Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2011, 16:00   #118
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Mrok zastał wiedźminów już za Blaviken. Gdy wiedźmini zaczęli zastanawiać się na rozłożeniem obozowiska i noclegu przy ognisku na polanie, medalion na piersi Brego zaczął drgać. Z początku spokojnie, jednak po sekundzie zaczął się telepać na łańcuchu jak oszalały. Obejrzał się nerwowo dookoła jednak nie mógł dojrzeć żadnego zagrożenia. Albo czort chował się gdzieś po krzakach, ale w okolicy ktoś używał silnej magii…
Nagle gdzieś w oddali buchnął wielki słup ognia. Młodemu wiedźminowi wydawało się, że widzi dookoła niego czarne postaci, jednak z tej odległości mógł sobie tylko wymyślać. Brego był niemal pewien, że medaliony wariują za sprawą magii.

-Warto by to sprawdzić- powiedział do towarzysza- Od czegoś w końcu trzeba zacząć.

Ruszył ostrożnym krokiem z obnażoną stalą w dłoni w kierunku łysej góry. W miarę zbliżania się do góry, medalion na szyi stawał się coraz bardziej uciążliwy. Rzucało nim nawet bardziej niż przy spotkaniu z małym smokiem. Gdy postaci na wzgórzu przybrały wielkość kciuka dokoła dało się słyszeć dziwne buczenie, jednak Brego nie był w stanie rozpoznać czy są to słowa, pierdnięcie czy coś zupełnie innego.
Brego zdziwił się, że gdy był już praktycznie przy zboczu, żaden z obecnych na szczycie nie zwrócił na niego uwagi. Musiało to oznaczać, że są naprawdę skupieni na tym co robią i albo nikogo się nie obawiają, albo ktoś ich pilnuje. Wiedźmin postanowił się podczołgać pod szczyt, aby przyjrzeć się bliżej sytuacji. Gdy znalazł się w dogodnym punkcie obserwacyjnym, przyjrzał się jednemu z magów. Był to zgrzybiały dziad, najwyraźniej bez zębów, z długą brodą. Był tak odrażający, że Brego uznał, że nawet kurwa desperatka z Wyzimskich slumsów ciasno złączyła by uda na jego widok. Wszyscy w kręgu mięli zamknięte oczy, jakby nie chcieli się niczym rozpraszać.
Słup ognia z bliska był naprawdę imponujący. Brego nie wiedział ile dokładnie mierzy. Krasnolud określiłby to uniwersalną miarą „w kurwę”.
Wiedźmin nie chciał zwracać ich uwagi na sobie bezpośrednio. Mogłoby się to skończyć źle dla niego. Uznał, że przejdzie się po skraju szczytu, aby zobaczyć czy na pewno nie ma nikogo, kto by ich pilnował i przy okazji może zwróci „przypadkiem” uwagę jednego z magów. W momencie gdy mężczyzna przeszedł polanę dookoła, powoli rosnący ogień nagle zniknął, jakby wessany w ziemię. Brego natychmiast odwrócił się w stronę magów, którzy ocknęli się z transu i zwrócili uwagę na niego. Dopiero teraz zauważył, że praktycznie wszyscy zgromadzenie ubrani są w łachy, lub rzeczy bardzo średniej jakości. Z tego co wiedział o magach- a nie wiedział zbyt dużo- Magowie uwielbiali przepych, bogactwo, ozdoby… Skromność była domeną magów cesarza Emhyra w Nilfgaardzie. Mogli to być także guślarze, jednak oni nie powinni dysponować aż tak silną magią, którą oceniał tylko i wyłącznie po sile z jaką miotał się medalion na jego piersi.

Przypomniał sobie, że cały czas trzyma w ręce miecz i zaklął. Mogło to wyglądać bardzo źle. Nie dość, że przerwał im coś, co wydawało się poważną sprawą to na dodatek stoi teraz przed nimi z obnażoną klingą. Szukał w myślach co mógłby teraz powiedzieć, jednak nic nie przychodziło mu na myśl. Uznał, że poczeka na ruch zgromadzonych.
 
Zak jest offline