Sigmarita tuż o świcie gdy wyruszyli przekazał formalnie swoje dowództwo mówiąc: - Panno Elyn widzę, że dobrze się Pani bawi dlatego poinformowałem przełożonych listownie, iż składam rezygnację z przywództwa bowiem sądzę że lepiej się Pani do tego nadaje. Tak więc Pani nami dowodzi.
Siegfried gdy to mówił miał marsowy wyraz twarzy. Nie zamierzał z nią nawet dyskutować, gdyby chciała bo po prostu po tych słowach odwrócił się do niej plecami.
Miał swoje dziwne przekonania, myśli i wiedział że wcześniej czy później dokona tego o czym marzył. Choć to marzenie pojawiło się dość niespodziewanie, to zamierzał się mu poświęcić.
Tak więc resztę drogi szedł w milczeniu. Sama myśl że kolejny mutant może pojawić się w wiosce obok, sprawiała że chciał wybuchnąć śmiechem to jednak zamierzał wykonać do końca rozkaz. Samo towarzystwo tej dwójki nie sprawiało mu przyjemności, chociaż wiedział że nie powinien się w swojej misji obnosić z uczuciami i emocjami. Tak więc wykonywał w milczeniu swój marsz choć co jakiś czas mruczał do siebie pod nosem:
- Tak, przyjdzie dzień gdy Sigmar pozna swoich a wtedy biada grzesznikom – mówił to tak cicho i niewyraźnie że nie można było go zrozumieć.
Gdy przechodził koło mostu poczuł że musi się odlać, tak więc przyspieszył kroku i udał się na stronę, gdzie spokojnie mógł się załatwić.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |