Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2011, 18:51   #20
one_worm
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Wczesnym rankiem, skoro świt wstaliście, wraz z pierwszymi promieniami słońca i trelami rannych ptaków. Pogoda była piękna, słońce świeciło, a jedynie nieliczne chmury sunęły leniwie po niebie nie śpiesząc się nigdzie. Resztki wczorajszego ogniska paliły się słabym żarem, powodując, iż mała strużka dymu rozwiewała się na wątłym wietrze.

Wczorajsze spotkanie zaowocowało nową znajomością, z której byliście dość radzi. Wino było dobrze, jednak spożywane w umiarkowanych ilościach nie zaszkodziło wam i nikt na szczęście nie obudził się z kacem gigantem, albo w ogóle kacem.
-Dzień do…ooobry wszystkim- Powiedział Suir ziewając i zakrywając usta podczas tejże czynności.
-Dzień dobry-Powiedział radośnie Cedrik i usiadł na swoim posłaniu, wiedźminka coś mruknęła tylko, będąc zaspana, co mogło znaczyć zarówno „Dzień dobry” jak i „Udław się”.


Szybko zjedliście poranne śniadanie, i spakowaliście juki. Gdy już byliście gotowi wyjechaliście wolno na trakt, zasadniczo nikt nie miał powodów do pośpiechu! Konie jechały w jednym rzędzie, rozkoszując się porankiem, tylko Suir zadawał pytania
- Ale… Triss Merigold –zaczął powoli, ważąc każde słowo-[i] Dlaczego tak jej nie lubisz? No…była moją nauczycielką, przyjęła mnie z… jakichś powodów ale… No… Nie była nie miła-[i]Westchnął i spojrzał się ukradkiem- Zasadniczo…Zazwyczaj…- Westchnął. Jadąc tak, dojechaliście od jakiejś przydrożnej karczmy, idealne miejsce na uzupełnienie zapasów oraz zażycia języka, odsłuchania plotek i zjedzenia obiadu, zapewne ceny nie będą zachęcające ale na trakcie tak to już jest. A gorący posiłek w postaci obiadu kusił, tym bardziej, że słońce wisiało wysoko na niebie, symbolizując południe. Zgodnie ustaliliście na szybko, że warto, choć na kilka chwil wejść do środka i rozprostować kości, tym bardziej, że was bolały od tej jazdy.

Karczma nie była brzydka, mimo iż przy trakcie. Nawet nie było zwierząt w środku, ale za to pełno przyjezdnych. Weszliście do środka, lekko nieśmiało, poza Cedrikiem, który najwidoczniej, a co dziwne nie jest, w świecie był obyty i znał go na tyle, iż wiedział jak się zachować, gdzie usiąść, żeby nie dostać w czambuł, a i zjeść spokojnie.
-…no graj, dziewko chędożona-Zaśmiał się jakiś człowiek, widać było, iż był szlachcicem, męczył jakąś kobietę.- No graj i zabaw nas muzyką- Jego ton głosu wybitnie wskazywał na to, iż był pijany- No graj dla nas, albo my ci pomożemy… odszukać sposób na zabawienie nas inaczej- zaśmiał się nieprzyjemnie. Drugi facet, też wyglądający na szlachcica albo kogoś dobrze usytuowanego, na przykład syna jakiegoś kupca, popchnął kobietę w talerz z jedzeniem, tak, że ta wbiła się w niego twarzą. Nim zdążyła zareagować pierwszy chwycił ją za pierś, dość mocno i boleśnie- No turkaweczko, teraz pójdziemy grzecznie na pięterko i pochędożymy sobie- zaśmiał się okropnie-A wtedy zobaczymy jak śpiewasz.
Mimo iż sala była pełna gości, nikt nie raczył zwrócić uwagi, dziwnym to nie było bo większość gości, poza tymi dwoma, wami i tamtą kobietą to byli wystraszeni…albo wieśniacy, albo służący, ciężko powiedzieć, tak czy inaczej karczmarz nawet nie zareagował, choć widać było w jego oczach błysk, że chciałby. Chciałby bardzo ale brakowało mu odwagi. Ten wyszczekany wyciągnął sztylet i przytknął go do torsu kobiety, na wysokości klatki piersiowej, do żeber- No chodź moja damo –zaśmiał się paskudnie-Musisz nas obsłużyć, a mamy wielką ochotę pochędożyć… bardzo wielką…- drugi zaś osobnik wciągnął przez nos jakąś białą substancję
-Fisstech- powiedział pod nosem Suir.
 
one_worm jest offline