Kolumna posuwała się naprzód w całkiem przyzwoitym tempie – przed jutrzejszą nocą powinni stanąć w Jargarze. A nawet musieli, gdyż jak się okazało mieli na karku całą armię zielonych.
Rajtarzy ubezpieczali lewe skrzydło pochodu, posuwając się czasem po niezbyt równym lub zalesionym terenie; mimo to bez trudu dotrzymywali kroku pieszej kolumnie. Czasem, gdy wjechali na wzgórze widać było błyszczące w słońcu wody Talabeku. Tak też było teraz. Trakt zbliżył się do rzeki, normalnie dosyć wąskiej, teraz jednak wciąż wezbranej po ostatnich deszczach.
Z małego pagórka Siedlicz dostrzegł gońca od straży przedniej dopadającego do pocztu Wagnera. Po chwili cała kolumna zatrzymała się i Vaslaw wraz z dwoma ludźmi pojechał zobaczyć co się dzieje. Niebawem zapoznał się z zaistniałą sytuacją. By nie tracić czasu, natychmiast posłał gońców do straży bocznych i ariergardy, rozkazując całej jeździe wysunąć się czym prędzej na czoło kolumny i ruszać ku brodowi. - Panie poruczniku, zgadzam się z pańskim zamysłem – rzekł zakładając hełm. – Większość zielonych to chyba kawaleria, nie zdołamy im uciec. Jak rozsypią się po stepie będą nas szarpać i spowalniać aż dościgną nas ich główne siły. Trzeba nam nacierać. Wziąłbym tylko jeszcze połowę chłopskich włóczników. Zielona armia o której donosił Horst jest jeszcze daleko, a poza nią i tymi przed nami okolica jest czysta. Z paroma zabłąkanymi jeźdźcami wilków pół sotni chłopów sobie poradzi. A może zajść potrzeba przejścia piechotą do ataku na bród. Zwarta falanga włóczni przeciw wilczej jeździe zawsze się przyda.
Ostatnio edytowane przez Bounty : 16-05-2011 o 13:51.
|