Przecież mówił. Powtarzał to nie raz. Wspominał i napominał, bo z pewnymi rzeczami nie ma żartów. Gdzie żarty, tam żarty, ale są taki rzeczy z których żartować nie można. To są sprawy życia i śmierci nie mogą być taktowne z lekceważeniem. Dlatego starał się jak mógł , aby inni traktowali je z należytą powagą. Powtarzał do znudzenia „Nigdy, ale to NIGDY nie budzić go w ten sposób!”. To zawsze musiało skończyć się źle. Zawsze. Na ogół dla budzącego. W końcu, co można czuć do człowieka (lub czegokolwiek innego), który wyrwał cię z błogich objęć haremu cycatych, chętnych i wyjątkowo utalentowanych kobiet w zmian proponując dokładnie na patyki? No co? Dziwić się potem, że zwłoki na całe mile rozwleczone po lesie...
Wolf odtoczył się instynktownie, czując jednak, że został połechtany po plecach. W odpowiedzi kopnął napastnika w jaja, solidnie, tak od serca, coby oszczędzić ziemi noszenia jego pomiotu. Drag chlasną go mieczem, Wolf zaś kolejnym wypadem ściął z nóg napastnika i rzucił się na niego. Niedźwiedź, niedźwiedziem, ale nie ma to urwać komuś łeb gołymi rękami.
Dwaj przeciwnicy szamotali się i przetoczyli parę razy, klnąc na czym świat stoi. Po chwili dało się słyszeć charakterystyczne chrupniecie i zmierzwione, pozwijane kłębowisko mięśni znieruchomiało. |