Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2011, 09:04   #7
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
To była noc pełna dziwnych wizji, szaleństwa i krwi. Usa, zazwyczaj pogrążona we śnie, tym razem napełniła się gwarem i niepokojem. Być może był to wpływ księżyca, który pyszniąc na niebie swoją pełną twarz świecił ostrym, nienaturalnym blaskiem. A może maczały tu palce jakieś nieznane, wrogie mieszkańcom siły?

Pożary, morderstwa i dziwne odgłosy za oknami stały się częścią nocnego życia miasta...



Anne "Ruda" Morgan & Wiewiór

Pogawędkę przy jadle i winie przerwały wam po raz kolejny tej nocy wrzaski na zewnątrz. Tym razem Wulpert ostrożnie wyjrzał przez jedno z okien. Płonął budynek oddalony o kilkanaście metrów od karczmy. W jednej chwili na ulicy zrobiło się głośno i tłoczno. Ludziska jak w ukropie latali z wiadrami od pobliskiej studni próbując ugasić pożar. Wiedzieliście, że pożar w mieście to nie przelewki, a w oddali widać było jeszcze jedną łunę.
Wulpert, nie czekając dłużej chwycił za duży ceber i krzyknąwszy do was, żebyście zamknęli wrota poleciał na ratunek.
Do rana ogień przygasł. Nawet jeśli marzyliście o odrobinie snu, to nie była ona tej nocy wam dana. Nastał ranek, a z jego nadejściem zniknęły wszelkie widma. Zaczynał się nowy dzień, pełen atrakcji i emocji na dziedzińcu królewskim. W tym turnieje, których stawką było sporo złota.

Fanrath Taun & Michael Kellhit

Zaciekłość, z jaką walczyli napastnicy przerażała was obu. Michael ukryty w zaułku widział dokładnie jak obaj broniący się ledwie sobie radzili. A przecież napastnicy nie wyglądali ani na siłaczy, ani na wielce zaprawionych w boju. Jakże pozory mogą mylić…

Fanrath Taun

Wykonywałeś pchnięcia bronią i ciąłeś prawie na oślep. Mimo, że pozbawiłeś wroga jednej ręki, siła jego ataku wcale nie zmalała. Jakby w bojowym szale bandzior próbował nożem dosięgnąć twojego gardła, charcząc i wyjąc nieludzko. Oberwałeś cięcie w ramię. Twój zakapturzony towarzysz równie ciężko walczył przeciwko pozostałej dwójce. Z jego boku ciekła krew. Do tego jeszcze to przeraźliwe uczucie zimna, które pomału paraliżowało twoje dłonie. I szepty, które słyszałeś w głowie. Zabij, siecz, krwi!!!
Czułeś jak twoje siły nienaturalnie słabną. Nagle, podczas rozpaczliwej próbie obrony przed kolejnym, błyskawicznie wyprowadzonym ciosie w kierunku twojej szyi napastnik potknął się. Wykorzystałeś jego błąd i ciąłeś od lewej do prawej pozbawiając go głowy. W tym samym czasie zakapturzonemu żołnierzowi udało się rzucić nożem i trafić kolejnego napastnika w oko. Wtedy nagle wszystko ucichło. Temperatura powietrza powróciła do normalności, a trzeci z napastników nagle przystanął i patrzył pytająco to na was, to na trzymany w rękach nóż to na ciała leżące u jego stóp.
Jego mina świadczyła o tym, że nie miał pojęcia o tym co się właśnie wydarzyło. A może tylko dobrze udawał?

Michael Kellhit

Odetchnąłeś z ulgą widząc końcówkę walki. Twoja żyłka do interesów ponownie zapulsowała. Wiedziałeś, że obaj napadnięci odnieśli rany, a to oznaczało, że mogłeś zarobić kilka monet.
Ruszyłeś do napadniętych z nabożną miną w duchu uśmiechając się do siebie za ten łut szczęścia.

Wszystko zdarzyło się w jednym czasie. Właśnie zdążyłeś podejść do grupki, która przed chwilą walczyła kiedy z bocznej alejki wynurzył się czteroosobowy patrol straży miejskiej. Dowódca widząc trzy trupy i okrwawionych mężczyzn z bronią w ręku nakazał:

- Co tu się do cholery dzieje? Zatrzymać wszystkich do wyjaśnienia!

No tak, strażnicy zawsze zjawiają się wtedy kiedy nie powinni...

Bezimienny

Twoje przebudzenie nie należało do najprzyjemniejszych. Głowa pulsowała z bólu i tak naprawdę nie miałeś pojęcia co się wydarzyło. Na szczęście kapłani szybko poradzili sobie z twoją raną i uśmierzyli ból. Jeden z nich powiedział, że zerwałeś się z posłania i pobiegłeś na oślep wpadając w końcu na jedną ze ścian.
Nie to jednak zaniepokoiło cię najbardziej. Wiedziałeś, że twoje wizje były prawdziwe. Zarówno ta o cienistych istotach jak i o śmierci twojego przyjaciela. Bo to, że Dariel nie żył, tego byłeś równie pewien, jak tego, że oddychasz. Musiałeś odwiedzić go nieświadomie w swojej bezcielesnej postaci. Fala smutku zalała twoją duszę.
Dlaczego zginął? Co się tu dzieje? Musiałeś się dowiedzieć, tak samo jak musiałeś dowiedzieć się kim była kobieta, którą napadły cieniste stwory.
Świergot ptaków zapowiedział właśnie początek nowego dnia.

Wszyscy

Poranek następnego dnia okazał się być ciepłym i bardzo słonecznym. Mieszkańcy, jakby nie zważając na nocne wydarzenia, ruszyli tłumnie w stronę królewskiego pałacu. Król Ezkaton i książę Kebra wraz z kilkutysięczną armią wyruszali dzisiaj na podbój kolejnego królestwa.
Defilada przewidziana na poranek zapowaiadała się bardzo ekscytująco. Do tego nadworny mag obiecywał kolejne sztuczki.

Część z was miała niestety ten dzień spędzić za murami miejskiego aresztu. Część była niewyspana i zmęczona wydarzeniami nocnymi. A jednemu z was ciążyła na sumieniu śmierć przyjaciela.

Co dalej? Przeznaczenie dokładnie wiedziało co czeka was na tej na nowo rozpoczętej ścieżce...
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!

Ostatnio edytowane przez Felidae : 18-05-2011 o 09:23.
Felidae jest offline