posiadając jakieś sobie lojalne siły...- powiedział elf gdy się w końcu uspokoił. Na chwilę głos mu się załamał. Był jeszcze młody a ostatnio przygniatało go zbyt wiele nawet jak na elfa.

-Powiedziałeś też że mnie jako pół-elfa Herumor nie zaakceptuje. Wiedząc że jesteśmy dobrzy z natury. Zostaje tylko jedno wyjście. Jeśli mam się przysłużyć sprawie dobrych ludzi i dożyć momentu gdy sam realnie będę mógł coś zrobić. Muszę "przywdziać" czerń choćby i pozornie. Inaczej w Haradzie mogą dopaść mnie zamachowcy. Postaram się po powrocie do domu być jak najbliżej wydarzeń. I odpowiednio reagować. Do tego zaś przyda mi się ta księga. Wyłożył ją na stół... (bo i nie miał wyjścia). Jest w Czarnym Numenoryjskim. Nie znam tego języka ale się poduczę. Podejrzewam że zaklęcia w niej są przemieszane. Ojciec był Animistą zatem i zaklęcia leczące tam znajdę, oraz te których wolałbym nie tykać. Skąd i dlaczego ją miał nie wiem... Dla mnie sam fakt znajomości języka i posiadania księgi.... Jeśli odpowiednio będę się z tym obnosił na dworze ojca... Sam rozumiesz panie ktoś zauważy szepnie gdzie trzeba. A wtedy ktoś taki jak Herumor spróbuje mnie mieć po swojej stronie. W końcu pół-elf obdarzony talentem magicznym z taką księgą. To nie byle gradka w sam raz na ucznia. Jeśli dasz mi panie do dyspozycji swoich ludzi w Haradzie... Cóż wtedy od czasu do czasu będę mógł coś pchnąć innym razem podciągnąć. Jak mawia mój ojciec: Życie to gra pozorów. Co do więźniów zaś w wieży. Królu otocz ich opieką. Jesteśmy im to winni. Gdyby to byli wrogowie stanu już by nie żyli. Wydaje mi się że lord Maroc więził ich dla osobistej przyjemności i zemsty. Moje moce są na początku drogi ale szybko się uczę. Kto wie może poznam czary które potrafią wyleczyć z obłędu czy zregenerować języki. Gdyby ich umieścić w odpowiednich warunkach... Może doczekają. Alternatywą dla nich jest tylko śmierć.


- Zrób jak uważasz i uważaj jak robisz. - powiedział Eldarion oddając księgę Andarasowi. - W Minas Tirith zdobędziesz materiały potrzebne do pracy nad dialektem Aduinackiego, w którym jest spisana. Jednak uważaj Andarasie. Ta księga kryje w sobie więcej zła niż amulet, który nosisz na szyi od dzieciństwa. - dodał z naciskiem nie kryjąc smutnego tonu. - Rozmawiałem z majordomusem. Znany jest mi los twego ojca oraz więźniów z lochów. To są okultyści, których Lord Marroc był nieprzejednanym wrogiem. Wiele można o tym lordzie powiedzieć, lecz ostatnią rzeczą jakiej pragnął to plaga ciemności... Księga była jego więźniem na długo przed twoim ojcem. On akurat stał się ofiarą gniewu i osobistej zemsty Lorda Marroca, który obwinił go w swoim gniewie i żalu za śmierć żony i potomstwa. Ale o tym już wiesz od zarządcy, który był jedynym powiernikiem tajemnicy. O ile wiedziałem o reszcie więźniów, to los twego ojca nie był mi znany do dzisiaj. W swoim sercu Lord Marroc musiał wiedzieć, że postępuje niesłusznie i że mój gniew by ściągnął na swoją głowę za ten akt okrucieństwa na elfie. Tylko dlatego, że twój ojciec podążał tropem tej księgi, która zaprowadziła go na śmierć, z szacunku i jako zadośćuczynienie doznanej krzywdy niesłusznie wyrządzonej pod moim nosem, nie będę ci jej odbierał. Weź sobie jednak do serca moją radę. Księga ta została znaleziona w zgliszczach Barad-Dur i nim trafiła do lochu ci którzy próbowali zgłębić jej naukę podzielili wspólny los szaleństwa zakończonego śmiercią...- te słowa zrobiły na elfie wrażenie. Jednak wiedział że ci którzy próbowali z pewnością byli ludźmi. Pozbawionymi zapewne talentu magicznego. Lub posiadającymi go jedynie ziarnko, wszak wiadome było że ludzie praktycznie nie posiadali daru. Elfy zaś czy ktoś taki jak Andaras mógłby spróbować. Z tym że nikt by nie chciał. Prócz być może kogoś kto nie był już do końca czysty....

Król chwile później odprawił elfa. Ten zaś widział że każdy jego ruch jest bacznie obserwowany. Nie zdziwiłby się gdyby był to Endymion albo Golin.
 
Icarius jest offline