Patrzyłam na mężczyznę, obserwowałam dyskretnie każdy jego ruch, wsłuchiwałam się w każde jego słowo… I aż wstyd było przyznać, że lubiłam go z każda chwilą bardziej. Może to „pokrewieństwo dusz” zapożyczając słowa Jaskra, a może kolejny kaprys przeznaczenia sprawiał, że wydawał mi się bliższy, ja jednak miałam nieco inne zdanie na ten temat: nienawiść do wspólnego wroga łączy jak żadna inna więź
- Chętnie wypiję – powiedziałam patrząc na wędrowca – Ale nie za jej zdrowie, a raczej za ową starą prawdę, którą przytoczyłeś Panie – upiłam łyk – Zaiste starą jak i sama próchniejąca Merigold – zaśmiałam się delikatnie – Ale może nie mówmy takich rzeczy, bo Suir gotów się zgorszyć – rzuciłam w stronę młodego maga
No tak, zapatrzony był w nią jak w obrazek, przecież była jego wielką mentorką, nauczycielką, która pozjadała wszystkie rozumy. Pokręciłam tylko głową. Najchętniej wytargałabym tą zołzę za kudły i zdjęła z niej te sztuczne upiękniacze, ciekawe co by powiedzieli wszyscy gdyby zobaczyli jaka szpetna jest. Uśmiechnęłam się nieprzyjemnie
- No cóż, bo jednak nic nie zmienia faktu Panie Mallorn, że kochanej wiedźmie z wyglądu daleko do kikimory czy kuroliszka nie jest, szkoda tylko, że szeroko pojętą inteligencją je nieznacznie, ale przewyższa, bowiem stawia ją to na pozycji uprzywilejowanego immunitetu i nietykalności jeśli chodzi o działania wiedźminów – zaśmiałam się – Ale kto wie, kto wie, może wreszcie znajdzie się śmiałek, rycerz w lśniącej zbroi, który uwolni świat od tegoż plugastwa – przeciągnęłam się i przeszyłam wzrokiem ciemność patrząc na Suira
Nie musiałam tego robić, zdawałam sobie sprawę jaką będzie miał minę. Wiedział o mojej nienawiści do Triss, ale nigdy nie był świadkiem tak jawnego i bezczelnego jej oczerniania. A ja cieszyłam się, bo wreszcie znalazłam kompana do całonocnych rozmów na temat okropności tej starej suki.
- Jeśli chodzi o Pańskie pytanie odnośnie wspólnego podróżowania – przeniosłam wzrok z przyjaciela na nieznajomego – To oczywiście zgadzamy się, bo Suir z pewnością nie ma też nic przeciwko, prawda? – zapytałam i nie dając mu możliwości na odpowiedź szybko dodałam – No, w takim razie witam w naszej kompanii – podałam mu dłoń
Można by się było zastanowić czy ten człowiek faktycznie tak nienawidzi Triss czy tylko nas podpuszcza, ale czy to było ważne? Jeśli robi to celowo i zamierza jej w jakiś sposób donieść to niech to robi, rozlatujące się próchno wie co o niej myślę. A jeśli jest jej zaciętym przeciwnikiem? No cóż, chyba kochana znalazłaś się w niezbyt dogodnej sytuacji…
- Panie Mallorn – zwróciłam się do niego – Za nasze niezwykłe, ale jakże miłe spotkanie – powiedziałam zadowolona i upiłam kolejny łyk alkoholu
Rzuciłam okiem na Suira, chyba nie mogąc znieść dłużej tych uszczypliwych słów w kierunku najcudowniejszej, najmądrzejszej i najpiękniejszej, jego zdaniem oczywiście, Triss postanowił położyć się spać.
Dokończyłam jajecznicę i przygotowałam sobie posłanie, ułożyłam się na nim patrząc w ogień
- Jutro o świcie wyruszamy, więc chyba czas się kłaść – przeciągnęłam się delikatnie, z lekkim westchnięciem – Niby jest tu bezpiecznie, ale warty nigdy nie zaszkodzi potrzymać. Mogę czuwać dzisiejszej nocy – powiedziałam wreszcie przenosząc wzrok na mężczyznę
__________________ "Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski |