Popędzili konie i po paru minutach dotarli na szczyt rozległego wzgórza, z którego rozpościerał się widok na przeprawę. Siedlicz wysforował się do przodu z Wagnerem i z pomiędzy drzew ujrzeli setki zielonoskórych szykujących się do przekroczenia rzeki. - Na brodę Ulryka, nie wygląda to dobrze - rzekł do dowódcy. - Panie poruczniku, musimy natychmiast zablokować ten bród. Inaczej już jutro będziemy ucztować w królestwie Morra, a podobno żarcie mają tam niestrawne. Uderzę całą jazdą galopem wzdłuż drogi, powinno się ich udać przynajmniej częściowo zaskoczyć. Mamy tu setkę doborowych jeźdźców, damy radę do nadejścia piechoty. Tylko niech piechotki zasuwają ile sił w nogach.
Siedlicz spojrzał wyczekująco na Wagnera. |