Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2011, 10:53   #148
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Trzech mężczyzn na czele z Tomaszem weszło bezgłośnie do budynku. Każdy z nich jak się okazało niedawno, był w oddziałach specjalnych, co w znaczący sposób ułatwiło im komunikację niewerbalną między sobą. Tomasz z przewieszoną na plecach sniperką wszedł pierwszy. W rękach dzierżył znany i lubiany przez niego model H&K MP5A3.


W prawdzie broń nie była w najlepszym stanie, jednak sprawdzona nadawała się wyśmienicie do takich akcji.

Tomasz podszedł do klatki i szybkim, wyćwiczonym ruchem sprawdził najbliższe kilka schodów. Kiedy upewnił się, że nie ma tam nikogo, dał swoim nowym kompanom znak ręką aby szli dalej, on zaś ich ubezpieczał obserwując cały czas teren, nawet na moment nie zdejmując broni z ramienia.

Spokojnie przemierzaliście kolejne piętra. Na przed ostatnim, szczególnie wielka dziura w ścianie prowadziła do pokoju w którym stało lub klęczało parunastu snajperów obcych. Nie było okień tylko dziury wielkości samochodów z których prowadzili ciągły ostrzał i zdawali się nie wiedzieć o obecności grupy specjalnej za ich plecami.

Tomasz wychylił się na moment, aby ocenić sytuację. Nie było dobrze. Wróg miał nie tylko przewagę technologii, ale i liczebną. Snajper wziął głęboki oddech dla uspokojenia. Kilka prostych gestów. Żołnierze ustawili się tak, aby przeciwnik nie był w stanie zranić ich strzelając przez ściany. Tomasz z dwoma innymi żołnierzami ustawili się obok otworu prowadzącego do pomieszczenia. Odbezpieczyli granaty i odczekali chwilę, zanim wrzucili je do środka wystarczająco długo, aby granaty wybuchły niemal natychmiast po zetknięciu z ziemią. Kiedy granaty leciały, mężczyźni przygotwali dwa flashbangi, które rzucili zaraz po tym, jak wybuchły granaty.


Cztery granaty odłamkowe jeszcze zanim wybuchł wywołały pewna reakcję u obcych. Tomasz i pozostała dwójka usłyszała jakby skrzerk, coś na styl mowy obcych, być może. Aczkolwiek mimo iż wszyscy obcy zdążyli się odwrócić to granaty zdążyły wybuchnąć. Ci którzy byli jak najbardziej na lewo w ogóle nie ucierpieli, ale wrogowie stojący lub klęczący najbliżej wyrwy w ścianie poważnie ucierpieli. Dwóch zginęło od wybuchów, trzem odłamki przeszły przez hełmy i zabiły na miejscu. Jeden obcy odrzucony siłą wybuchu wypadł z budynku i zapewne rozpłaszczył się na chodniku.

Niemal natychmiasty wybuchły dwa granaty ogłuszające. Jedynie dwójka obcych, stojących dosyć daleko nie ucierpiała wskutek wybuchu. Reszta leżała na ziemi zamroczona przez granaty ogłuszające i lekko pocharatana przez odłamkowe. Dwójka robotów które nie odniosły obrażeń wycelowały w dziurę i ubezpieczało resztę by mogła wyjść z odurzenia. Zapewne miało to nastąpić znacznie szybciej niż u ludzi, gdyż nosili hełmy których działanie pozostawało dla Tomasza tajemnicą.

Tomasz z dwoma żołnierzami wycofał się do pozostałych wojaków. Miał nadzieję, że przeciwnik wyjdzie z pomieszczenia chcąc wziąć odwet za nagły atak. W przeciwnym wypadku czekał wszystkich szturm, który dla większości z pewnością będzie ostatni w tej wojnie.

Cała grupa czekała w napięciu na jakąs reakcję obcych. Jednak żadna nie nadchodziła. Zapadła bardzo niepokojąca cisza. Kiedy w końcu mieli ruszać czerwony strumień lasera przeszył powietrze i zabił jednego z żołnierzy na miejscu. Wszyscy nagle dostrzegli pare dziwnych, przezroczystych smóg w korytarzu. Wyleciały kolejne promienie lasera które zabił jeszcze trzech ludzi. Żołnierze zaczęłi strzelac na oślep, na szczęście korytarz był dosyć wąski. Zanim Tomasz i reszta wycofali się za róg zrównali się liczbowo z obcymi. Taką miał przynajmniej nadzieję, jednak gdy obcy umierali wychodzili z trybu niewidzialności i dało się policzyć. Teraz było ich po osiem. Obcy zapewne czekali za rogiem i również przeliczali straty. Jednak strzelali wolniej niż zazwyczaj. Najwyraźniej granaty ogłuszające wywarły na ich kombinezonach trwały uszczerbek.

Tomasz wydał szybko rozkaz wycofania się. Na szczęście miał do czynienia z wyszkolonymi ludźmi, dzięki czemu odwrót nie skończył się masową rzezią. Każdy osłaniał każdego, ostrzeliwali przeciwnika na przemian. Kiedy wszystkim udało się schować za róg, nastała cisza. Wiedzieli jednak, że przeciwnik ma przewagę w broni oraz odporności. Do tego jak się okazało mieli możliwość stawania się niewidzialnymi. To było stanowczo nie fair z ich strony.
Krótkie i sprawne przegrupowanie się nie zmieniło zbytnio ich sytuacji. Tomasz wydał kolejny rozkaz. Wraz z trzema żołnierzami ustawili się przy rogu. Na rozkaz wszyscy czterej wyłonili się zza rogu i rozpoczeli intensywny ostrzał korytarza i znajdujących się tam przeciwników.

Szczęście musiało dziś sprzyjać Tomkowi. Gdy się wyłonili zza rogu w kombinezonach robotów coś trzasnęło, coś błysnęło. Przeleciało po nich kilka małych błyskawich i wyszli z niewidzialności. Na dodatek nie mogli się ruszyć. Dalej była to zwyczajna egzekucja. Tomek i dwóch innych żołnierzy musiało tu zostać i obsadzić bocianie gniazdo by wystrzelać, albo lekkie roboty będące pierwszą linią szturmu, albo dziesięć robotów z minigunami, które póki co były odgrodzone od przeciwnikow zawalonym budynkiem. Jednak zebrały się do roboty i zaczęły usuwac kamienie.

Tomasz przekazał swoim kompanom cel: roboty uzbrojone w minigun'y. Plan był prosty. Oddać po dwa, trzy strzały i wycofać się. Istniało duże prawdopodobieństwo, że przeciwnik szybko namierzy sniperów i otworzy do nich ogień. W takim przypadku mieli wycofać się i zmienić pozycję, nękając wroga cały czas atakami.

Kiedy wszystko było ustalone Tomasz oparł kolbę na ramieniu i namierzył cel. Szukał możliwie najsłabszego punktu w pancerzu obcego. W końcu nacisnął delikatnie spust a nabój pomknął prosto do celu.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline