Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2011, 12:27   #35
ZelieL
 
Reputacja: 1 ZelieL nie jest za bardzo znany
Noc minęła, a wraz z nią minęły krwotoki z nosa i bóle głowy, choć skrzypek miał wrażenie, że jego wczorajszy kac przeciągnął się i na ten dzień. Strasznie go suszyło, może to wina tego, że mimo wszystko kroplówka nie dawała rady nawodnić nadmiernie pocącego się w nocy cierpiącego ciała czarnowłosego. Słońce powoli wstawało, a przynajmniej tak wydawało się Alexowi, który powoli dochodził do siebie, ból brzucha towarzyszył mu non stop, w końcu operacja pozostawia po sobie ślady. Miał tylko nadzieje, że jego i tak już pokiereszowane ciało nie zyska kolejnej mało ciekawej blizny. Robiło się coraz cieplej o ile tak można powiedzieć, na pewno było duszno. Mała salka w której leżał zdecydowanie do najlepiej wentylowanych nie należała, ale narzekać nie mógł, jego mieszkanie było może z 2 razy większe, więc zdążył się już przyzwyczaić do tego typu „wygód”. Jakiś czas później dotarła do niego jego ruda wybawicielka, na dzień dobry w swoim stylu poprosił o uchylenie okna bo za duszno się robiło. Dodatkowo on wyglądał jak upiór, a przynajmniej tak się czuł. Był strasznie osłabiony, obolały i miał wrażenie, że jak się poruszy to wszystko go będzie boleć ze zdwojoną siłą. Ruda zaczęła rozmowę, niby od niechcenia zaczęła krążyć wokół tematu związanego z jego dziwnym przemieszczeniem, na jej nieszczęście stan jego zdrowia jak i poziom zaawansowania języka nie pozwalały Alexowi na nic więcej niż proste powiedzenie, że „nie wie co się stało, po prostu się znalazł gdzie indziej.”. Kilka chwil później spędzonych na niechętnych wypowiedziach uzupełniających dialog zaczęło się coś dziać.

Bynajmniej nie był to wstęp do jakiegoś romansidła, po prostu na korytarzu szpitalnym pojawił się jakiś awanturnik, łamany rosyjski i jego rozumienie pozwoliło jednak Alexowi zrozumieć, że to o niego chodzi. Widział również minę Sarai, która nie mówiła o tym, że „jej brzuszek jest z tego zadowolony”. Jedyne co mu przyszło na myśl to odwdzięczenie się za uratowanie życia poprzez zrobienie tego samego. Chwilę nad tym myślał, ale doszedł do wniosku, że w takim stanie to i tak długo nie pociągnie bo niedługo dzień zagłady. Nie mając nic do stracenia rzucił swoim łamanym rosyjskim do rudej.
-Jeżeli jest możliwość ucieczki przez okno, to uciekaj. Ja i tak się nie mogę ruszać. - Chwilę mu zajęło zanim ułożył sobie kolejne kilka słów do wypowiedzenia.
-Jak nie można tamtędy uciec, to wyjdź na korytarz i najspokojniej jak potrafisz powiedz gdzie leże. Przynajmniej mniej szkody wyrządzi. Jak będę miał szczęście to może pożyje jeszcze trochę.- zaczerpnął powietrza.
-A teraz leć. Dalej, masz mało czasu. powiedział po angielsku.
*No cóż, było miło, ale się skończyło. Ciekawy jestem co go tak wkurzyło, strata dwóch ludzi nie mogła być aż tak rażąca, zawsze to mniejsza ilość ludzi do wyboru w dniu ostatecznym, chociaż w sumie kto tam wie tych ruskich baranów.* pomyślał po czym zaczął się przygotowywać na wizytę „vipa”.
 
ZelieL jest offline