Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2011, 12:54   #43
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Przeżył.
Uśmiech zakwitł na twarzy alchemika, blady nerwowy uśmieszek. Ironiczny.
Przeżył.
Ktoś na tamtym świecie go lubi. Albo na odwrót.
Słabe ciało drżało lekko, pod wpływem dotyku Złego. Czymkolwiek owy Zły był.
Rozejrzał się po sali. Trupy, jęczący ranni. Obraz nędzy i rozpaczy.
Splendor bogaczy uchodził wraz życiem. Umierali jęcząc z bólu i płacząc. Żałośni.
Ushmajel z wbitą w ciało strzałą. Albrecht popędził w jego kierunku. Byli tacy co zyskają na jego zgonie, byli tacy co stracą.
Cierń należała do tych drugich.
Władca Kredy był ciężko ranny. A strzała, która tkwiła w jego ciele... była znajoma. Taką samą wyciągał z ciała Kary. Ten sam strzelec. Czy był nim Kot? To byłoby... zbyt proste. Acz dość logiczne.
Któż bowiem bardziej nadaje się na kozła ofiarnego, niż elf? Któż bardziej nadaje się na zdradzieckiego kultystę niż nieludź, mszczący się za prawdziwe i wyimaginowane krzywdy?
Na razie trzeba było uratować życie Ushmajela. Bez niego wśród, sprawy strasznie by się skomplikowały.
Wyciągnął strzałę z rany i już miał opatrzyć, gdy zjawiła się kapłanka Lyrii by zająć władcą Kredy.


Urodziwa i zmysłowa. O spojrzeniu poruszającym serca mężczyzn... i co to ukrywać. Także inne części ich ciała. Zajęła się leczeniem ciężko rannego władcy, kładąc dłonie na ranie i uzdrawiając ją.
Uśmiechnęła się układając usta w zmysłowy grymas. Typowy dla doświadczonej kurtyzany.Tylko kapłanki-dziwki mogły zachować “niewinność” oddając się komu popadnie. Na innych ladacznicach doświadczenie zawodowe zostawało piętno. Albrecht odpowiedział uśmiechem na uśmiech. Wszak łączyło ich doświadczenie, atencja dla tego samego Aspektu, w pewnym sensie rola, jak i upodobania. No i... alchemik potrafił docenić kobiece piękno.
Ale już przy Ushmajelu nie był potrzebny.

Albrecht poprawił okulary i rozejrzał się. Znaleźć kamień, to był jego główny cel. Pomaganie rannym, było obowiązkiem, który jednak w niewielkim stopniu ekscytowało Nawróconego. Nie wtedy, gdy szukał czegoś.
Niemniej było dobrym pozorem, by krążyć wraz z kapłankami Lyrii pomiędzy ranami. Od czasu do czasu opatrując rannych uśmiechał się do tych ślicznotek.
Pokusa wszak kręciła się w ich postaci. Pokusa by odpuścić sobie całe to śledztwo i znaleźć pozór do czegoś innego.
Odpędził od siebie te myśli... Może później będzie okazja. Jutro na przykład.
Na razie należało znaleźć ów “kamień”. I to przed marajistami kręcącymi się pomiędzy rannymi i umierającymi.
Zauważył go przed nimi, lecz i oni zauważyli go... dużą szczurzą czaszkę. Tylko przy kręcących się kapłankach Lyrii, nie wiedzieli jak podejść nie zwracając na siebie zbyt dużej uwagi innych osób.
Albrecht nie mógł wejść w konflikt z kapłanami Maraji. Był tylko sługą kapłanki, nie kapłanem. Tak naprawde, był nikim.
Co nie znaczy, że można go było lekceważyć.
Althea... Nawrócony widział, że jest cieniem samej siebie w tej chwili. Zły czas na to... Akurat teraz potrzebne były wszelkie siły.
Alchemik podszedł i cichym szeptem zwrócił uwagę kapłanki Varunatha, na czaszkę i na kapłanów Maraji, którzy pragnęli ją odzyskać. Zrozumiała sugestię. Stanęła tak blisko czaszki, jak to było możliwe... prawie na nią wlazła.
Nawrócony uśmiechnął się... teraz ruch należał do owych “szczurzych kapłanów” Maraji.
Sam zaś Albrecht wrócił do opatrywania rannych. Wszak był medykiem i było to jego obowiązkiem. Poza tym... lubił swoją robotę.
Rozejrzał się za Karą. Powinien wszak sprawdzić, jak się miewa pomocnica kapłanki. Wydawało się bowiem Albrechtowi, że ta walka kosztowała Cierń więcej niż się z pozoru wydawało.
Sam alchemik wzdrygnął się na wspomnienie zetknięcia z tym... czymś. Nieprzyjemne doświadczenie, którego wolałby w przyszłości unikać.
Spokojny i chłodny umysł alchemika już się otrząsnął z widoków nadnaturalnych wydarzeń.
Można je było podziwiać, bać się ich... ale, proza życia była ważniejsza. I ukazywała bezsilność Albrechta.

Mógł bowiem opatrzyć rany po Skazie, Opętańcu... czymkolwiek to było. Ale ich uleczenie nie leżało w jego mocy, a jedynie mocy kapłanek.
Kręcąc się pomiędzy rannymi i pomagając, Albrecht rozglądał się i podsłuchiwał. Wyrazy twarzy i szepty rozmów... mogły wiele powiedzieć, o tym co nie wątpliwie nastąpi. Ushmajel był ranny i to ciężko. Niewątpliwie dopóki nie odzyska dość, władzę nad Kredą przejmie jego brat. Co będzie dalej?
Łatwo zgadnąć, że to wydarzenie nie przejdzie bez echa podkopując mocno autorytet obecnego władcy Kredy. Pozycja Vurnehala się umocni.
Czy zatem on stał za tym wszystkim? Czy on wraz marajistami zaplanował ten spektakl?
Była to całkiem szyta grubymi nićmi intryga. Ale fakty pozostały faktami. Na tym ataku, na śmierci brata Vunerhal zyskiwał najwięcej. Miał ze sobą orki. Miał już kozła ofiarnego jakim był Kot.
Co jednak nie zmieniało faktu, że “Vunerhal, dziedzic Kredy i członek kultu zapomnianego Aspektu, czczonego przez odwróconych od swej wiary fałszywych marajistów”... brzmiało jak wymysły wypalonego narkotycznymi ziołami umysłu. Rzeczywistość...rzadko okazywała się tak skomplikowana, częściej prozaiczna i okrutna w swej prostocie.
Na razie, największym problemem było przejęcie choćby tymczasowe władzy przez dziedzica Kredy i... zakończenie śledztwa, odsuwając od niego Cierń. Bo czyż godzi się, by kapłanka Varunatha marnowała swój czas szukając mordercy czarownicy? Wszak zabicie takiej kreatury to nie zbrodnia.
Albrecht spojrzeniem poszukiwał Baltazara. Osobisty sługa thara, chciał o czymś porozmawiać z alchemikiem. W obecnej sytuacji, było pewne, że dziś ta rozmowa nie do skutku. Baltazar miał na głowie cały ten bałagan do posprzątania.
Ale jutro...? Kto wie. Albrecht o tej sprawie nie zapomniał.
Spojrzenie alchemika przesunęło się na Cierń. I nią musiał się zająć. Ale to uczyni, dziś w nocy.
Zioła na nerwy. Masaż umęczonych mięśni, powinien pomóc. Rozmowa wyostrzyć umysł zmęczony walką z potworem.
W końcu był jej sługą i wypadało mu o nią zadbać.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline