Walka wrzała, miasto zamieniało się w ruiny w niesamowitym tempie. Roboty padały jak muchy, a Michał czuł się niezwyciężony.
Bieg, strzał, dalej bieg, teraz seria. Michał zdążył kątem oka zauważyć ciężko uzbrojone roboty. Czas zwolnił, następnie wybuch, czas znów przyśpieszył.
A zaraz po tym robot, na którym słowo "umiarkowanie" nie robiło wrażenia. Michał zobaczył Tomka, lecącego niszczyć snajperów, zaraz po tym spojrzał na Piotra i zrozumiał. - Osłaniam Cię. Do boju. - Michał wiedział, że Piotr musi znaleźć jakąś rakietę i sprawić, żeby ten pocisk się liczył. |