Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2011, 17:57   #28
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Gdy Hrabia von Krup ofiarowywał mu tileańską stal, Jans ze zdumienia podniósł brwi:

- Fiu, fiu, mości Hrabio – błysnął pożółkłymi zębiskami nie kryjąc uznania – właśnie kupiliście sobie moją dozgonną wdzięczność, oprócz mej oczywiście fachowej usługi. Zadowolony, to mało powiedziane. Wiecie, jak to mówią „Życie to ostry miecz, na którym jakiś dobry bóg napisał: walcz, kochaj, cierp...”. A przynajmniej tako mi rzekła pewna dobra kurwa w zamtuzie w Middenheim.

Widząc co prawda ponownie niesmak na twarzy von Kruppa niczym nie zrażony paplał dalej. W końcu nie często zdarzało mu się rozmawiać ze szlachetnie urodzonym jak równy z równym, szczególnie o swych przewagach w łożnicy:

- A druga jej z kolei na to odparła, jako żem gwoli wyjaśnienia dwie turkaweczki naraz zamówił, że w życiu mężczyzny są najważniejsze trzy rzeczy: miecz, honor i bimber. W sumie, więc wychodzi na to, że brzeszczot ważna rzecz. A Wy mi taki fundujecie… Do stóp padam.

Na słowa szlachcica o dodatkowej parze rąk do pomocy, i to bez obcinania wynagrodzenia Skalp zakrzyknął do karczmarza:
- A! A! A przyniesie mi tu dwa kufle pienistego piwa. Tylko nie szczać mi tam, he, he. Za wcześnie na to, he, he – zaśmiał się już tradycyjnie ze swego kolejnego żartu, tym razem nie sam znajdując paru niewybrednych odbiorców wśród klienteli nadrzecznej gospody.

- Khhym, khyym… - zaraz spoważniał, gdy von Krupp pokazywał mu pierścień i objaśniał drogę do nekropolii:

- Zielony, cmentarzysko, Regensdorf, ruiny, obelisk, Udolf – powtórzył, gdy hrabia skończył, na znak, że słucha wystarczająco uważnie. A po chwili dodał pozornie od niechcenia:
- Zielony kamień znaczy się albo szmaragd albo jadeit albo perydot, obaczy się na miejscu - łyknął w zamyśleniu trochę gorzkiego piwa, które jakiś kocmołuch postawił przed nim na ławie. Nie było najgorsze.

- Powiem tak Panie, jestem gotów, choćby i jutro do wymarszu. Zatrzymam się tutaj na noc, chyba, że udzielicie mi gościny jako żem od dziś Pański oddany sługa - spojrzał po raz pierwszy von Kruppowi prosto w oczy.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 20-05-2011 o 18:05.
kymil jest offline