- I co ja niby mam teraz, kurwa, zrobić!? - pieklił się Franz - Na polowanie, kurwa, iść? - Ciszej, szefie, oni i tak już na nas krzywo patrzą.
Biehler splunął. - Zawodowcy, kurwa ich mać. Dwudziestu posłali - pokiwał głową z politowaniem - Ani do skrytego podejścia, ani do walki. I żeby tylko naszych, co się znają na robocie, ale nie, musieli jeszcze dołożyć jakiś buraków z tej wiochy. Ludzi mi tylko, kurwa, wytracą.
Łyknął wody z manierki, potarł twarz. - Dobra, zrobimy tak: Kudłaty, jedziesz za to wzgórze. Zobacz dokładnie ilu i jacy zieloni. Platfus, ty w drugą stronę, poszukaj jakiegoś obejścia, może uda się zejść z traktu i ominąć skurwieli. Fuks, obserwuj dalej przeprawę, jak coś się zmieni, poślij któregoś z tych - pokazał palcem konnych łuczników - do Wagnera.
- A ty, szefie?
- Ja jadę sprawdzić las i trakt. I do kurwy nędzy, niech te matoły zejdą z widoku.
Po krótkim sprawdzeniu traktu, czyli przejechaniu nim kilkudziesięciu metrów, Franz zawrócił do miejsca u podnóża pagórka, z którego wyjechał, po czym wjechał w las, zwolnił do kłusu i skierował się w stronę plaży.
Gdy przebył około połowy drogi, zsiadł. Przywiązał konia do drzewa, owinął mu pysk powyżej chrapów szmatą, wyciągnął z juków i założył płaszcz maskujący. Potem wziął garść ziemi, polał ją wodą z manierki i posmarował sobie twarz. Zarzucił jeszcze kaptur na głowę i ruszył dalej.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |